Cześć, mam 16 lat (jeszcze nawet nie skończone) mam *coś* z sercem od 2001 roku, na początku to były szmery w okół serduszka aż potem przestało się to objawiać i każdy to lekceważył. W 2012 roku byłem na echo serca, ekg i wykryto powiększoną lewą komorę - zgoda, dało się z tym żyć, olałem to. Pod koniec 2014 roku byłem u kardiologa ze straszną męczliwością, wszedłem po schodach na drugie piętro i już nie mogłem zaczerpnąć oddechu - wysłano mnie ze skierowaniem do Gdańska gdzie, kontrolują moje bicie serca. Wykryto u mnie powiększoną komorę (8,5cm) oraz niewydolność serca na 25%. Znów to zlekceważyłem i żyłem jak zawsze, tylko iż brałem rano i pod wieczór leki. Przyszedł dzień kontroli, pojechałem do Gdańska i bum, ukazało się, że lewa komora nie pompuje krwi do płuc. W środę będę szedł na rezonans a w czwartek na cewnikowanie, czy mieliście podobne zdarzenia? Wiara czyni cuda, czy cud czyni wiarę? Pozdrawiam, Błażej.