
Alaska
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Alaska
-
23Latka bardzo Ci współczuję tej nadwrażliwości na dźwięk. Ja od urodzenia miałam problem ze spaniem - każdy szmer mnie budził. Zazdrościłam mojej mamie i mojemu mężowi że oni kładą głowę na poduszkę i śpią a ja potrafię się godzinami przewalać i po 1h obudzić przez jakiś dźwięk. Oczywiście przed snem też się nakręcałam bo nasłuchiwałam. Spać zaczęłam dopiero jak na terapii poszłam do psychiatry i dostałam prochy. Dziewczyny po 1-2 tyg brania kładłąm głowę po poduszce i po 10 minutach spałam. Teraz też nie narzekam, czasem mam problem z zaśnięciem albo budzę sie w nocy ale no jest pikuś z tym co było kiedyś. Teraz to mój mąz jest czasem zawiedziony bo nie słyszę Jgeo budzika - a kiedyś nie było sznas na to ;-) A najgorsze było to jak w bloku była impreza to juz nocka była z głowy, teraz po wkurzam się i zasypiam. To jest dla mni cud. Śmieję się że odsypiam 32 lata swojego życia :-)
-
23Latka bardzo Ci współczuję tej nadwrażliwości na dźwięk. Ja od urodzenia miałam problem ze spaniem - każdy szmer mnie budził. Zazdrościłam mojej mamie i mojemu mężowi że oni kładą głowę na poduszkę i śpią a ja potrafię się godzinami przewalać i po 1h obudzić przez jakiś dźwięk. Oczywiście przed snem też się nakręcałam bo nasłuchiwałam. Spać zaczęłam dopiero jak na terapii poszłam do psychiatry i dostałam prochy. Dziewczyny po 1-2 tyg brania kładłąm głowę po poduszce i po 10 minutach spałam. Teraz też nie narzekam, czasem mam problem z zaśnięciem albo budzę sie w nocy ale no jest pikuś z tym co było kiedyś. Teraz to mój mąz jest czasem zawiedziony bo nie słyszę Jgeo budzika - a kiedyś nie było sznas na to ;-) A najgorsze było to jak w bloku była impreza to juz nocka była z głowy, teraz po wkurzam się i zasypiam. To jest dla mni cud. Śmieję się że odsypiam 32 lata swojego życia :-)
-
Dzisiaj ze strachu bałam się zmierzyć sobie ciśnienia - byłam pewna że taki mi skoczyło że będzi dramat. Jak już zmierzyłam to okazało się że miałam 107/75 czyli jak na mnie niskie. Ja wogóle jestem z tych co mają dobre ciśnienie ale przecież nie ma to jak nakręcać się. Dziewczyny a zdarza Wam się czuć takie uderzenia ciśnienia w głowie albo gorąc w głowie?
-
23Latka niestety wróciłam do leków - co prawda to są ponoć bardzo, bardzo delikatne leki i biorę 1/4 tab, biorę od 3 dni. W poniedziałek i wtorek czułam się świetnie - nic mi nie było! Zastanawiałąm sie czy to możliwe żeby ta znikoma ilośc leku już zadziałała i w głowie tliła mi sie myśl że to może jednak ja sobie poradziłam przez te dwa dni sama a nie dzięki lekom. No i dzisiaj znowu mnie dopadło :-( jedyne z czego jestem dumna to z tego że potrafiłam tak nad tym zapanowac że nie doprowadziłam się do stanu kiedy ludzie na mnie patrzą praktycznie jak debila bo idę po chodniku i praktycznie rzucam się z nerwów. Cały czas wierzę w to że dam radę, wytrwam i będzie dobrze. Wierze też w to że ziółka pomogą. Któraś z Was (przepraszam ale nie zapamiętałąm nicku) pytała o skład mieszanki - nie jestem w stanie napisać co to za zioła bo sa po łacinie (rozszyfrowałąm rumianek, lawende, valeriane) no i jest tego cała masa chyba z 30 ziół. Dziewczyny nie namawiam ale polecam (i nie chcę tu robić rekamy) Mi pomogło więc może i Wam też pomoże. Moja mama od lat nie ma takich *jazd* Polecam Wam dlatego że tez żyję z tym cholerstwem i wiem że każdy sposób na zwalczenie tego jest dobry zwłaszcza jeśli jest nadzieja że można z tego wyjść
-
23Latka mi się właśnie wszystko zaczęło kilka miesięcy przed ślubem - przygotowania i duży stres w pracy kiedy ciągnęłam całą firmę. Była o tyle w innej sytuacji że nie byłam w ciąży więc mogłam pić zioła, kótre pomogły z tego co wiem to w ciąży nie powinno się pić ziół (ale może sprawdź to). Ja bałam się że padnę w drodze do ołtarza albo jak juz tam dotrę. W najbliższej ławce siedziała mama i miała dla mnie butelkę wody. Przed wejściem do kościła zjadłam cukierka żeby podnieść sobie cukier no i nie wspomnę ile wypiłam syropu na uspokojenie. W czasie ciąży i przez pierwsze 1,5 życia mojego dziecka nie miałam problemów z nerwicą więc w tym temacie nie pomogę. Wręcz ciąża mnie wyciszyła chyba przez świadomośc że stresem mogę zagrozić dziecku. Oczywiście przed każdym badaniem płakałam i panikowałam ale tłumaczyłam sobie że im mniej moich nerwów tym lepiej dla maleństwa. Potem gdy synek pojawił się na świecie nic mnie tak nie wyciszało jak tulenie Go. Gdy miał 1,5 roku wszystko wróciło :-(
-
Marta teraz tak jak i kiedyś wybrałam się do Ojców Bonifrartrów. Tam na wizycie opowiadasz o swoich dolegliwościach wszystkich jakie przychodzą Ci do głowy i dostajesz receptę na mieszankę ziół. Obok jest apteka, wykupujesz i pijesz. Poszłam tam bo moja mama też przez lata miała nerwicę lękową i po 2 latach picia ziół (z przerwami) wyszła z tego i od nastu lat ma święty spokój. Więc wierzę w to że i mi się uda!
-
Melka u mnie zaczyna się od tego że albo czuje gorąco w klatece pierśniowej albo tak jakby mi mięśnie drżały. Potem pojawia się duszność, ucisk w klatce piersiowej no i zaczyna walić serducho, zaczyna się głowie kręcić, nogi się uginają, ręce trzęsą i pocą. Kiedyś jeszcze miałam tak że nim zasnęłam (a trwało to godzinami) z lęku zaczynały mi aż drętwieć nogi. Teraz mam jeszcze czasem tak że budze się w nocy bo mam wrażenie że przestałam oddychać. O tragicznych snach i myślach już nawet nie będę pisać. Minął tydzień od kiedy piję zioła więc wiem że na ich działanie musze jeszcze trochę poczekać ale mam nadzieję że pomogą. Zastanawiam się czy nie poszukać jakieś terapii leczenia nerwicy - żeby nauczyć się nad tym panować. Ja mam inaczej niż wiele z Was bo ja wyobrażam sobie że coś mi jest ale do lekarza boję się pójść bo boję się że lekarz powtierdzi moje przypuszczenia. Za 10 dni idę do lekarza po skierownie na badania krwi i już się trzęsę
-
Oj mi taka terapia też by się przydała. Szukam od kilku dni poradni zajmującej się taką terapią
-
Melka u mnie zaczyna się od tego że albo czuje gorąco w klatece pierśniowej albo tak jakby mi mięśnie drżały. Potem pojawia się duszność, ucisk w klatce piersiowej no i zaczyna walić serducho, zaczyna się głowie kręcić, nogi się uginają, ręce trzęsą i pocą. Kiedyś jeszcze miałam tak że nim zasnęłam (a trwało to godzinami) z lęku zaczynały mi aż drętwieć nogi. Teraz mam jeszcze czasem tak że budze się w nocy bo mam wrażenie że przestałam oddychać. O tragicznych snach i myślach już nawet nie będę pisać. Minął tydzień od kiedy piję zioła więc wiem że na ich działanie musze jeszcze trochę poczekać ale mam nadzieję że pomogą. Zastanawiam się czy nie poszukać jakieś terapii leczenia nerwicy - żeby nauczyć się nad tym panować. Ja mam inaczej niż wiele z Was bo ja wyobrażam sobie że coś mi jest ale do lekarza boję się pójść bo boję się że lekarz powtierdzi moje przypuszczenia. Za 10 dni idę do lekarza po skierownie na badania krwi i już się trzęsę
-
Witajcie. Jestem tu pierwszy raz i od rana Was czytam. Moje wstrętna przygoda z nerwicą zaczęła się w 2007 roku - olbrzymi stres w pracy i przygotowania do ślubu. Wtedy zaczęły mi się te jazdy. Piłam ziółka, radośc ze ślubu, podrówż poślubna itd itp i jakoś minęło. Cisza trwała 4 lata i wszystko wróciło. Z czasem akcje zaczęły się nasilać - jadąc do pracy potrafiłam jechać dłuższą drogą tzn tramwajem a nie metrem po to tylko żeby zawsze mieć zasięg w telefonie - bo gdyby coś się działo to zawsze może zdążę zadzwonić. Czasm do pracy jechałam z synkiem i moja mama po niego do mnie przyjeżdżała więc całą drogę do pracy myślałąm co się stanie z moim dzieckiem jak ja padnę na stacji metra a on maleńki i ktoś go porwie. Po dwóch latach męczarni zdecydowałam się na teriapię. Jestem DDA i na taką teriapię poszłam. Tam miałam obowiązkową wizytę u psychiatry, dostałam leki i po 2 tygodniach było cudownie - zero lęków, duszności, uderzeń gorąca, uginających się nóg, uderzeń ciśnienia w głowie, walącego serca itd. Brałam leki przez 6mc potem je odstawiłam, kontunując terapię. Bez leków wytrzymałam rok, potem mój mąż wyjeżdżał na kilka miesięcy i lekarz zalecił żeby brałą przez 3 mc leki. Tak zrobiłam. Po odstawieniu wszystko było ok - czyli od sierpnia do zeszłego tygodnia. Czułam się świetnie, byłam z siebie dumna że udało mi się z tego wyjść i trach znowu nagle miałam sój atak. Jestem załamana, wyć mi się chce! Tydzień temu znowu wybrałam się po zioła ale na ich efekt trzeba czekać a ja nie chcę mieć tych stanów. Broniłam się ale strach przed tymi atakami jest silniejszy i dzisiaj wzięłam proszek. Marze o tym żeby moje życie było normalne, żeby się tego cholerstwa pozbyć raz na zawsze. Musze wierzyć w to że mi się uda. Skoro udało się za pierwszym razem że przez 3 lata miałam spokój to może jest szansa że to cholerstwo pożegnam na zawsze.