Skocz do zawartości
kardiolo.pl

cassia

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia cassia

0

Reputacja

  1. cassia

    Pytanie o RTG

    O rany, ale wtopa haha dziękuje, nie znam się na sercowych sprawach i badaniach :)
  2. cassia

    Pytanie o RTG

    Zapisałam, przepraszam, a mam podobny problem do kolegi
  3. cassia

    Pytanie o RTG

    A usg? Bo się właśnie zapisałem jakoś tak na spontanie. ostatecznie mogę odwołać
  4. Mam boczne skrzywienie kręgosłupa od dziecka, nie wiedziałam, że może dawać takie objawy, ale jak tak to luz. Jakoś bardziej mi to pasuje niż wieńcówka. Dziękuje za odpowiedź :)
  5. Mam 25 lat. Ból pojawia się tylko podczas wysiłku. Mija kiedy przejdę parę minut, ale jak zaczynam znowu biec wraca, więc w ogóle ciężko to nazwac bieganiem jak dla mnie. Duszności? Czy ja wiem, bardziej takie wrażenie, że coś siada na klatce piersiowej i nie mogę wziąc głębokiego wdechu, ale to też podczas biegania, tak to nic mi się nie dzieje, nie jestem zmęczona, mam dużo energii, dla mnie sam fakt, że ruszyłam tyłek jest uszczęśliwiający, ale chciałabym być aktywna jak dawniej. Odżywiam się zdrowo, żadnych fast foodów, za słodyczami nie przepadam, nie jadam dużo smażonego. Utrzymuje wagę 48 kg, piję dużo wody, jem witaminy i dbam bardzo o samopoczucie. Nie mam pojęcia co to może być. Ostatnio zawzięłam się i stwierdziłam, że jeśli się pojawi zignoruje. w efekcie oddech stawał się coraz płytszy, robiło mi się coraz słabiej az pociemniało mi przed oczami. tak skończyło się moje wczorajsze bieganie. Chociaż jak doszłam do siebie to do domu jeszcze sobie podbiegałam :) Babcia ma nerwice całe życie, tyle razy już nam *umierała*, że martwimy się, że jak na prawdę będzie umierać to stwierdzimy, że nic jej nie jest :)
  6. Witam. W marcu zaczęłam biegać (4 lata moja aktywnośc fizyczna ograniczała się do pchania wózka z dzieckiem i biegania za nim :)). Przed ciążą przez dobrych 8 lat trenowałam sporty walki i jeździłam konno. Zatęskniło mi się bardzo za wysiłkiem, więc po odpowiednich przygotowaniach zaczęłam biegać. Problem jest tylko taki, że pojawia się nagły ból w okolicach serca, gdzieś tam po lewej stronie, nie kłujący ale taki ściskający, a po zignorowaniu, zaczyna jakby tak się rozlewać na klatkę piersiową i lewy bark i tył pleców. Przed rozpoczęciem biegania robiłam wszystkie możliwe badania: morfologia, elektrolity, tarczyca, nawet zahaczyłam o ekg, wszystko ok. Do tego w nocy budzą mnie kołotania serca, choć biorę magnez, przyspieszony puls ok 115, trwa przez godzinę. Budzi mnie o różnych godzinach. Zauważyłam, że zniknał mój dawny puls spoczynkowy 60, teraz jest po 80, 90. Przez ból jestem w stanie biegać tylko 30 min ( gdzie kiedyś biegałam po godzinie i nic mi sie nie działo). Psychicznie czuje się świetnie. Chciałam wrócić chociaż rekreacyjnie do treningów. Czy powinnam zrobić jakieś badania na serce? Dodam, że nie mam żadnych lęków, nie myślę o tym, dopóki nie pojawi się podczas biegania, zawsze raczej sobie wmawiam, że teraz przebiegnę i się nie zatrzymam, wierząc w siłę pozytywnego myślenia :) Jedyne co czuję, to zirytowanie.Dla osoby, która przez połowę życia była aktywna, problem w przebiegnięciu 30 min, jest na prawdę żałosny. Narazie nie chce nikomu z rodziny mowić o tym, żeby nie siać paniki. Dwa lata temu mój tata miał wymienianą zastawke aortalną. Z góry dziękuje za odpowiedź
  7. cassia

    Bieganie a ból

    Witam. Mam 25 lat. W wieku 16 lat zaczęłam trenować kick- boxing i niemalże w tym samym czasie spełniłam swoje marzenie zaczynając jeździć konno. Jedna i druga pasja trwała 5 lat do momentu zajścia w ciąże. Z początku po porodzie chciałam wrócić do sportu ale nie mogłam. Przez 3 lata moja aktywnośc fizyczna ograniczała się do biegania za dzieckiem i pchaniem wózka :) macierzyństwo oddaliło mnie od jednej i drugiej pasji nie miałam na nic siły. W marcu tego roku postanowiłam wziąc się za siebie i nie zwracać uwagi na to jak się czuję fizycznie (osłabienie szybkie męczenie się uczucie duszności po wejściu na schody przy czym serce po wejściu na pierwsze piętro przyspieszało nawet do 120 uderzeń (sprawdziłam parę razy) to samo przy wstawaniu np z krzesła i przejścia do łazienki nie mówiąc już o tym, że szłam po ciemku przez chwilę, bo robiło mi się ciemno przed oczami, po tak wykańczającym spacerku musiałam położyć się na chwilę. synek jest bardzo żywym dzieckiem więc chce żeby się z nim bawić, biegać, tańczyć itp. Chciałabym bardzo, bo tęsknie za aktywnymi dniami, ale po paru minutach jestem wykończona, po prostu muszę poleżeć bo robi mi się słabo, drżą nogi i ręce. W marcu porobiłam badania krwi, elektrolity tarczyce i ekg. Wszystko super (dbam o zdrowe odżywianie), wyniki zmotywował mnie. Chciałam biegać i ćwiczyć na worku, chociaż tyle. Zaczęłam od ćwiczeń nie zwracając uwagi, że po paru wyrzutach nogami serce zaczęło bić strasznie szybko, zrobiło mi się gorąco. Lekceważąc *dolegliwość* nie przestawałam. w efekcie po 20 minutach padłam na łóżko wykończona jakbym miała 1,5 h intensywnego treningu. Stwierdziłam, że muszę wyrobić sobie z powrotem kondycję, choć moje mięśnie raczej nie zapomniały dawnych lat :) po tygodniu zaczęły się kołotania serca. Biło strasznie mocno do 115 uderzeń. W nocy budziło i waliło tak do godziny, przy czym tylko przez 15 minut tak szybko, a reszte czasu uspakajało się do 90 ale czułam je w tętnicach, skroniach, pulsowało coś w głowie. Masakra po prostu. Było mi gorąco i bolała głowa. nie miałam siły żeby wstać po ciśnieniomierz. Przebrnęłam tak przez miesiąc przy okazji biorąc magnez i witaminy. Cały czas było 20 min ćwiczeń, ewentualnie pół godziny, po czym byłam bardzo zmęczona, ale jestem nauczona nie poddawać się, jak to nasz trener mówił *nie ma, że boli*. No i w końcu doszłam do przgotowań do upragnionego biegu. I tu się zaczęły schody. Zaczęłam od marszu oczywiście, wszystko tak jakbym była początkująca :) Po tym czasie zaczęłam biegać najpierw 15 minut truchtem, po 5 minutach pojawił się delikatny ucisk w okolicy serca, po zlekceważeniu go zaczynał się rozprzestrzeniać pod prawą pierś, i nici wyszły z mojego kontrolowania oddechu, bo zaczęłam dyszeć jak rozjuszony nosorożec i nie mogłam go wyregulować. Ale szłam dalej aż w końcu musiałam usiąśc i odpocząć a do domu już wlokłam się noga za nogą. Puls 120 utrzymywał się przez około godzinę którą przeleżałam. Kołotania serca w nocy ustały, ale nie opuściło mnie uczucie duszności, jakby coś siadało na klatce piersiowej, bolało mnie z tyłu pleców w górnej partii jkaby od kręgosłupa, nie mogłam ułożyć się w żadnej pozycji i było coraz mniej powietrza, dopiero jak usiadłam przechodziło. Parę razy zasypiałam na pół leżąco :) Oczywiście biegać zaczęłam i biegam nadal jedynie po 30 min. Po 10, 15 min pojawia się ucisk. Najpierw pod lewą piersią po zignorowaniu przelewa się do prawej po dalszym ignorowaniu zaczyna dusić w klatce piersiowej i promieniuje do szyi barków tyłu pleców. I to generalnie jest sygnał, że trzeba iść.Po 5 minutach przechadzki zaczynam znowu biec i akurat jak dochodzi do kolejnch 15 minut to czas, żeby skończyć. nawet gdbym chciała kontynuować to już nie mam siły. Nie czuję lęku, że to coś poważnego. Jedynie irytacje, że nie mogę jak dawniej pobiegać a to bardzo mi pomaga czuję się wolna i szczęsliwa, jak dawniej po bardzo aktywnych dniach gdzie nic mi się nie działo . nikomu o tym nie mówię bo nie lubię siać paniki wokól swojej osoby. Mój tata miał wymienianą zastawkę, wykryto u niego trzy lata lemu niedomykalnośc zastawki aortalnej i miał nadciśnienie. ja mam ciśnienie w normie 120/80 125/80 zdarza się i 130/80, mierzyłam tylko parę razy. Po *bieganiu* mój puls wynosi gdzieś w granicach 120, ale dłuuugo spada. Po 30 min jest 100 a po kolejnych 90 i zdarza się, że już tak sobie zostaje ewentualnie spadnie jeszcze do 80. Zanim zaczęłam całą akcję z *braniem sie za siebie* mój puls wynosił 60, 64, ewentualnie trochę poniżej 60. Zawroty głowy przy wstawaniu są nadal, czasem osłabienie drżenie dłoni, kołotań jako tako nie odczuwam, jedynie to, że serce jest bardzo zaskoczone, że zmieniam pozycję z siedzącej na idącą, chociaż staram się go nie zaskakiwać :) Moje pytanie brzmi: czy to wszystko jest związane z tym, że organizm odzwyczaił się od wysiłku i nie ma czym się przejmować? a jeśli warto byłoby się przejąć to czym i konkretnie i jakie badania ewentualnie wykonać? Nie chce rezygnować nawet z tych 30 min, za bardzo kocham sport. Psychicznie odkąd zaczęłam znowu się ruszać czuję się po prostu świetnie :) Przepraszam, że może trochę zawile i długo, ale synek nie pozwala się skupić :)
×