Skocz do zawartości
kardiolo.pl

znajoma

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia znajoma

0

Reputacja

  1. Artur Ja w najgorszym momencie miałam 18 tys. Po 4 miesiącach od drugiej ablacji wyszlo ponad 2 tys tez wszystko złożone. Arytmia sie Panu Bogu nie udala.. A nie wiem czy ktos dzis ogladal *swiat sie kreci* ekspertem byl prof Szumowski a mowa była o arytmii. Mówił ze wazna jest spokojna aktywność fizyczna, i dbanie o o siebie
  2. Ja mam depresje. Właściwie to nie ma pięciu minut żebym nie myslala o swoim sercu a zwłaszcza wtedy gdy mocno dokucza. Mogę robic inne rzeczy ale i tak je czuje. jak kopie i jak bije tak jak chce. I tez boje sie wychodzić, a alkoholu nawet jednym slabym drinku nie mysle itd itp. Ile razy widziałam juz te najczarniejsze scenariusze i ciągle widzę i mysle o tym. To nam daje arytmia. Niestety. Walczę juz półtora roku z nią. Byly dwie ablacje. Jeszcze walki nie wygrałam ale jet troche lepiej. Chociaż jak zaczyna szaleć to najlepiej zwinąć sie w kłębek i plakac.. Chce zyc. Chcę być z moja rodzina z mezem. Chce być mama i to mnie trzyma przy życiu. To dlatego wstaje rano z lozka i daje jakos rade..
  3. Alicja od zabiegu już minęły 3 msc. Różnie jest, czasem lepiej czasem gorzej. Myślę że ogólnie jest trochę lepiej ale tego jak jest naprawdę dowiem się w grudniu po badaniach. Generalnie to najbardziej dokuczają mi bóle, nie wiem czy się jeszcze tam wszystko goi czy co , może to też być trochę od kręgosłupa bo też mam z tym problem. Nie wiem. Mam też od czasu do czasu taki jakby ucisk w sercu taki mocny ból przez sekundę uderzenie goraca,lek i zaraz wszystko wraca do normy. Jakby ten ucisk pojawial sie w tej samej sekundzie co oddech i wtedy tez przeskok w sercu. Dziwne.. Jeśli chodzi o Pana X TO mysle ze jemu jest o tyle łatwiej psychicznie ze ten czas między tymi atakami nie jest wypełniony skutkAmi dodatkowymi tylko normalnym biciem serca i to go uspokaja. Ale nie można bagatelizować żadnych sensacj serca. Psychika przy sercu potrafi stwarzać nam niemal wyłącznie czarne scenariusze. Ja np mam 30 lat prawie, martwię się o siebie ale chciałabym być mamą. Te dwa zabiegi również były w tym celu ale nie wiem czy będzie mi to dane. Nie chcę żyć w przerazeniu ze coś mi się stanie. A mieć matkę wariatka to też nie jest dobrem dlatego rak chcę się z tego wyleczyć ślę nie wiem czy się da.
  4. Dokładnie nikt kto nie miał dodatkowych epizodów przeskokow, podduszen, zamierania itp nigdy nas nie zrozumie. Powiedzieć *naucz się z tym żyć* albo *zyc normalnie * to łatwo tylko gorzej się tego trzymać.czasem udaje nam się o tym nie myśleć aż przyjdzie gorszy dzień, czy chwila i znowu się zaczyna dół psychiczny i myślenie - A jak się cos stanie, czy jechać na sor itp. Dla mnie najgorsze są bóle w klatce.raz mocne raz takie mulenie. W grudniu badania i zobaczymy. Ale chyba jednak z tego się nie wychodzi.. chyba ze ze mnie jakiś dziwny przypadek. Mam jeszcze pytanie czy jest na Forum kobieta ktora przy arytmii komorowej była w ciąży i urodziła?
  5. Marcin oby Ci już to nigdy nie wróciło. Trzymam kciuki za Ciebie ☺ A ja mam jeszcze problem z kręgosłupem. Odcinek szykany Jak mnie nie boli szyją i jej lewą stroną to teraz tak mnie polamalo ze ledwo co nią skrecam w prawo i w lewo i ten ból. Straszne. Chodzę na masaże ale nie wiem czy to pomaga. i jeszcze serce szaleje. czy będzie jeszcze normalnie???
  6. Oni tak tylko mówią bedzie lepiej. Wyciszy się. Trzeba się nauczyć z tym żyć... nie zrozumie nigdy ten Co tego nie czuł. Pierwszy miesiąc było całkiem całkiem. Teraz jest tego więcej, znowu częściej przydusza pobolewa.. I co trzecia ablacja? Ile można....Marcin widzę że Ty cudownie ozdrowiales na czas szpitalny niczym ja.. ale badanie elektrofizjo Ci robili i nic nie wywołali? Szkoda tylko ze jak by kiedyś znowu coś to znowu kolejki... Alicja trzymaj się Kobieto i nie dawaj sie temu wszystkiemu. Bądź silną. ARTUR A U Ciebie to jak nie jedno to drugie. Normalnie jakaś masakra. Jak żyć ??? Pogoda nie rozpieszcza, ciśnienie niskie albo skacze i jeszcze te wiatry. Nasza serca tego nie lubią.. moje na pewno nie lubi. Szarpie tlucze itp. Oby bylo lepiej
  7. Ostatnio tak sobie myślę że nie da się z tego dziadostwa wyleczyć... chyba ze ze mnie jakiś ciężki przypadek jest..
  8. Artur gdybyś był na koniec lipca to byśmy się spotkali.. U mnie było bardzo podobnie trafiłam do szpitala chyba po pierwszym w zyciu czestoskurczu. Po tym incydencie serce wyciszyło mi się tak za Z 18 tyś zrobiło się 600. A z ponad 900 par tylko 1. Myślałam że mnie już wypisza ale po reszcie badań wzięli mnie na stół i wywołali częstoskurcz. Odczucia masakryczne ale zaablowali go.
  9. Marcin podczas pobytu w szpitalu miałam tak dziwnie mało dodatkowych ze nawet nie chcieli ich szukać na ablacji. Podczas stymulacji serca lekami udało im sie wywołać częstoskurcz ktirego chyva nigdy nie mialam i szybko wprowadzili elektrode ablacyjna i go zlikwidowali. Także dodatkowe jak były tak sa niestety. Zobaczymy ile ich wyjdzie.
  10. Ask ablacja to nie operacja tylko zabieg zresztą mój już drugi. To lekarze kierują na zabiegi więc były ku temu wskazania A poza tym bardzo mi to dokuczalo w normalnym życiu. A jeśli chodzi o zioła czy medytacje to w przypadku komórkowych to nic nie pomaga. Na nadkomorowe to już bardziej bo one głównie wychodzą od stresu i nerwów. A w sprawie sportu to miałam unikać wysiłku po robionej próbie wysyłkowej. Także to tyle.
  11. Witajcie po dluzszej przerwie. jestem po zabiegu byl 28.07 trwal prawie trzy godziny. wywolali mi czestoskurcz wezlowy, tylko mowili ze jakos zupelnie inaczej niz u innych sie u mnie pojawial. po zabiegu czuje sie dobrze, wyszlam po dwoch dniach a po kolejnych dwoch pojechalam nad polskie morze:) takze akumulatory troche podladowalam, teraz tez jeszcze odpoczywam a w poniedzialek wracam do pracy. niestety zostaly u mnie dodatkowe komorowe, na chwile obecna nie sa bardzo meczace, zobaczymy za trzy miesiace na kontroli ile ich jest i zobaczymy czy cos z tym robic jeszcze. generalnie w czasie pobytu w szpitalu(po tym moim dziwnym czyms co mi sie dzialo) moje dodatkowe sie wyciszyly i jak mi zalozyli holtera to bylo ich 600 a wczesniej 18 tys komorowych, normalnie jakas masakra juz myslalam ze mnie wypisza. ale wzieli mnie na to poprzedzajace badanie ablacji i udalo im sie to wywolac i zlikwidowac. na szczescie dawali wtedy dobre leki:) jak macie jekies pytania to chetnie odpowiem. pozdrawiam
  12. Jeszcze sobie tu poczekam. Zabieg w przyszłym tygodniu ale mam tu zostać. ALICJA nie wiem jak to jest ale jak ty masz gorszy czas to ja też i właśnie z takimi mocnymi bólami wczoraj przyszłam do szpitala tylko ze zgodziłam się zostać. naprawdę tak bolało jak jeszcze nigdy az miałam ciemno przed oczami. Mogłaś też się zgodzić byłabym spokojniejsza. Te pieprzone arytmie nam żyć nie dają. Trzeba coś z tym robić!!!!
  13. Jestem już na oddziale. Wczoraj mnie mąż przywiózł bo strasznie źle się czułam i zostałam. Będę czekać tu na zabieg... pozdrawiam Was i trzymajcie kciuki
  14. A ja właśnie będę mieć drugą ablacje by wyeliminować te skurcze, żebym mogła mieć dzieci, żeby normalnie pracować i robić wszystko to co robiłam przed arytmia. Musimy pamiętać ze każdy z nas ma inną arytmia, różne ilości i rożne jej odmiany (salwy, tir i bigeminie) każdy z nas inaczej je odczuwa i inaczej się przy nich czuje. Dlatego nie wiemy czy ta arytmia nie rozwinie się w coś gorszego. Ja chcę się tego pozbyć a nie zastanawiać się czy np za rok echo będzie poprawne czy nie będzie częstoskurcz omdlen itp. Dlatego idę na ablacje bo jest to do zrobienia. Pytacie się też jak się zaczęło. U mnie obudziłam się z bólem w okolicy mostka A jak wstałam z łóżka to zaczęłam mdleć i to kilka razy. Po pół godzinie zawiezli mnie na pogotowie i tam się dowiedziałam ze to arytmia. nigdy nie miałam problemów z sercem. I przez tydzien pobytu w szpitalu moj puls wynosil ok 140. Najprawdopodobniej jest to przechodzone przeziebienie.
  15. Ja mam 18 tysięcy na dobę komorowych. Odczuwam je cały czas niestety. Ciężko z tym żyć ale jakos jak widać można. Nie ma się co dziwić ze większość z nas ma nerwicę, bo można oszalec na samą myśl ze nasze serca biją jakimś dziwnym rytmem. Ale trzeba żyć. Każdy ma dla kogo i po co., a życie jest bardzo krótkie i myślę ze warto starać się przetrwać. By strach nas nie ograniczal i naszego życia bo jest tylko jedno. a Ci ktorzy maja ich malo niech sie ciesza bo chyba nie chcieliby sie ze mna zamienic i czekac na drugi zabieg. Ja sie chetnie zamienie; ).. Ala jak u Ciebie?
×