Bardzo bliska mi osoba w początkach października miała wszczepione by-passy na Banacha. Jak lekarz ocenił po operacji: *Wszczepienie odbyło się pechowo*, skutek: by -passy teraz nie działają. Czy to był kardiochirurg -patałach, który je wszczepiał? A może faktycznie był to pech?- do dziś się zastanawiam, co tak na prawdę się wydarzyło na tym stole operacyjnym? W połowie listopada zrobiono poprawkę angiplastyczną, tym razem zabieg oceniono na 5+. Wytłumaczono: Chorobę wieńcową leczy się według kroków: farmakologia, angiplastyka, by-passy. Czasem trzeba zrobić krok w tył, czyli cofnąć się o krok do stentów.
To serce, o którym mówię, nigdy wcześniej nie przeszło zawału, prócz zawału typu 5 /czytaj zawał pooperacyjny/, zawsze chodziło po górach i jeździło na rowerze. Tylko w ostatnim roku osłabło. Fakt: angiografia wrześniowa wykazała ogromne przewężenia tetnic wieńcowych i dlatego nastąpiła decyzja o natychmistowym CABG.
Serce R. teraz nabiera chęci do życia, leczy mostek po wątpliwym zabiegu.
WNIOSEK: Zanim swoje tętnice sercowe powierzysz kardiochirurgowi, poznaj jego nazwisko i dowiedź się czy jest dobry w tym, co robi.
Trzymajcie się ciepło