Przepraszam jestem nowa... i zjadło mi post... kurcze tyle się napisałam... piszę bo juz sobie nie radzę, żyję jak w koszmarnym śnie... strach i lęk o zdrowie moje i moich najbliższych mnie nie opuszcza od kilku miesięcy... nie mogę już żyć w takim napięciu, mam napadowe bóle głowy, rano budzę się z lękiem i zupełnie bez sił na nadchodzący dzień... doszło do tego, że przy stole zamiast skupić się na talerzu i rodzinie to ukradkiem zerkam na znamiona syna... wszędzie widzę raka, każdy nawet najmniejszy symptom ze strony mojego organizmu to jest ON... wyszukałam już sobie w internecie raka macicy, skóry, wątroby... dostaję obłędu... czuje jak by świat toczył się obok mnie a ja sama tkwię w swoim własnym... nic mnie nie cieszy, jakby świat się skończył... dodam że na przełomie kilku ostatnich miesięcy straciłam kilka osób z bardzo bliskiej rodziny, oraz bliższych i dalszych znajomych i się zaczęło... juz sama nie wiem czy to nerwica czy może depresja? Pomocy!!!