Hej PUNIS, dzięki za odpowiedź i miłe przyjęcie, lepiej mi, że są osoby, które wiedza co przeżywam, bo tak na prawdę nie zrozumie tego nikt kto sam nie przeszedł tego co my.
Ja jestem ze Szczecina.
Chodziłam do psychiatry do przychodni, w której niestety prawie na każdej wizycie był inny lekarz/lekarka i jakoś trudno mi było nawiązać zaufanie z lekarzem, bo ciągle się zmieniali. Po prostu brałam leki i mówiłam, że jest lepiej, no bo było co raz lepiej. Miałam zmieniane leki i ostatecznie skończyło się na escitalopramie, po którym nie miałam żadnych skutków ubocznych. Pewien psychitra (młody facet dość) dał mi zaświadczenie do rodzinnego, żeby mi wypisywał leki i już tam nie chodziłam, a na moje pytanie czy jeśli zajdę w ciąże to co wtedy to powiedział, że mogę brać te leki w ciąży np od II trymestru.
Ale wolałabym nie brać, sama nie wiem co lepsze.
Mam jeszcze przecież dziecko- synka, skończył 4 latka niedawno, nie chcę mu fundować widoku matki histeryczki, zapłakanej, wiecznie nerwowej, to dla niego poszłam do lekarza w końcu żeby miał *normalną* mamę. Po porodzie to On dał mi siłę żeby się nie załamywać, sam jego widok mnie uspokajał. Jednak jak skończył 2 latka moja nerwica zaczęła wracać, więc za namową mamy i siostry poszłam do psychiatry i schowałam dumę w kieszeń, aby żyć normalnie.
Po odstawieniu leku czuję teraz dodatkowo jakby przyspieszone bicie serca i brak koncentracji, jakby zawroty, to chyba przejdzie mam nadzieje.
Melise piję, w sumie na noc, żeby spać spokojnie, od 2 lat czytam nieustannie książki, to mój sposób na oderwanie od rzeczywistości i nowe uzależnienie, zawsze czytam wieczorem i pomaga mi się to zrelaksować i zasnąć, więc dobrze, że mam takie zajęcie chociaż ;)
A kefir to jak działa bo nie słyszałam o takim sposobie?
Co do lekarza, masz rację, jak będzie źle to pójdę, w końcu nie mogę się doprowadzić do takiego stanu jak w pierwszej ciąży, musi być coś co mogą mi dać, żeby pomóc. W końcu ciągłe lęki, nerwy i stres mogą być gorsze dla dziecka niż jakieś pomocnicze leki.
Dzięki za te słowa, zazdroszczę, że już połowa ciąży za Tobą :)