Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Luelle

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia Luelle

0

Reputacja

  1. Luelle

    Nerwica w ciąży

    Dziś trochę lepiej, chociaż miałam naprawdę ciężki dzień. Jednak sen robi swoje.. :) Apeluję więc: śpijmy tyle, ile potrzebujemy i możemy! To pomaga pokonać ponure myśli! :) Alabama, cieszę się, że jesteś na fali wznoszącej. Tak trzymać! :) Synek ciągle koszmarnie zakatarzony (na szczęście nie gorączkuje, za to nie chce jeść i ucieka, jak mnie widzi z fridą do nosa), także zawijam się już, bo noc pewnie będzie niewesoła. Bywa... Śpijcie spokojnie! :) ps. Ja w pierwszej ciąży też odpoczywałam zdecydowanie więcej niż teraz! A obecnie to czasem nawet nie mam kiedy zjeść, jak Mały łobuzuje albo marudzi. O leżeniu czy drzemce za dnia nie wspominając.. ;)
  2. Luelle

    Nerwica w ciąży

    Mysza, to ciekawe co piszesz o związku między kiepskim samopoczuciem a mdłościami. Zaczynam się zastanawiać czy te napady nudności i braku apetytu u mnie nie biorą się właśnie z tego. To się nagle pojawia i tak samo nagle znika. A to już 19 tydzień i raczej nie czas na mdłości… Zawsze przy tym mam akurat zły humor. *nie wiem tylko, czy dlatego, że gorzej się czuję, czy gorzej się czuję z powodu kiepskiego nastroju. W ogóle od paru dni mam jakieś psychiczne tąpnięcie. Czuję się zmęczona i sfrustrowana. W domu tyle do ogarnięcia, moja praca naukowa leży i kwiczy, Synek ciągle wymaga uwagi i to oczywiście wyłącznie od mamusi. Każdy ma jakieś oczekiwania - Mąż się domaga czułości, dziecko źle śpi (ząbkuje i ma katar) a potem wstaje ostatnio o 6 rano, ja się kładę ok. 23 i zwyczajnie w świecie chodzę niewyspana. W dodatku co więcej połażę po domu (ciągle coś sprzątam, bawię się z Małym latam po schodach albo gotuję), bolą mnie plecy i brzuch. Czuję, że już teraz moje potrzeby są skrajnie zmarginalizowane i aż strach mnie bierze, gdy pomyślę, że już za parę miesięcy pojawi się kolejny członek rodziny, który coś ode mnie będzie ciągle chciał. I to naprawdę ciągle.. ;) Mam czasem ochotę zwinąć się w kłębek i wywiesić tabliczkę z napisem: nieczynne. Wyżaliłam się trochę. Ale chyba potrzebowałam. Nie chcę za bardzo narzekać, zwłaszcza że mam kochającego (i bardzo zapracowanego :( ) Męża oraz fantastycznego Synka, który non stop mnie tuli i powtarza *mama jest kochana, mam jest najlepsza*. Po prostu czasem jest mi ciężko tak całkowicie poddać się domowej rutynie i być do dyspozycji innych 24 godziny na dobę. W każdym razie zaraz włączają mi się wtedy różne idiotyczne niepokoje typu: a co będzie, jeśli nagle zemdleję? Oczyma duszy widzę, jak moje dziecko płacze i nie mogę tego znieść. Albo jeśli z dzidziusiem w brzuchu coś się zrobi złego? Jak starszy Synek zniesie moją nieobecność i pobyt w szpitalu? Jak ja zniosę czas bez niego? Itd. No i, oczywiście, zaraz źle się czuję. Wracają mrowienie rąk, mdłości i płaczliwość. Wtedy zaczynam się denerwować nawrotem złego samopoczucia i.. jest jeszcze gorzej. Mam zresztą nową obawę :) - że wpadnę w depresję. I teraz się tym zamartwiam… (mojej szyjki macicy nie powstydziłby się sam łabędź, więc musiałam sobie coś wymyślić, chyba w myśl zasady, iż natura nie znosi próżni ;) ). Nie wiem, może to najwyższy czas, żeby naprawdę udać się po pomoc do profesjonalisty, kogoś mądrzejszego niż ja. Tylko ja naprawdę nie chcę brać leków, o ile nie jest to konieczne. Szczególnie teraz! Chciałabym po prostu pokonać tę chorobę tam, gdzie ona się usadowiła. W mojej głowie. Tylko tak strasznie trudno wywrzeć na to wpływ i w dodatku nie tracić nadziei, zmagając się każdego dnia... A może po prostu powinnam przede wszystkim wziąć dodatkową porcję magnezu (dziś znów drżała mi powieka) i się porządnie wyspać? :) Pozdrawiam i przepraszam za ten pesymizm, ale gdzie mam to wszystko z siebie wyrzucić, jeśli nie tutaj?
  3. Luelle

    Nerwica w ciąży

    No dobra, do trzech razy sztuka. ;) Alabama - brałam leki dotychczas raz w życiu, w okresie przed pierwszą ciążą. Po zrobieniu testu, natychmiast je odstawiłam. Radziłam sobie wówczas popijając meliskę i w krytycznych sytuacjach zażywając Validol. Noszę go od tamtej pory zawsze w torebce. :) W tej ciąży postępuję podobnie, choć rzadziej stosuję te pomagacze. Staram się jakoś psychicznie mobilizować, w końcu ta choroba jest w głowie. No i dobrze, że idzie wiosna. Zieleń i witamina D dodają optymizmu. ;) Punis, już w domku? Z mlekołakami tak już jest. Mój Synek w pierwszym miesiącu życia *wisiał na cycku* łącznie około 8 godzin na dobę. Przeważnie hobbystycznie.. ;) Karmiłam go rok i 8 miesięcy, do momentu aż zaszłam w kolejną ciążę. Do tej pory nie ma dnia, by nie wspominał *tucia*. Niektóre z Was piszą o tym, że obawiają się, czy sobie poradzą w roli mamy. Oczywiście że tak! Skąd to wiem? Przecież już teraz jesteście mamami! :) Kochającymi, troszczącymi się o swoje dzieci bardziej niż o same siebie. A takie właśnie są dobre mamy. :) Pozdrowienia dla Was Wszystkich, cieszę się, że tu jesteście! :)
  4. Luelle

    Nerwica w ciąży

    Hej :) Wczoraj skasowałam przypadkiem gotowego posta, a ten napisany przed chwilą zaginął w akcji.. :) Wysyłam teraz test, żeby sprawdzić, czy forum ma się dobrze i jest sens produkować się po raz trzeci. :)
  5. Luelle

    Nerwica w ciąży

    Oj tak, Alabama, jest nas trochę. :) Jedne bardziej inne mniej znerwicowane, ale wszystkie chcące jak najlepiej przejść przez okres ciąży mimo swoich dokuczliwych problemów. Ja dziś wpadłam na nowy pomysł, że skraca mi się szyjka. Bo to 2 ciąża a moja Mama miała w 4 ciąży zakładany szew. :) Wizyta u gina dopiero za kilka dni i poproszę go, by sprawdził, jak się sprawy mają. Niby się zajmuję doktoratem, a z tyłu głowy się czają takie natrętne myśli. Eh… Punis, mój Synek przez pierwszy miesiąc życia wisiał na piersi po 8 godzin na dobę - jak zsumować czas karmienia. :) Głównie, jak sądzę, hobbystycznie ;) Zakończyliśmy karmienie po roku i 8 miesiącach, gdy tylko się dowiedziałam o drugiej ciąży. Do tej pory Mały ciągle pamięta o *tuciu* i codziennie wkłada mi rączkę w dekolt. ;) A piersi mam jak mleczne balony, może dlatego, że przeszłam płynnie z laktacji w ciążę. ;)
  6. Luelle

    Nerwica w ciąży

    Punis, wielkie gratulacje! Z pokarmem to przeważnie jest wesoło - albo za dużo, albo za mało... W domu na pewno będzie fajniej - spokojniej i wygodniej, od razu lepiej idzie karmienie ;) Powodzenia Wam życzę na tej mlecznej drodze. Tylko pamiętaj, żeby bardzo dużo pić. Naprawdę dużo. Aż się laktacja na dobre rozkręci. Malinka, rzeczywiście, przyspieszyłam Twój poród :) Co do gardła - sama mam ostatnio ten problem, bo Synek coś przywlókł i tak coś mnie drapie i dokucza lekki katar. W pierwszej ciąży psikałam czasami Tantum Verde (lekarz pozwalał) i płukałam Gargarinem - pomaga. Do ssania jest niezła Isla - naturalna i dobrze nawilża gardło. A*propos psychicznej formy w II trymestrze - ja na przykład jestem spokojniejsza. Najtrudniejsze są, moim zdaniem, pierwsze tygodnie i te szalejące hormony. Potem, jak już czuć ruchy dziecka, ja się uspakajam. Bo wiem, że żyje i ma się dobrze :) Gorzej, jak Maluch akurat ma lenia, wtedy główka pracuje ;) Nie wiem, jak to (stan emocjonalny w kolejnych trymestrach) wygląda u Dziewczyn, które muszą brać cały czas leki. Ja zażywałam przeciwlękowe ostatnio latem 2012 r. Od tego czasu było parę kryzysów, ale dawałam radę bez farmakologii, Bogu dzięki. Jak mi bardzo źle, biorę Validol i popijając melisę oglądam głupawe komedie romantyczne ;) W ogóle to chyba zdecyduję się na jakąś psychoterapię (TPB), bo chciałabym pokonać wreszcie to dziadostwo, co od lat snuje się za mną niczym cień. Próbowałyście może tej drogi? Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie! :)
  7. Luelle

    Nerwica w ciąży

    Ja 1990 - puls 100 w ciąży tragiczny chyba nie jest ;) Też miewałam taki i nawet tego nie odczuwałam. Bardzo Ci to dokucza? W ciąży to normalne, że przyspiesza czynność serca, nawet o 20 jednostek. Podobno :) Czyli to tak, jakbyś miała 80 bez ciąży! :) Mnie się zdarzało mieć np. 98 i bez ciąży po sytym obiedzie ;) Źle się czuję dopiero ok. 110-120. Może więc nie jest jednak tak źle z tym tętnem? :) ps. Ja brałam w pierwszej ciąży validol. Teraz zażywam sporadycznie. No i nie mierzę tego tętna w ogóle, bo chyba bym od tego zwariowała. Staram się o nim wcale nie myśleć, bo jak zacznę, to zaraz przyspiesza..
  8. Luelle

    Nerwica w ciąży

    Hej :) U mnie 17 tydzień i nowa obsesja - że brzuch przestał rosnąć albo dziecko za mało się rusza ;) Pamiętam, że w 1 ciąży było to samo, więc staram się to bagatelizować, ale wychodzi różnie. Dziś nad ranem wpadłam na taką metodę zwalczania pesymistycznych myśli, iż wyobrażam sobie, że do nich strzelam z jakiejś wielkiej dubeltówki, a one pryskają jak bańki mydlane. :) Fajnie to wygląda ;) Malinka - urodziłaś już może? Ja 1990 - też strasznie bałam się porodu i problemów z wysokim tętnem - bo to również mój główny objaw nerwicowy. Konsultowałam się nawet z kardiologiem, który zapewnił, że nie eksploduję podczas porodu ;) Mogę powiedzieć tyle: jak już się zaczęło na dobre, czyli bolało niewyobrażalnie i to cały czas, zapomniałam o wszystkich lękach i obsesjach :))) Zresztą zauważcie, że jak się boimy naprawdę czegoś konkretnego, nerwica nagle przechodzi. Lęki są wtedy, gdy nic się specjalnego nie dzieje. Także z porodem będzie ok :)
×