Witam, jestem nowa na forum. Mama 22 lata, zawsze byłam życiową optymistką, duszą towrzystwa, osoba pewna siebie. Wszystko zaczęło się ponad miesiąc temu, gdy po imprezie ( oczywiście drugiego dnia) musiałam iśc na zajęcia. Wypiłam wtedy napój energetyczny. Po ok. godzinie zaczęło mi się robić jakoś dziwnie, uderzenia gorąca, strasznie szybki puls, uczucie derealizacji, zawroty głowy. Opuściłam zajęcia, poszłam do przychodni. Powiedziałam co i jak paniom pielęgniarkom, które zmierzyły mi ciśnienie ( było podwyższone, puls 120) i powieziały że do wieczora przejdzi i żeby pić dużo wody. Cały dzień czułam sie źle - objawy nie ustępowały. Pod wieczór trochę się uspokoiłam, zdrzemnęłam. Ok godziny 23 znowu dostałam taku kołatania serca, fale gorąca itp- pojechałam na pogotowie. Tam siętroche uspokoiłam, zrobiono mi ekg (wszystko w normie) i kazano wracać do domu. I właśnie od tego dnia czuję sie fatalnie cały czas. Mimo iż kolatania ustały to cały czas odczuwam mocne uderzenia serca, jakby moje całe ciało pulsowało. Do tego uczucie zmęczenia, otępienie, zawroty głowy, fale gorąca, ucisk w klatce piersiowej i gardle. Od tygodnia odczuwam także mocny ucisk w głowie- na czole, skroniach, jakby coś chciało wcisnąć mi mózg w podniebienie, ucisk przechodzi nawet na policzki, czuję jakby twarz mi drętwiała, jakiś paraliż, również uczucie gorąca na twarzy, szum w uszach i pulsowanie. Drętwieją mi również ręce i nogi. czuję się otepiała, cały czas mam wrażenie że zaraz stracę przytomność. Byłam u lekarza - krew, mocz, ekg wszystko ok, doatałam kroplówkę z magnezem ale po niejj żadnych zmiam. Lekarz zasugerował że mogą to być zatoki i dał antybiotyk. Mam umówioną wizytę u psychiatry ale dopiero za 2 tygodnie, myslę również o wizycie u neurologa. Co o tym sądzicie, czy mogą to być bóle na tle nerwowym? Dodam że nie prowadzę stresującego trybu życia - uczelnia, praca, znajomi, rodzina - wszystko w tych sprawach ok, nie mam żadnych traumatycznych przeżyć ani doświadczeń.