Witam,
Postanowiłam do was napisać i prosić o radę, ponieważ sama nie potrafię sobie poradzić, a wsparcie ludzi, którzy wiedzą co to nerwica lękowa jest bezcenne.
Opiszę wam mój problem oraz objawy, wiem, że tekst z racji długości nie zachęca do czytania, ale mam nadzieję, że znajdą się wytrwali i posłużą mi dobrą radą oraz dodadzą otuchy.
W maju tego roku trafiłam do szpitala na oddział neurologiczny z zawrotami i bólami głowy, drętwieniem kończyn i osłabieniem, które nasilały się od ponad 3 tygodni. Podczas całego mojego pobytu w tym szpitalu traktowano mnie jako młodą zestresowaną osobę, której objawy wzięły się z nerwów i stresu, oczywiście zrobili mi komplet badań: MRI głowy, EGG, ECHO serca, EKG, masę badań krwi, z których wyszło podejrzenie boleriozy, a poza tym zupełnie nic, wszystko idealnie. Pomimo tego, że moje samopoczucie wcale się nie polepszało zostałam wypisana ze szpitala ze skierowaniem do szpitala zakaźnego, aby wykluczyli boleriozę oraz zaleceniem udania się do psychologa!
Od razu pojechałam do szpitala zakaźnego, gdzie mnie położyli, aby pobrać płyn rdzeniowo-mózgowy i zrobić badania krwi w kierunku boleriozy. Okazało się, że mam wirusowe zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, bardzo niewielkie, bo cytoza wynosiła 12, a komórek limfocytarnych miałam tylko 20 (tylko, albo AŻ!). Boleriozę wykluczyli.
Lekarz bez żadnych emocji poinformowała mnie o mojej chorobie, powiedziała, że muszę leżeć i czekać na wyzdrowienie, ponieważ tak jak w przypadku wszystkich wirusówek leczy się to objawowo, a przede wszystkim należy tylko i wyłącznie leżeć w łóżku.
Popadłam w straszną nerwicę, przeżywałam to tragicznie, płakałam, byłam zestresowana, myślałam tylko o swojej chorobie, o tym, że się nie wyleczę i umrę, zastanawiałam się dlaczego ja?. Byłam spięta do granic możliwości, napinałam się jak struna, sztywne nogi, ręce, kark.
Dodam, że jedynym objawem mojego zapalenia opon był uciskowy ból głowy, a raczej czułam dyskomfort jakby mi ktoś nałożył gumkę uciskową na czoło oraz te zawroty w głowie, nie miałam żadnej temperatury, ani sztywnego karku czy wymiotów.
Wracając do mojej opowieści po tygodniu zostałam wypuszczona do domu ze ścisłym nakazem leżenia w łóżku przez najbliższe dwa tygodnie i tak też robiłam. Wstawałam tylko do toalety i coś zjeść, choć apetytu oczywiście nie miałam, więc praktycznie nie jadłam.
Po 2 tygodniach w łóżku i skrajnej nerwicy (codzienny płacz, myślenie tylko o tym czy boli mnie głowa i że boli, czemu nie zdrowieje itd) zaczęły boleć mnie kości i mięśnie tak jakbym miała grypę. Kręciło mnie w rękach, nogach, kręgosłupie. Dostałam od lekarza rodzinnego leki przeciwzapalne, serię badań krwi do zrobienie, które wykazały, że z fizycznego punktu jestem okazem zdrowia, a ja czułam się coraz gorzej.
Ból mięśni, kości, drętwienie rąk, stóp, łydek, palenie, pieczenie, mrowienie kończyn, swędziało mnie w buzi, drętwiał mi język, nie mogłam spać, budziłam się w nocy ze zdrętwiałymi rękoma, prawie nic nie jadłam, bo po prostu nie mogłam, serce waliło mi jak oszalałe, ręce trzęsły mi się tak, że nie mogłam napić się wody.
Trafiłam na pogotowie po tygodniu od rozpoczęcia się objawów i po tym jak leki przeciwbólowe i przeciwzapalne nie podziałały.
Na pogotowiu pobrali krew, przeprowadzili wywiad, stwierdzili, że są to zakwasy po długim pobycie w łóżku.
Oprócz nerwicy, której byłam świadoma popadłam w depresję, nie chciałam wstawać z łóżka, moja głowa myślała tylko o chorobie i nie potrafiłam myśleć o niczym innym, płakałam, nie chciałam, żeby ktokolwiek mnie odwiedzał, skupiłam się tylko na bólu, bo tak naprawdę wszystko mnie bolało, miałam wrażenie, że mięśnie odmawiają mi posłuszeństwa i już nimi nie ruszę.
Znów trafiłam do szpitala zakaźnego, gdzie zrobili ponowną punkcję lędźwiową, z której okazało się, że po zapaleniu opon nie ma ani śladu i jestem zdrowa. Zrobili serię badań krwi i zaproponowali, abym skorzystała z pomocy psychiatry - tak też zrobiłam.
Obecnie przyjmuje Cital 20mg/rano oraz doraźnie Hydroxyzyne 50mg, kiedy zaczynam czuć niepokój.
Wszystko uspokoiło się po jakiś dwóch miesiącach, oczywiście do zeszłego tygodnia cały czas przebywałam na zwolnieniu lekarskim (od 13 maja, kiedy trafiłam do pierwszego szpitala).
Przez ostatnie 3 tygodnie czułam się świetnie, nic mnie nie bolało, czułam się jak przed chorobą.
W zeszły poniedziałek wróciłam do pracy, a od wtorku znów zaczęła mnie boleć głowa, znów czuję ucisk w czole oraz jakby mi ktoś dmuchał w głowie jakiś balon, znów popadłam w stres. Myślę tylko i wyłącznie o tym, że znów mam zapalenie opon, nie potrafię skupić myśli na niczym innym, jeżdżę do pracy, ale jak tylko wychodzę z domu myślę o powrocie. Boję się i ten strach mnie paraliżuje. Nie umiem odwrócić myśli. Płaczę, denerwuje się, ręce mi się trzęsą i zaczynają pobolewać łydki.
Wczoraj byłam u lekarza rodzinnego, który powiedział mi, że jest mało prawdopodobne, abym znów miała zapalenie opon mózgowych, ale dla jej spokojnego snu dała mi skierowanie do szpitala, aby na izbie przyjęć zdecydowali czy mnie przyjmą czy nie.
Moja mama denerwuje się na mnie i twierdzi, że znów nerwy wzięły górę i to wszystko wina stresu, zmęczenia i emocji związanych z powrotem do pracy, że punkcja jest niebezpieczna i jeśli wykonają ją źle to mogę mieć problemy.
Nie wiem co mam robić i myśleć tak cholernie się boję, ale nie chcę wracać do szpitala i przeżywać tego koszmaru od nowa.
Nie wiem co mam robić.
Chciałabym was podpytać czy przy nerwicy lękowej człowiek jest w stanie zmówić sobie, albo spowodować myślami konkretny ból?
Mam świadomość swoich myśli i tego, że nie umiem sobie z nimi poradzić, na swój sposób przeżywałam to, że wracam do pracy, a podświadomie to miejsce kojarzyło mi się z przebytą chorobą.
Czy podświadomie mogłam wywołać taki ból głowy, ucisk w czole itd?
Wczoraj zauważyłam zawroty głowy takie jakbym była na jakiejś łódce, ale wiem też, że strasznie się stresowałam. Leki jak widać mało pomagają i za tydzień wybieram się do innego psychiatry.
Czy moglibyście mi coś doradzić? Czy macie podobne objawy?
Jak można sobie z tym radzić?
Zapisałam się już też do psychologa, ale terminy na NFZ są dopiero pod koniec roku!
Proszę o radę,
Pozdrawiam,
Nastka