Witam jestem nową osobą dołanczającą do was tzn do grupy z tym samym ale już można by powiedzieć starym problemem.Otuż nie wiem od czego zacząc będąc w sumie małym dzieckiem miałam ok 12 l też doznałam takiego samego ataku lęku jak wielu z was nagle ni z tąd ni zowąd ubzdurałam sobie że zaraz umrę niewiedzialam w pewnym momencie co się ze mna dzieje? oblał mnie zimny pot zaczelam sie cała trząś, sucho w ustach, szybkie bicie serca myśle sobie to koniec.Moja mama niewiedziala co robic bo kiedys z 25 l temu bylo inaczej nie było w domu telefonu żeby zaraz zadzwonić jak dziś po pogotowie tylko przez sołtysa ale mniesza z tym po dojechaniu do szpitala było tylko gorzej, myśl o tym ,że zaraz umre wcale mnie nie opuszczała wręcz przeciwnie, żadne gadanie pielęgniarek ani rodziców,że nic mi śię takiego niestanie w cale nie docierały do mnie ja poprostu wiedziałam myślałam oczywiście swoje itd itd.Podali mi coś na uspokojenie i tyle.A wdomu wcale nie było lepiej zanim leki zaczęły dawac odpowiednio lepsze skutki to tak musieli mnie pilnowac a żeby iśc do szkoły to nawet mowy nie było masakra jakaś wszystkiego się balam.Teraz mi wstyd o tym pisać jak sobie pomyśle o tym wszystkim ale za długo czasu minęło więc musiałam wkońcu się komuś wygadac tym bardziej komuś kto z pewnoscia mnie rozumie .To tyle jak narazie Pozdrawiam wszystkich na
forum i życze szybkiego powrotu do zdrowia.