Witam!Mam 20 lat.Feralnego dnia panowie ratownicy z pogotowia pozbierali mnie z przystanku-PIerw ze cpalem mi wcierali,no ale klocic sie z nimi to tragedia.Lekarz stwierdzil-atak nerwicy.Dal mi zstrzyk na rozluznienie miesni i potas(drgawki).Po 2 dniach wybralem sie do Psychiatry.Powiedzialem mu ze skierowali mnie ze szpitala ze nerwica,echo mialem ok cisnienie tez.Zapisal mi Paroxinol(czy jakoś tak)Piewrszy dzien co go wzialem czulem sie beznadziejnie,wszystko bolalo cos w stylu hipohondryka.Na nastepny dzien w nocy skoczylo mi cisnienie okropnie plus puls 140.Minelo,i sie juz nie pojawilo.Mam dziwna fobie gdy wsiadam do autobusu auta ze cos mnie bierze,brzuch wywraca cisnienie sobie skacze jak chce.Od 2 tygodni nie biore juz tego bo moj psychiatra dopiero za 2 dni wraca z urlopu a innego niestety nie ma.Tabletek nie biore,przejde pare metrow mecze sie niemilosiernie plus dosc wysoki.Sennosc,bezsennosc na przemian.Dzis przeszedlem dystans okolo kilomerta,wchodzac do domu zlapala mnie jakby gula w gardle,ciezko mi bylo chodzic,dziwnie slabo mi sie zrobilo.Nie chce mi sie dowierzac ze to jest nerwica,co prawda po 2 tygodniach brania tabletek sie jako tako uspokoila lecz twierdze ze to efekt placebo.O=Prosze o opinie innych