Witam
Pozwolę się dołączyć do tematu.
Mam 57 lat, jestem 6 miesięcy po wszczepieniu bypassów, moje obecne wyniki raczej w normie:
chol. całk. – 153 (332), w nawiasie wyniki przed bypassami 6 m-cy temu
HDL – 41 (55)
LDL – 88 (215)
trójglicerydy – 117 (306)
Dodatkowych obciążeń typu nerki, cukrzyca, itp. brak.
Od momentu operacji schudłam 15-16kg. Obecnie ważę 67kg przy wzroście 167cm. Trzymam się diety, staram się regularnie ruszać, oczywiście nigdy raczej nie będę już biegać czy nawet truchtać, bo i nigdy tego nie robiłam, ale codziennie 30 minut rowerku stacjonarnego czy codzienne spacery staram sobie serwować.
Nigdy nie paliłam, nigdy nie piłam, załatwiły mnie moje geny, siedzący tryb życia, nadwaga i typowe polskie menu pełne cholesterolu.
Teraz pół roku po operacji byłam na wizycie kontrolnej, doktor stwierdził, że serce okey, że z tych wyników lipidowych to tylko cholesterol LDL powinien moją osobę interesować i że w moim przypadku (chyba chodzi o przypadek osoby chorej na wieńcówkę) powinnam najlepiej mieć go poniżej 70.
No i podejrzewam, że dlatego doktor przepisał mi podwójną dawkę statyn. Przez ostatnie pół roku przyjmowałam 20mg zocor, teraz mam brać 40mg. Szczerze to miałam cichą nadzieję, że jak wyniki mam nie najgorsze to może doktor mi pozwoli odłożyć całkowicie te statyny, a tu podwójna dawka.
Daleka jestem od podważania fachowości doktora, bo z zaangażowaniem i wnikliwie analizował historię mojej choroby, dlatego też stosuję się do zaleceń lekarza.
Jednakże dużo naczytałam się o ubocznych skutkach stosowania statyn. Wiem, że opinie z internetu trzeba brać z przymrużeniem oka, jednak jak się tak naczyta człowiek to gdzieś zaczyna o tym myśleć. Zapewne osoby bez zdiagnozowanej choroby wieńcowej, a tylko z wysokim cholesterolem raczej nie powinny od raz stosować statyn. Ale jak powinno być w moim przypadku?
Chciałabym poznać opinię innych lekarzy, czy przepisana przez mojego doktora dawka statyn to taka typowa profilaktyka stosowana w stosunku osób chorych na wieńcówkę w celu uniknięcia jej pogłębienia? Czy nie ma zasady?!
Boję się że zaraz nie tylko serce będę miała chore, ale również wątrobę, stawy, czy mięśnie.
Interpretuję to tak, że osoby z zaawansowaną chorobę wieńcową, nie mogą sobie pozwolić na samą dietę, muszą wybierać mniejsze zło, czyli do końca życia stosować statyny, aby w ogóle przedłużyć sobie życie?
Poza tym ciekawa jestem na ile statyny obniżyły przez te pół roku mój cholesterol, a na ile zdrowszy tryb życia, czyli dieta, trochę ruchu i dużo mniejsza waga?
Pozdrawiam
I z góry dziękuje za rady.