Witam wiem ze takich wątków jest pełno ale musze was zapytać od dobrych dwóch miesięcy odczuwam dodatkowe skurcze serca ale zacznę od początku. 3 miesiace temu czułam dziwne uczucie gorąca w klatce piersiowej ale orzypisywalam to nerwicy, aż pewnego wieczoru dostałam dziwnego ataku, serce szalało ciśnienie miałam 150/100 puls 150 zrobilam się blada i wystraszona, mój chłopak zadzwonił po karetkę za czym przyjechali trochę się uspokoilam ale ciśnienie nadal miałam wysokie, w karetce dopadł mnie drugi atak ale też sam przeszedł, ale zdążyli go uchwycić na ekg, diagnoza ze znakiem zapytania częstoskurcz nadkomorowy plus lek z tachykardia, wiec tego częstoskurczu nadkomorowego nie byli pewni, badania spędziłam noc w szpitalu nad ranem ponownie zrobili mi ekg ale już było wszystko ok, badania krwi w normie, prześwietlenie tez w normie i wysłali do domu, parę dni był spokój tylko czułam lek przed kolejnym atakiem, już się nie pojawił ale pojawiły się dodatkowe skurcze, nie mam ich cały czas, pojawiają się rano może z 3 później jest spokój do południa gdzie znowu mam ich może z 3 do 5 i znowu spokój, nie raz jest tak ze pojawi się rano i wieczorem, w nocy bi mam ich wogole wiem no raz nie spalam cała noc, echo dopiero mam pod koniec sierpnia a na holter czekam dalej, nie mam innych objawów jak zawroty głowy czy omdlenia, czy to może być przez ta moja nerwice? Przez rok miałam spokój i mogła znowu powrócić tylko ze z nowymi objawami? Lekarze mowa ze jest ok a ja się martwię tym bardziej ze mam dopiero 27 lat i dwoje dzieci. :(