Skocz do zawartości
kardiolo.pl

DGK

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia DGK

0

Reputacja

  1. Dziewczyny, to jest niesamowite, jak wielka jest ignorancja wśród lekarzy w przypadkach ewidentnych do rozpoznania. Miałam dokładnie przypadek opisywany przez was. Byłam przerażona, tym bardziej, że byłam kilka tygodni po operacji kręgosłupa lędźwiowego i jeszcze słabo się ruszałam. Telefonicznie zostałam skierowana na SOR, bo oprócz tego okropnego wirowania miałam wymioty a potem nudności i było podejrzenie zapalenia błędnika. Na SORze przeszłam przez internistę, neurologa i laryngologa. Zrobiono mi tomografię, opis: wylewu i zatoru nie stwierdzono, zero jakiejkolwiek innej informacji. Badanie przez laryngologa było kuriozalne. Ponieważ po operacji nie wolno mi było jeszcze siedzieć, leżałam na kozetce na korytarzu pełnym ludzi. I pani doktor w takich warunkach wykonała badanie. Na stojąco sprawdzała oczopląs, którego oczywiście nie było, bo w pionie nie miałam zawrotów głowy. Mimo, że mówiłam, że są tylko przy zmianie pozycji pani doktor nie przywiązała do tego żadnej wagi i w rozpoznaniu napisała: brak oczopląsu, więc to nie błędnik. Reasumując: w głowie nic nie stwierdzono, zapalenia błędnika też nie, dostałam skierowanie do neurologa, od niego na badanie tętnic szyjnych, które nie wykazało zmian, więc diagnoza: to na pewno od kręgosłupa szyjnego, w którym też mam zmiany. Dla mnie nie było to logiczne, bo wtedy zawroty powinny pojawiać się również w pionie, a były tylko przy zmianie pozycji na leżąco. Ale pani neurolog wyczerpała swoje możliwości pomocy. Pozostał Dr Google. Nie było łatwo. Tysiące ludzi na forach opisujących dolegliwości w prawie identyczny sposób i prawie zero odpowiedzi. W końcu odpowiedziała dziewczyna, która wyjechała do Szwecji, nazwała dolegliwość Łagodne :) Położeniowe Zawroty Głowy, stwierdzając, że jest to bardzo powszechna dolegliwość, że w Szwecji każdy lekarz wie co to jest i wykonanie często jednego zabiegu eliminuje problem albo go radykalnie zmniejsza. I dopiero wpisując dokładne określenie trafiłam na informacje bardziej merytoryczne (ale też typu bla bla bla i wręcz wprowadzające w błąd). To jest link do opisu problemu: https://hipokrates2012.wordpress.com/2014/03/22/polozeniowe-zawroty-glowy/ ale trafiłam też na artykuł medyczny, który dokładnie opisuje objawy, testy i tzw. manewry. Niestety nie zapisałam linku, ale tytuł brzmi Rehabilitacja zawrotów głowy i zaburzeń równowagi Pani dr. Magdaleny Józefowicz-Korczyńskiej. Wszystko tam jest opisane. Wyposażona w wiedzę udałam się do laryngologa, ale chciałam kolejnej Pani Doktor z tytułem doktora dać szansę właściwego rozpoznania. Pani doktor zajrzała do ucha, stwierdziła, że jest wszystko w porządku, spojrzała na opis z SOR i próbowała odesłać do neurologa. Wtedy powiedziałam, że czytałam na temat ŁPZG i czy może sprawdzić, czy to nie jest ten przypadek. No i okazało się, że to może być to, ale pani doktor nie może tego sprawdzić, bo badania wykonują tylko poradnie przyszpitalne, gdzie jak się potem okazało terminy są trzymiesięczne, a jak chciałam zrobić prywatnie, to okazało się, że aparat jest zepsuty :). Na szczęście jedna z rejestratorek podała mi kontakt do laryngologa, która kiedyś wykonywała takie badania w szpitalu a teraz pracuje w przychodni. I był to pierwszy lekarz z ośmiu, przez których przeszłam, która wiedziała o czym mówię. Posadziła mnie na leżance, zrobiła test, bez żadnej aparatury, oczopląs był, że aż hej, wykonała manewr, niezbyt gwałtownie, ze względu na kręgosłup, powiedziała, jak mam spać przez tydzień i przestałam bać się położyć do łóżka. Nie ustąpiło to w 100 %, ale teraz, gdybym nie znała tematu, pewnie nie zwróciłabym na to uwagi. Reasumując: dolegliwość, która dotyka co czwartą osobę jest kompletnie nie znana lekarzom, odsyłają nas jeden do drugiego, a na koniec mówią, to pewnie od kręgosłupa. I koniec, cierp pacjencie, my swoją kasę za każdą wizytę wzięliśmy. Jeśli ktoś chce otrzymać tekst artykułu, o którym wspomniałam, niech poda adres email, chętnie wyślę. Ja prowadzę akcję uświadamiającą wśród lekarzy, wcisnęłam wydrukowany artykuł lekarzowi rodzinnemu (tu pozytywny odbiór, z podziękowaniem), rehabilitantowi, który specjalizuje się w zawrotach głowy, i który pojęcia nie miał o temacie, a moje próby mówienia o otolitach najpierw skomentował, że przecież wapń jest wszędzie, ale w końcu chyba przeczytał i nawet się trochę zainteresował, neurolożce, laryngolożce (na siłę, bo przecież oni wiedzą ..) I tak już pierwszy lekarz na podstawie opisu powinien wiedzieć do jakiego kolejnego lekarza mnie skierować, a ten po prostu wykonać test samodzielnie albo w pracowni, potwierdzić przypuszczenie i wykonać zabieg. A każdy z nas plącze się od lekarza do lekarza, cierpi niepotrzebnie, wydaje kasę własną (najczęściej) lub naszą wspólną (NFZ), zabiera miejsce w kolejkach innym oczekującym. A lekarze mają się dobrze, zarobki dzisiaj mają bardzo dobre (podobno nawet 2 tys. za dyżur), ale olewają nas jak dawniej, bo wszystkiemu jest winny system. Nie gódźmy się na to.
×