Skocz do zawartości
kardiolo.pl

gosiek116

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia gosiek116

0

Reputacja

  1. hej.byłam dzisiaj u Pani psychiatryczki, która tak nieprawdopodobnie mnie zdenerwowała,ze chyba wszystkie moje lęki przeszły samoistnie!generalnie zamiast mi cos pomóc, to najpierw mi powiedziała,ze ona ma 8,5 h tygodniowo podpisanego kontraktu z nfz i jeśli sie zacznie ze mna rozdrabniac, to nie starczy jej czasu dla innych pacjentów, a na koniec zapytałam czy moge zachorowac na ta cholerną schizofrenie, a ona mi wbiła gwóźdź do trumny i powiedziała,ze od tych wszystkich lęków moge własnie uciec w schizofrenie.super.w ogóle płakałam przez następne 3 godziny.no i taka moja historia.ale jak sie człowiek sam w garść nie weźmie, to nikt i nic mu nie pomoże.wiem ze dobrze mi sie mówi,bo czasami przychodza takie momenty,ze juz nie ma sie siły na dalszą walkę,ale trzeba sobie powtarzać,ze musi byc lepiej.rok temu było ze mna naprawde źle, ale jakos to wszystko minęło, było NORMALNIE.a teraz znowu wróciło,ale znowu minie.przynajmniej mam taka nadzieje.pozdrawiam wszystkich i zycze pozytywnych dni!!!
  2. witam wszystkich!nie wiem czy trafiłam na odpowiednie forum, ale ogólnie Wasze wypowiedzi bardzo mnie pocieszają, a chciałabym sie w końcu komuś wygadac kto mnie nie zna i poznać jego zdanie.Mam 22 lata, pierwszy napad lęku miałam 1,5 roku temu, ale jakoś sobie z nim poradziłam.potem pojawiały sie coraz częściej, aż w końcu nie mogłam normalnie funkcjonować. najpierw myślałam o tym,ze zwariuje zaraz, byłam u psychiatry, stwierdziła,ze mam depresje (bo bliska mi osoba zmarła), ale lęki nie przechodziły. nie mówie o tym,ze codziennie *miałam* zawał serca, udar mózgu, i tylko czekałam aż przyjdą mi jakieś głosy do głowy.mówie Wam kompletny koszmar!ale z czasem jakoś ustępowało, mam kochanego chłopaka, z którym chce spedzić reszte życia (i póki co on na razie też chce,ale nie wiadomo jak to ze mną bedzie dalej:(. No i na jakis czas przeszło.Ale jakiś miesiac temu znowu paniczny strach, zwariuje, bede miec schizofrenie, bede sama, a najgorsze, ze teraz dołączyło mi sie coś takiego,ze patrze na mojego kochanego Misia i myśle sobie *czy ja go znam...??*. no przeciez totalna abstrakcja.i sie nakrecam, i sie trzęse,i płacze jak głupia i dusi mnie i serce mi wyskakuje. i nie wiem o co mi chodzi.jak mozna sobie cos takiego wymyślic o osobie sobie najbliższej????nie moge juz zniesc tych wszystkich lęków, che normalnie zyć, cieszyc sie każdym dniem, tym,ze mam osoby, które mnie kochają, a nie ze oszaleje zaraz i nie bede ludzi rozpoznawac.byłam u lekarza, ale ona ma limit 15 minut na kazdego pacjenta i do domu.leki brałam na poczatku, przez 6 miesiecy, a teraz nie.to chyba naprawde nie jest odpowiednie forum na te moje gryzmoły, ale popłakałam sobie troche i juz jest odrobine lepiej:).pozdrawiam wszystkich!
×