
Blair
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Blair
-
Ja miałam dziś okropny dzień, miałam kaca, musialam iść na uczelnie, wejść na 6 piętro schodami. Kręciło mi się w głowie i ogólnie słabo, ale przeżyłam. Ogólnie to myślę intensywnie o wyleczeniu tego, bo mam to dopiero od jakiegoś pół roku jak tak liczę i nie mam zamiaru męczyć się latami. Jeszcze nie wiem jak to zrobie, ale coraz częściej olewam to, że czuje że coś mi tam nie tak, po prostu nie chce mi się przeżywać ataków i nie zwracam uwagi na jakieś tam dolegliwości. Teraz cudowny czas , bo mam dużo wolnego i odpocznę od bicia się z myślami przed uczelnią . Pozdrawiam wszystkich cieplutko!
-
Czarnulka, nie ma sprawy , miło mi , że to co pomogło mi trochę ogarnąć mój stan, może pomóc i Tobie. Na uczelni byłam, było spoko, do poniedziałku mam wolne :)
-
Ja zaraz wychodzę na uczelnie. Sama sobie blokuje wszystkie myśli , że coś miałoby być źle, ale zawsze w środku gdzieś ten stres jest.
-
Czarnulka, bardzo Ci współczuje, musisz wytłumaczyć sobie sama swoje objawy, uświadomienie sobie, że one nie mogą zrobić nam nic złego pomaga. Serce mi wali jakby chciało wyskoczyc duszno sie robi co chwile i ten matrix w głowi Serce Ci wali- ale nie jest to nic co mogłoby być szkodliwe, nie może doprowadzić do zawału czy zasłabnięcia. Po biegu też by Ci biło szybko prawda? A jednak zawsze wraca do stałego trybu. Nie skupiaj się na nim, nie licz uderzeń, Twoje serce sobie poradzi, może tak pracować, nic mu nie będzie. Duszności- To tylko zmniejszenie pojemności , obkurczyły Ci się mięśnie ze stresu. Nie udusisz się, spróbuj włożyć głowę w poduszkę i nie oddychać, masz instynkt samozachowawczy, nie popełnisz w ten sposób samobójstwa, bo Twój organizm zmusi Cię do oderwania się i nabrania powietrza. Polecam oddychanie przeponą, u mnie naprawdę pomogło, wdech nosem, ale nie unosisz klatki piersiowej tym powietrzem a brzuch. Kierujesz powietrze jakby w dół, wydychasz ustami , powoli. Omijasz to, że nie możesz nabrać powietrza. Matrix- szybko oddychasz, więc płycej, twój mózg dostaje mniej tlenu co go spowalnia. To jak zamulony komputer, działa wolniej. Wolniej radzi sobie ze światem. Ogarnij 2 powyższe punkty a wszystko wróci do normy i matrix przejdzie. Nie zostanie Ci tak, nie zwariujesz. Ja właśnie tak tłumaczę sobie moje objawy. Poradzisz sobie, to nic groźnego dla naszego zdrowia.
-
Ja czuję ostatnio ogromną potrzebę zmian, muszę wprowadzić w swoim życiu trochę wysiłku fizycznego, jakiejś aktywności ogólnie i wrócić do normalności. Teraz wiadomo, uczelnia jest dla mnie najtrudniejsza. I najbardziej wkurzająca, bo chcę a nie mogę. Też pójdę i odrobię nieobecności na konsultacjach, bo niestety, mimo wszystko wcześniej trochę się ich narobiło, ale powoli wychodzę na prostą, mam nadzieję, że ten semestr będzie w przód.
-
Ja cóż, na zajęcia zaczęłam chodzić, ostatnio tylko jedne odpuściłam, bo tak mi siedziało w głowie, że coś mi się stanie , że nie byłam w stanie tam pójść. Aż się popłakałam z tej bezsilności, bo chciałabym chodzić na nie bez problemu, a ta cholerna nerwica mnie ogranicza. Ale zebrałam się w sobie, poszłam na kolejne i wysiedziałam. W tym tygodniu też mam wymagający czas , ale mam nadzieję , że sobie poradzę jakoś. Zaczynam trochę inaczej podchodzić do tego wszystkiego. Najbardziej czekam na przerwę świąteczną, chcę do niej dociągnąć jakoś i wtedy bardziej zająć się sobą, tym co we mnie siedzi. Każde powodzenie mnie umacnia, czuję się silniejsza, ale każda porażka bardzo dotyka, a w nerwicy to wiadomo, chwila, jest atak i zaraz po ataku, a psychicznie czujemy się wykończeni. Mam zamiar przebadać sobie znów krew żeby się upewnić, że na tym polu wszystko okej.
-
Ja moje zajęcia przeżyłam. Byłam bardzo zestresowana , poszłam wręcz na siłę, bo nie miałam innego wyjścia, nie mogłam sobie pozwolić na nieobecność. Zajęłam miejsce przy drzwiach, żeby w razie czego móc wyjść , ale sama byłam zdziwiona , ze tak dobrze się czuję. W głowie wiele myśli o tym, że jest okej, że jednak daje radę, ale wiecie, ciężko się przestawić na to , że nie ma się objawów. Następnego dnia nie było już tak ekstra, ale znośnie, nie do końca przyjemnie ale wysiedziałam te 1.5 godziny. Wczoraj leków zero. Dziś poczułam się gorzej koło 21, tzn kręciło mi się w głowie , serce waliło , zmierzyłam ciśnienie, miałam okej, ale puls 100 , tylko , że nie przypisałam tego do ataku, ot po prostu tak wyszło. Wzięłam ziołowego uspokajacza i niedługo potem spadło już do 71. Na razie mam optymistyczny czas :) Co do leków innych niż ziołowe, myślę , że czasem lepiej coś wziąć i się nie męczyć , jeśli to ma spowodować , że coś zrobimy, gdzieś wyjdziemy, bo jednak nerwica izoluje od świata, a wpadnięcie w sytuacje , że nie robi się nic, przez tą chorobę to chyba najgorsze co może nas spotkać.
-
Ja ide jutro na uczelnie. Strasznie sie stresuje po tym jak wtedy wyszłam i unikam chodzenia tam, dopóki nie muszę , to nie idę, a potem mam doła , że nie poszłam, no ale nie chce robić scen z wychodzeniem w trakcie ćwiczeń przy całej grupie. Jutro wezmę hydroksyzynę po prostu i mam nadzieję , że przesiedzę jakoś. Dam znać jak mi poszło.
-
Trzymamy kciuki! Ja też mam problemy ze snem. Przed 3 raczej nie daje rady usnąć. Nawet jak wstanę wcześnie i się przemęczę to nic nie daje, bo wieczorem mam jakiś okres aktywności i po prostu usypiam tak jak zwykle. A potem tracę pół dnia na odsypianie do 13..
-
Wcierka Jantar ? Zaczęłam kiedyś kurację, której przez mój słomiany zapał nie skończyłam, ale ponoć pomaga. Picie niektórych ziół też może pomóc. Jeśli masz większy zapał to wpisz sobie ,,anwen* w google, trafisz do skarbnicy wiedzy na temat włosów ,na każdy możliwy temat, z wypadaniem włącznie ;))
-
Wsparcie bliskiej osoby jest bardzo ważne, dobrze, że przy narzeczonym możesz czuć się komfortowo, z pewnością wszystko pójdzie dobrze ! :)
-
Niestety ja też nie czuję się dobrze kiedy wiem , że koniecznie muszę gdzieś być, coś robić i po prostu nie mam wyjścia. Oddychasz przeponą kiedy zaczynasz gorzej się czuć? Ja w takich sytuacjach często miałam uczucie że płuca mi się jakby zamykają, oddech stawał się płytki, miałam wrażenie , że się uduszę lub zemdleje z braku tlenu. Należy wtedy wciągając powietrze nosem pokierować nim tak, żeby to brzuch nie klatka piersiowa się unosiły , zepchnąć je w dół jakby, potem wypuszczać ustami powoli. Mi to bardzo pomogło i sam fakt , że nauczyłam się tej techniki oddychania sprawił, że ten objaw występuje dużo mniej niż kiedyś, może komuś się przyda :)
-
W naszym stanie to chyba lepiej nie czytać skutków ubocznych, bo potem tylko sobie wkręcamy je wszystkie. Ja też brałam antybiotyk na zapalenie pęcherza i nic mi nie było po nim, więc wszystko będzie dobrze ;) Strach przed lękiem to jest chyba w tym wszystkim najgorsze. Ja mam tak czasem, że jest okej, nagle zaskakuje mi ta myśl w głowie , że ,,o nie mam ataku, ale jak to* i już zaczynam o tym myśleć. Gdybym sobie nie przypominała o tym, to nic by mi nie było. Dziś cały dzień spędziłam w domu, przez tą pogodę taka senna atmosfera. Zaczęłam łykać ziołowe tabletki uspokajające, żeby jak najdłużej wytrzymać w stanie spokoju, bez ataków i cały dzień spędziłam spokojnie, ale nie dziwie się, bo dom jest w mojej strefie komfortu, baaardzo rzadko mam tu ataki.
-
Aleksandra- czytając Twoją wypowiedź, jakbym czytała o sobie. Sama studiuję i teraz stało się to dla mnie bardzo ciężkie. Wysiedzieć 1.5 godziny bez przerwy wcale nie jest łatwo. Przynajmniej nie dla kogoś z nerwicą. W dodatku też mam chłopaka mieszkającego w podobnej odległości i też zrezygnowałam z wyjazdów do niego, bo jazda busem okazała się katorgą. Na początku nawet nie wiedziałam skąd mi się to wzięło, jeździłam tam tak często a tu nagle miałam atak , chciałam wysiadać w połowie trasy, byłam bliska rezygnacji z wyjazdów i tak też się stało. Wspominam czasem jak to było przed nerwicą, jak dobrze mi się wtedy żyło, bez tej całej szopki , którą teraz przeżywam. Nie zastanawiałam się czy jechać ze znajomymi za miasto, teraz nie pojechałabym na pewno. Nerwicę mam od pół roku, może nieznacznie więcej. Najgorsze są takie sytuacyjne złe wspomnienia. Zrobiło mi się źle na zajęciach, musiałam z nich wyjść. Teraz już wiem , że kiedy znów będę je mieć pewnie znowu wszystko wróci , bo ta sama sala, ta sama sytuacja, zacznę sobie przypominać, wkręcać różne rzeczy i załatwie sobie atak na własne życzenie. Będę musiała wziąć jakieś leki ( ziołowe) żeby przetrwać, bo one trochę mi pomagają, a przynajmniej wspierają taką strefę komfortu , w psychice wiem, ze jestem na lekach, więc powinno być lepiej. Zauważyłam też odliczanie czasu. Jadąc autobusem kontroluje ile jeszcze przystanków, korki wprawiają mnie w poddenerwowanie. Na zajęciach kontroluję ile muszę wysiedzieć, bo wychodzę z założenia żeby przeboleć 90 minut i mieć spokój , móc wrócić do domu. Chciałabym z tego wyjść, bo czuje się okropnie kiedy coś odpuszczam przez tą głupią nerwicę. Wcześniej trochę czytałam to forum, teraz postanowiłam pisać, może wylewanie z siebie tego stanie się pomocne. Witam wszystkich serdecznie.