Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Aisa1992

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Aisa1992

  1. Dzisiejszej nocy nie mogłam spać. Dostałam takich duszności że masakra. Myślałam że już po mnie. Do tego ból w piersi, ból lewej ręki i nogi. Podejrzewam już zakrzepicę żylną z zatorowością płuc albo chłoniaka śródpiersia.
  2. Ja już nie wiem co ze sobą zrobić. Codziennie czuję się obolała. Boli mnie szyja, gardło, dzisiaj przeszłam kawałek i zaczęłam się tak pocić i dyszeć jakbym przebiegła maraton. Zaczęło mnie boleć w udach. Nie wiem już czy to kości czy mięśnie. Kręci mi się w głowie, mam mdłości i boli mnie brzuch. Biegam co chwilę do łazienki. Wczoraj odebrałam wyniki badania rozmazu (nie ręcznego, żałuję że go nie zrobiłam). Tym razem wyszło mi za dużo monocytów w procentach (13,7 przy normie 5-12), te drugie wartości mam ok (1,08 10^3/ul przy normie 0,2-1,2). Ale martwię się tymi zmianami. Najpierw za mało limfocytów, za dużo neutrofili, teraz za dużo monocytów. Jutro idę do lekarza rodzinnego, kaszel nie chce mi przejść do końca pomimo antybiotyku, zapytam o te badania. Idę też do ginekologa bo okres ciągle mam (to już 12 dni!!!). Boję się tej zakichanej białaczki. Ból kości i osłabienie to charakterystyczne objawy. Nerwowo już nie wytrzymuję. Wszystko mnie boli i nawala... :/ Kilka razy dziennie płaczę i proszę Boga o pomoc, żeby mi dodał siły psychicznej i fizycznej... Jestem w kompletnej rozsypce :/
  3. Wiem, że to głupie, ale nie da się tak po prostu powiedzieć sobie: Nic ci nie jest, nie panikuj. A duszności mam. Nie mogę głęboko odetchnąć, a jak próbuje głębiej to czuję blokadę i aż boli mnie w kręgosłupie. Jedynie w nocy nie mam z tym problemu. Te duszności trwają całe dnie, praktycznie bez przerwy. Czy siedzę, czy chodzę... Trwa to już ponad tydzień... Chciałabym się upewnić tymi badaniami, że wszystko jest ok i tyle...
  4. Witam Mam 22 lata i właśnie piszę pracę licencjacką, którą mam bronić jeszcze we wrześniu. Jestem w ogromnym stresie i nie wiem czy moje objawy są wynikiem właśnie tego stanu rzeczy. Ale zacznę od początku... Ponad miesiąc temu musiałam odstawić tabletki antykoncepcyjne, gdyż pomyliłam kolejność. Pomyślałam, że bezpiecznie będzie jeśli odstawię na miesiąc, żeby tak nie mieszać z hormonami, zwłaszcza, że zażywałam je na bolesne miesiączki. Oczywiście po kilku dniach dostałam krwawienia z odstawienia. Ale potem było już tylko gorzej. Bóle wróciły, a z każdym dniem byłam w coraz gorszej rozsypce. Ok. 3 tygodnie temu pojawił się uciskowy ból głowy i nagłe uderzenia gorąca. W pewnym momencie myślałam już, że zaraz coś mi się stanie. Od razu zarejestrowałam się do lekarza, jednak jak to bywa z służbą zdrowia, termin do rodzinnego dostałam dopiero na za tydzień! Ból utrzymywał się cały tydzień, zwłaszcza gdy bardziej się czymś zdenerwowałam. Ustąpił właśnie jakoś tak po tygodniu. Ale potem zaczęły się kolejne dolegliwości. Przeziębiłam się to raz... Lekki kaszel i ból gardła. Przez cały ten czas miałam coraz gorszy nastrój, pogorszył mi się apetyt. W dodatku zaczął boleć mnie kark i kręgosłup od ciągłego siedzenia przy komputerze i pisania pracy. W zeszły piątek, żeby trochę się oderwać od tego wszystkiego i wyrwać z domu, poszłam sobie dorobić na ulotkach. Stałam dziewięć godzin, czułam jak już mi siada kręgosłup, czułam się słaba, ręce drętwiały od trzymania ulotek, poza tym od jakiegoś czasu nie mogłam porządnie złapać oddechu. Obojętnie czy stałam czy siedziałam czy też szłam. W dodatku od kilku dni nie mogłam oddać stolca. Brzuch mnie zaczął boleć i pomyślałam od razu, że to okres, w końcu to już ten czas kiedy miałam go dostać. I faktycznie wieczorem, gdy już kończyłam pracę zobaczyłam plamkę i zaparcie minęło. Byłam wreszcie zadowolona, że jest ok. To było zaledwie tydzień temu, a czuję się jakby minęły całe wieki. Od tego czasu moje życie wywróciło się do góry nogami. W sobotę zaczęłam bardziej się badać. Okres miałam bardzo *ubogi*, bardziej plamienia niż okres. Nigdy tak nie miałam, ale tłumaczyłam to sobie odstawieniem tabletek, w dodatku bolały mnie jajniki czego też nigdy nie doświadczyłam. Pojawił się też ból piersi i nierówności co również zwaliłam na hormony, w końcu już tak miałam. Zaczęłam nowe opakowanie tabletek w pierwszy dzień *okresu*, czyli w piątek. W niedzielę obudziłam się z bólem lewej ręki okolić pachy i pod piersią. Promieniował przez całą rękę i zaczęło kłuć mnie po lewej stronie piersi. Spanikowałam i poszłam do lekarza opieki całodobowej. Zrobiono mi ekg i wyszło dobrze. Zakrzepice żylną też wykluczył i powiedział, że to nie jest choroba młodszych kobiet, tylko starszych. Uspokoiłam się trochę, ale ból nie ustępował. Wieczorem dostałam obfity okres i zaczął się ból podbrzusza. I od tego czasu zaczęło mnie kłuć w całym brzuchu, apetyt zaniknął całkowicie, zaparcia wróciły. Do tego doszedł ból mięśni nóg i rąk a ciało stało się jakieś takie bardziej wrażliwe na ból. Dodam, że przez cały czas odkąd dostałam bólów głowy czytałam o przeróżnych chorobach na forach i innych stronach. Zwłaszcza o nowotworach. Duszności nie ustępowały, kaszel się nasilił. Poszłam do lekarza rodzinnego u siebie w przychodni we wtorek. Zleciła badanie krwi morfologię pełną (bez rozmazu), i ob i inne... Powiedziała że to zmęczenie, brak apetytu są dla niej niepokojące. Badanie zrobiłam jeszcze tego samego dnia. I od tego momentu dostałam prawdziwego ataku histerii. Płakałam cały dzień, nie chciałam jeść, bo zaraz mnie kuło w brzuchu, stolca nie było, a jak już to skąpy. Zaczęłam wmawiać sobie białaczkę. Wszystko jakoś do siebie pasowało. Zmęczenie, bóle stawów, mięśni itd., nawracające infekcje (od jakiegoś czasu mam znaczenie powiększony jeden migdał, który nie zmniejsza się po antybiotykach), poty nocne (których również doświadczam od jakiegoś czasu), brak apetytu itd... Na drugi dzień (środa), byłam w rozsypce. Płakałam od rana (w nocy się budziłam zlana potem), powtarzałam, że nie chcę umrzeć itd. Po wyniki poszłam z mamą bo bałam się co to będzie. Lekarka powiedziała, że są dobre, wszystko co ważne jest w normie. Anemii brak. Miałam tam tylko podwyższoną troszkę ilośc neutrofili, ale powiedziała że to normalne przy infekcjach. Odetchnęłam. Kazała mi przyjść następnego dnia, bo w środę nie byłam zarejestrowana. Noc przespałam wreszcie dobrze. Poty mi się zmniejszyły itd. Ból ręki wciąż był, do tego ból mięśni. Powiedziałam jej o tym dnia następnego, ale to zbagatelizowała, przepisała antybiotyk na infekcje. Oddała mi wyniki i to był koniec wizyty. Zapisałam się od razu do ginekologa, bo wyczułam, że pachwinowe węzły są nieco powiększone. Z resztą okres miałam obfity i trwał już tydzień! W domu przejrzałam wyniki badań i oprócz lekko zawyżonej ilości neutrofili, zauważyłam obnizoną ilość limfocytów! Wpadłam w panikę, bo wiedziałam co znaczy niedobór limfocytów (białaczka, chłoniak, nowotwór kości). Wróciłam do ośrodka i chciałam to wyjaśnić z lekarką. Ona powiedziała, że to normalne przy infekcjach, że te wartości są od siebie zależne, że mam się uspokoić bo ona ma wiedzę medyczną i jakby coś zauważyła niepokojącego to by mi powiedziała. Troszkę się uspokoiłam ale jakby jej nie dowierzałam. Przyrzekłam sobie, że jak tylko skończy mi się okres, pójdę powtórzyć badania. W nocy nie mogłam spać. Znów pojawił się ucisk w głowie i zaczęła mi drętwieć lewa strona twarzy. W nocy śniło mi się, że mi coś skręca boleśnie twarz. Obudziłam się zdrętwiała. Ręka się nasiliła. Ogólnie złe samopoczucie, połowa twarzy zdrętwiała, nie mogłam poruszać swobodnie brwiami, w dodatku lewa dziurka nosa była zatkana. Zamiast pisać pracę cały czas siedzę na forach medycznych. Czytam o chłoniaku i ciarki mnie przechodzą. Mam napady paniki. Nic mi się nie chce, płaczę po czytaniu tego wszystkiego w necie, a wczoraj miałam taki atak paniki, że zwinęłam się w kłębek i płakałam, bo nikt mi nie chciał wierzyć, że coś mi jest. Zdenerwował mnie ból lewej strony twarzy, niemożność jej poruszania i pulsujący ból lewego oka, który rozchodził się aż do skroni. I ten ucisk w głowie. Wieczorem trochę się uspokoiłam i drętwienie zelżało. Ale znów nie mogłam usnąć, bo wciąż miałam ten ucisk w głowie. W dodatku nie mogłam oddychać na tą jedną dziurkę od nosa, bo coś jakby mi przeszkadzało. Jak przyciskałam to słyszałam takie chrupanie. Dzisiaj obudził mnie telefon od koleżanki ok. 8.30 rano. Jak z nią rozmawiałam, stasznie szumiało mi w uszach i marzyłam żeby się rozłączyła. Zrobiło mi się niedobrze na jakieś pół godziny ale przeszło. Dostałam znowu ataku paniki bo po obejrzeniu migdała, swierdziałam, że nie zmniejszył się po antybiotyku. Już miałam się ubierać do lekarza, gdy mama stwierdziła, że to już jest przesada i żebym zaczęła myśleć racjonalnie. Uspokiłam się trochę i zabrałam za pisanie pracy. Na ten moment ręka boli mnie okropnie, prmieniuje aż pod pachę, oddychać dalej nie mogę swobodnie, ale jak przestałam czytać fora jest lepiej. Głowa na razie mnie nie boli, za to czuję punktowy ból w kręgosłupie piersiowym, lekko boli mnie lewa noga, jem w miarę normalnie, choć gdy się zdenerowałam rano nie chciałam śniadania... Bóle brzucha trochę ustąpiły, choć po każdym posiłku mam uczucie przepełnienia, chociaz i tak jest lepiej bo parę dni temu nie mogłam nic przełknąć. Kaszel trochę ustępuje, ale nie bardzo, migdały są nadal trochę powięszone, węzły chłonne szyi nie wiem, nie umiem się badać, ale chyba trochę powiększone, pachwinowe chyba też. Co jakiś czas czytam o chłoniakach i chcę iść na to badanie krwi z rozmazem w poniedziałek. Ale niestety nadal mam okres i nie wiem czy wyjdą prawidłowe... Od tygodnia nie oddałam luźnego stolca i nie wiem dlaczego. Wybaczcie ten dłuuuugi wywód ale inaczej nie umiałam tego napisać. Jak myślicie czy mam nerwicę lekową, jestem przewrażliwiona? A może to od tabletek antykoncepcyjnych i zaburzenia hormonalne... Ostatnio bardzo często płaczę i latam do lekarzy, a oni odsyłaja mnie z kwitkiem. W domu mają mnie już dość, ale widzę, że się zaczynają martwić moim zachowaniem. Nie potrafię sobie znaleźć miejsca. Sprawy, na które kiedyś reagowałam inaczej, zupełnie mnie nie obchodzą. I nie mam kompletnie chęci na nic. Jestem tylko ja i moje lęki... Mam okropne zaburzenia snu. Miesiąc temu miałam straszną bezsenność i to bez powodu. Od kilku tygodni albo czuję się senna i padam ze zmęczenia, albo nie mogę spać z powodu ucisku w głowie. Nie wiem czy to nie jest już depresja... Chyba, że faktycznie coś mi jest? Czytałam, że niektóre chłoniaki dają właśnie objaw zmęczenia, potów nocnych, powięszenia węzłów chłonnych, migdałków i trudne do wyleczenia infekcje.
×