Witajcie, mam 25 lat i od dwóch miesięcy *cykam* zastawką aortalną.
Ryzyko mojej operacji było bardzo duże (EF=20%, kardiomiopatia po zapaleniu mięśnia serca, ostra dysfunkcja LK, kardiowerter, po zawale płuc). Mimo to, w szpitalu JP2 w Krakowie, WSPANIALI KARDIOCHIRURDZY podarowali mi drugie życie.
Obecnie czuję się dobrze, dochodzę do sprawności, samopoczucia takiego dobrego nie miałem od lat!
Przed operacją oczywiście - tak jak każdy - miałem wiele wątpliwości i strachu.
Operacja obciążyła mnie bardziej psychicznie, niż fizycznie. Chociaż wiadomo, spięty drutami mostek trochę boli, ale to jest NIC w porównaniu do korzyści.
Mam wielką nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. Bo poprawę widzę z tygodnia na tydzień.
Serdecznie pozdrawiam wszystkich ze sztuczną zastawką, a tym, którzy są przed operacją napiszę tylko tyle - lęk, pytania i strach są normalne, ale bardzo, ale to bardzo dużo zależy od nas samych. Od nastawienia i chęci do walki. To bardzo ważne. Strach już po operacji zamieni się w żart, a sama operacja to jakby... minuta snu :) Usnąłem i obudziłem się jakby po minucie (a to było 8 godzin).
Warto.