Witam.Jak czytam wasze wypowiedzi to wypisz wymaluj mam chyba wszystkie objawy. Zaczęło się od guzka na szyi okazało się, że węzły odczynowe i na tarczycy po badaniach wszystko ok. W między czasie przerobiłam raka krtani bo czułam tam jakąś gulę. Potem raka mózgu bo często boli mnie głowa ale objawy miałam wszystkie. Następnie wizyta u ginekologa bo cos też tam wyczułam. Obecnie co chwilę się gdzieś badam i wydaje mi się że mam pełno guzów na kościach. Jutro lekarz bo pewnie mam mięsaka bo niby co to może być innego jeśli bolą mnie kości no chyba, że rak płuc z przerzutami bo bolą mnie plecy od dwóch dni przypuszczam, że sama wywołuje te bóle bo raczej nigdy takich nie miałam. I tak w kółko ze skrajności w skrajność za każdym razem mam wszystkie objawy. Nie funkcjonuję normalnie tylko siedzę i czytam o chorobach. Czasami płaczę, że już będę musiała umrzeć. W rodzinie raczej wsparcia nie mam. Nic nie robię bo po co skoro na pewno jestem chora nie warto. Kilka lat temu leczyłam się na nerwicą lękową tylko trochę pod inna postacią wtedy bałam się ciężkiej choroby psychicznej i tego że popełnię samobójstwo. Jestem bardzo zmęczona bo nie żyję normalnie. Dodam, że obecne objawy wyszły mi po długotrwałym stresie. Pewnie gdybym nie szukała guzków to pewnie bym nic nie znalazła bo nikt tak uparcie nie grzebie w kościach. Ale jesli juz znalazłam to na pewno rak. Nawet u hematologa byłam z badaniami krwi. Mam opuchnięte chyba całe ciało bo ciągle czegoś szukam a najgorsze jest przekonanie o chorobie. Cieszę się, że trafiłam na to forum i, że nie jestem sama. Jeśli okaże się, że na kościach nie mam raka to chyba znowu psychiatra i leczenie............