Biedaczka mam ten sam problem ale z synkiem. kocham go nad zycie ale czasami to szalu sie dostaje od tego jeczenia buczenia itp. u mnie to na pewno zaczatki nerwicy byly wbdzievinstwie ale byly taloe prawoe nie widoczne bo balam sie tyllo ciemnosci albo ogolnoe pojecia smierci. wiazalo to sie trz z jakimis natretcwami jal np liczenie schodow(glupota). nerwica depresyjno lekowa tak naprawde pojawila sie jakies ponad 4 lata temu. brak pracy, partnera smoerc babci i strata pracy taty(wtedy jeszcze mieszkalam z rodzicami).zaczely oe stany lekowa obawa przed wszystkim, skupianie sie na negatywnych emocjach i wkrecanie sie. najgorsza dla mnie byla noc. przez lek nie moglam zasnac jak zdrzemnelam sie 15 minut to obudzilam sie ze strachem i po nim szybkie tetno przyspieszone bicie serca i goraco w klatce piersiowej i dochodzilo do omdlen.przez te leki mialam dosyc siebie wiec tracilam sens zycia. ale stwierdzilam ze musze cos zrobic bo zaczynam sie bac samego leku i zaczelam glupiec bo vhcialam to zrozumiec ale nie potrafilam(metlik w glowie). poszlam do psychiatry tabletki i tyle na temat. wiec poszlam tez w strone duchowa modlitwy odmowa w duchu swietym i wiecie co po jakims czasie zaczelo sie polepszac. dostalam prace i zaczelam dziala. stwierdzilam ze jestem na tule silna zeby wyjechac za granice ale leki dalej bralam. zaczelam tu nowe zycie ppznalam swojego partnera i zaszlam w ciaze. odstawilam tabletki ale nie mialam lekow tylko jakies nerwy zwiazane z sytuacjami zyciowymi. urodzilan zdrowego synka. synek ma niecale 1,5 roku i wszystko jakos *dzialalo* az do teraz.w maju mialam jechac na urlop do Polski sama z synkiem zaczelam panikowac ze bez partnera nie jade.Pojechal ze mna. czulam sie szczesliwa z rodzicami itp. wrocilismy i zaczely sie leki ze chcialabym byc tam a zarazem tu myslenie wkrecanie sie staby lekowe.znowu zaczynam sie bac leku.czy te nawroty to kormalna sprawa? czy nerwica sie odnawia i nigdy nie mija?