Cześć, dokładnie nie wiem co mi dolega, ale czasem jestem przerażona, są dni kiedy wszystko jest w miarę ok, ale są również takie, kiedy nie chce wstać z łóżka, ciągle czuje się przygnębiona, zmęczona, nie mam chęci do życia. Każde *wyzwania* (dla innych to normalne etapy życia) typu podjecie nowej pracy to dla mnie trauma-dramat, boje się dosłownie wszystkiego. Poczynając od dojazdu, po kontakt z nowymi ludźmi, najgorsze jest to , że kiedy się denerwuje to zaczynam bardzo niewyraźnie mówić, co z kolei powoduje kolejny ogromny stres...Mam prawo jazdy, jeżdżę po wyznaczonych trasach, jeśli tylko mam jechać gdzieś nową drogę odczuwam natychmiastowy strach wręcz panikę. Tak się nie da życ...męcze się bardzo...Czuję się gorsza od wszystkich, głupsza, brzydsza...nie wydaje mi sie, żeby to była depresja bo kojarzy mi się z brakiem apetytu, ja natomiast jem za dużo, na tyle ile ćwiczę powinnam być patykiem a niestety tak nie jest, jedzenie często przynosi mi ulgę.