Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Stamal7

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia Stamal7

0

Reputacja

  1. POLAA Witam Cię i pozostałych. Odnosząc się do Twojego pytania powiem Ci, że przez jakiś czas chodziłem do psychiatry ponieważ odczułem taką potrzebę m.in aby dokładniej poznać tą przypadłość. Jeśli chodzi o leki (leczenie farmakologiczne) to nie. Psychiatra pytał czy taka opcja wchodzi w grę ale stwierdziłem że nie. Nie z żadnej obawy tylko wiedziałem że mój lęk przyszedł sam i ja muszę sobie z nim poradzić. Lęk od razu nie odszedł. Tak jak wspomniałem w poprzednim poście on się tłumił z czasem ale to był tylko i wyłącznie moja zasługa, moich myśli i przekonania w trakcie lęku który mnie paraliżował i bałem się niemiłosiernie głównie tego że umrę już zaraz. Mimo lęku stawiałem temu czoła wmawiałem sobie ze nic mi nie będzie to zaraz przejdzie ale w miedzy czasie próbowałem analizować sobie wszystko co się dzieje/ Spisywałem na kartce co czuje w danym momencie i jak lęk przeszedł to wówczas starałem się później w trakcie lęku czytać to co napisałem i dzięki temu nie bałem się już tak bardzo. Pocieszałem się tym i moim zdaniem tutaj tkwi całe wyjście z tej choroby. W skrócie: Lęk nie odchodzi jak za machnięciem cudownej różdżki, na to trzeba czasu i pracy nad sobą i emocjami. Pracą nad lękiem :) Dużo osób mnie nie rozumiało, pytali co mi jest ale nie potrafiłem im tego wytłumaczyć. Trzymam za Ciebie kciuki ;)) W razie czego pisz :) Pozdrawiam.
  2. POLAA Witam Cię i pozostałych. Odnosząc się do Twojego pytania powiem Ci, że przez jakiś czas chodziłem do psychiatry ponieważ odczułem taką potrzebę m.in aby dokładniej poznać tą przypadłość. Jeśli chodzi o leki (leczenie farmakologiczne) to nie. Psychiatra pytał czy taka opcja wchodzi w grę ale stwierdziłem że nie. Nie z żadnej obawy tylko wiedziałem że mój lęk przyszedł sam i ja muszę sobie z nim poradzić. Lęk od razu nie odszedł. Tak jak wspomniałem w poprzednim poście on się tłumił z czasem ale to był tylko i wyłącznie moja zasługa, moich myśli i przekonania w trakcie lęku który mnie paraliżował i bałem się niemiłosiernie głównie tego że umrę już zaraz. Mimo lęku stawiałem temu czoła wmawiałem sobie ze nic mi nie będzie to zaraz przejdzie ale w miedzy czasie próbowałem analizować sobie wszystko co się dzieje/ Spisywałem na kartce co czuje w danym momencie i jak lęk przeszedł to wówczas starałem się później w trakcie lęku czytać to co napisałem i dzięki temu nie bałem się już tak bardzo. Pocieszałem się tym i moim zdaniem tutaj tkwi całe wyjście z tej choroby. W skrócie: Lęk nie odchodzi jak za machnięciem cudownej różdżki, na to trzeba czasu i pracy nad sobą i emocjami. Pracą nad lękiem :) Dużo osób mnie nie rozumiało, pytali co mi jest ale nie potrafiłem im tego wytłumaczyć. Trzymam za Ciebie kciuki ;)) W razie czego pisz :) Pozdrawiam.
  3. Witam Wszystkich. Miałem nerwicę dwa lata. W skrócie: Lęki, strach że zaraz umrę i do tego różne dolegliwości, bóle, kręcenie w głowie, bezsenność. Z tej nerwicy da się wyjść Nie wierzyłem a jednak! Chodziłem na terapię, czytałem różne artykuły ( najczęściej w internecie ) lecz po jakimś czasie zauważyłem że pierwszym i najważniejszym krokiem do zwalczenia tego cholerstwa jest jakby zatopienie się w tym lęku, doprowadzenie do tego aby ten lęk mnie całego wypełnił. Trwałem w tym stanie, nie starałem się myśleć o niczym innym po prostu żyłem tą chwilą. Na początku było trudno. Panikowałem. Na kolejnych etapach też. Miałem lęk przed lękiem. Koszmar. Myślałem, ze zwariuję. A jednak mimo przekonania ze już po mnie stwierdziłem że lęk słabnie. Nie chodzi tu o przyzwyczajenie do tego stanu paniki. Przestałem się bać. Analizowałem to i po jakimś czasie stłumiłem lęki. Wyciszyłem się wmawiając sobie ze to już było teraz będzie tak samo. Chłopie miałem gorsze chwile i czułeś się dużo gorzej. Rozpisałem się ale to dla dobra tych którzy nie wierzą już w pełne wyzdrowienie. W razie pytań jestem do dyspozycji. Będę przeglądał forum o nerwicy co jakiś czas. Pozdrawiam :)
×