
rajek22
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Osiągnięcia rajek22
0
Reputacja
-
Załamana11 Dziękuję za te miłe słowa :) i się nie załamuj! to w sumie uważam za najważniejsze by się nie poddawać bo jak się poddamy to i tak nie umrzemy bo to tylko nerwica ale będziemy się z tym męczyć i się pogrążymy w tym jeszcze bardziej. Tak to prawda nawet mój pies chodzi znerwicowany tylko ze on ma łatwiej niz my bo zwierze podobno reaguje tylko na bodźe a nam wystarczy ze o czyms pomyslimy i potrafimy nasze ciało wprawić w stan gotowosci do ucieczki i obrony bo tak własnie reagujemy przez co całą energie do zycia wyczerpujemy na te całe napiecia które towarzysza nam kazdego dnia. Z moich obserwacji zauważyłem ze popadają w ta chorobę badź zaburzenie emocjonalne (zwał jak zwał ;p) osoby, które bardzo emocjonalnie podchodzą do życia i przezywają problemy nie tylko swoje ale i innych wiadomo jest wiele innych czynnikow geny, styl zycia, odzywianie itd, które mogą wpłynac na rozwój nerwicy ale szczególnie osobowosc człowieka - przynajmniej ja tak uważam. To prawda rozmowa przynosi ulgę i zauważyłem po sobie że dużą a szczegolnie teraz jak wypowiadam się na tym forum, zapewne dlatego ze piszę z wami, którzy tak jak ja to przezywają i mogą mnie zrozumiec, bo nawet gdy rozmawiam ze znajomymi o swoim problemie a ostatnio ich grono mi zmalało do naprawde mikrej grupy to traktują to zlewkowo i tylko starają się jak mi się wyzalic ze swoich problemow, no ale cóż takie są realia nie mam nic im za złe ze opowiadają mi się o swoich problemow to zapewne dlatego ze maja do mnie zaufanie i nadzieje ze im pomoge, inaczej jest znowuz z moim przyjacielem niestety jedynym bo reszta o mnie zapomniala jak skonczyly sie imprezy itd. Angazuje się on w moj problem i stara go zrozumiec wiadomo spotkania nie odbywają się tak jak kiedys konczy sie na 1 piwie ale on też nie rozumie mojego problemu no ale tylko dlatego ze nie przechodzi przez to samo, cóż ciesze się ze go mam bo nie upadla mi chociaz wiara w ludzi. Załamana11 mnie też otaczają takie osoby naprawdę jest ich mnóstwo włączając w to krewnych i osoby, do kórych człowiek rękę wyciągnął ale to dobrze przynajmniej teraz wiem kto jest w porządku a kto nie. Tak to jest smutne ze ludzie budują się na czyichś nieszczesciach ale to plytcy ludzie, którzy się cieszą tylko z tego ze akurat ich to nie dotknelo. Dla mnie to jest chore to tak jakbym mial się cieszyc z tego, że ktoś jezdzi na wózku albo ze komus ktos umarl w rodzinie - takim osobom powinno sie wspolczuc a nie sie z tego cieszyc, jedyne co można zrobić to wyjść z tej nerwicy zaczac na nowo cieszyc się zyciem poznac nowych ludzi az tych co sie karmili moją, Twoją czy innych chorobą wyśmiać tak jak oni robili to kiedyś, sądzę że To by chyba każdego podniosło na duchu :D i wiem ze tak bedzie tylko ze w to trzeba wlozyc naprawde duzo pracy i zaangazowania, ja jestem leniem i to strasznym od podstawówki uciekałem ze szkoly na wagary ^^ ale teraz nie ucieknę, nie przed tą nerwicą, przed tym nie ma ucieczki temu trzeba stawic czoła. Zalamana11 odnosnie kolatania serca itd. To był moj objaw na poczatku nerwicy, serce i serce, brałem aspargin - na nic. Puściło mnie dopiero wtedy jak zrobiłem sobie badania Holtera i lekarz mi stanowczo oznajmił ma pan zdrowe serce wszystko jest w porządku. Wziąłem wyniki od ręki jeszcze poleciałem do kolegi mamy która jest lekarzem ona stwierdziła tak tu nic nie ma jest ok, nie denerwuj się i wtedy mi dopiero przeszło, a przedtem łapałem za ciśnieniomierz i po kilkanascie razy dziennie z nim latalem po domu i tylko się nakrecalem a jak mialem za duze to bratu kazalem mierzyc zeby on sprawdzil bo moze sie zepsul itd. To tylko powodowało ze coraz bardziej się schizowałem az leciałem na pogotowie i dopiero jak lekarz powiedział ze mam prawidlowe cisnienie i tetno się uspokajałem. Teraz nawet jak przeholowałem z alkoholem ze jeszcze dochodze do siebie lapalem się za serce i tylko sprawdzalem czy bije czy nie, głupie to bo wiem ze mam je zdrowe po prostu psychika mi tak podpowiadała, paniczne myslenie atak lęku. Powinnaś też zrobić sobie holtera niech Ci lekarz powie ze jest wszystko ok sprawdz wyniki upewnij sie z 3x ze wszystko przebiegło pozytywnie i powinno Cię to uspokoic, a i przede wszystkim nie czytaj o tym nie przegladaj zadnych forum z sercem bo tylko dajemy sobie w taki sposob preteksty by wmowic jakas chorobe, ja już sobie raka wmawiałem xD ,dobrze ze chodzisz na spacery wyjscie na dwór dobrze wpływa na samopoczucie, sam właśnie biorę psiaka i idę na spacerek :)
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hej Paulinko. Napisałem wcześniej post ale widzę, iż go nie dodało, a tak się napracowałem cóż napiszę jeszcze raz ;p U mnie nie jest najgorzej staram się dojść do siebie, po ostatniej imprezie, boli mnie trochę głowa, nawkręcałem sobie, że to niby przez mały guz. Wybiorę się jutro do przychodni i ustalę wizytę u neurologa mam nadzieję, że to nic wielkiego jeśli tak to zapewne skończę nad tym rozmyślać koncentrować się i mi w miarę przejdzie tak jak to miałem z sercem a gdy po badaniach okazało się ze wszystko jest ok nagle kołatanie odpuscilo. Póki co chodzę jak cień człowieka, nakupiłem czekolady z nadzieją, że mi po niej przejdzie i siedzę tak przy komputerze. Pogoda jest całkiem ok choć przed chwilą u mnie padało, zazwyczaj przy zachmurzonym czuję się okropnie czekam az mi głowa eksploduje moze nie odczuwam tego bólu bo i tak nie czuje juz róznicy :D Przymierzam się do cwiczen relaksacyjnych ale jak juz sie za to zabiore i w miare rozluznie to zrywam się przez skurcze miesni bądź to ze hmm... biore mało powietrza do pluc, ostatecznie zasypiam i zrywam się po kilkunastu minutach snu. Może też tak macie ze jak nie mozecie swobodnie zlapac powietrza to jakby staracie sie ziewac by go zlapac wiecej? Co do relaksacji 1 raz mi się udało wykonac poprawnie cwiczenie było to kilka dni zaraz po moim pierwszym ataku i tej niefortunnej wizycie w szpitalu naprawde uczucie nie do opisania odeszły mi wszystkie objawy + swobodne oddychanie polecam każdemu by spróbował, wiem, że cięzko się do tego zabrac bo przy nerwicy nie ma na nic się ochoty ani checi do zycia, jest się obojętnym na wszystko, ale wydaje mi się ze 15 minut schizowania i nakrecania z całego dnia mozna poswiecic na chwile rozluźnienia - nawet próbę by tego dokonac. Co mi sprawia radość? Ciężko powiedzieć wydaje mi się że nic... choć zdarzają się i przebłyski, nie wiem czemu ale jak czytałem rózne fora gdzie sie wypowiadają nerwusy to pojawiał mi się uśmiech na twarzy jak czytałem niektóre historie, ze nie jestem sam i sa inni co maja podobne przygody zwiazane z atakami albo nawet gorsze itd. Zapewne cieszyłbym się gdyby wczoraj Argentyna wygrała MŚ :D bo na nich stawiałem a już na pewno skakał bym z radości gdyby to Polska zajęła 1 miejsce gdzie zycze nam wszystkim zebysmy tej chwili dożyli :) Może to się wydać głupie ale mi pomaga na odstresowanie się goraca kapiel, często nalewam do wanny goracej wody i leze tak w niej 20-30 minut az wystygnie, uspokajam się wtedy a objawy somatyczne powoli odpuszczają. Może to się wydawać głupie ale ważne ze działa ;p a Wy macie jakieś sposoby? na pewno wypróbuję albo przynajmniej postaram się :)
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Poprzedni lekarz dał mi kilka lat temu skierowanie do neurologa ale z racji tego, że wizytę poprzedzał zabieg pobierania krwi, którego się w tamtym czasie bałem nigdy się nie zjawiłem u neurologa, ale czas najwyższy by złożyć mu wizytę, psychiatrze chyba również. Dziękuję panu za odpowiedź. pozdrawiam
- 31 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witam, nie raz przeglądałem różne fora dotyczące nerwicy ale dopiero teraz zdobyłem się na odwagę by napisać o swoim problemie.Jestem studentem mam 22 lata, byłem bardzo żywiołową osobą, która cieszyła się kazdym dniem swojego zycia ale pewnego dnia ulego to zmianie, po której nie mogę wrócic do poprzedniego stanu. Zaczęło się to w listopadzie ubiegłego roku; wesele, poprawiny, 5 dniowy ciąg dyskotek zaprawiany amfetaminą i alkoholem następnie 2 dni przerwy i znów impreza(narkotyki amfetamina+ inny proszek bodajze mefedron czy jakos tak), którą skończyłem w szpitalu ze stanem przedzawałowym choć nie wiem czy nie miałem samego zwału bo zwlekałem z pojechaniem do szpitala jakieś 20 minut kiedy serce mi zaczęło strasznie bić aż dostawałem uderzeń gorąca. W szpitalu po 15 minutach czekania przebadano mnie dano mi jakieś tabletki pod język wydaje mi się, że na zbicie ciśnienia gdy spytałem się lekarza czy przeżyję - odpowiedział mi, że nie wie i już wielu takich jak ja w moim stanie opuściło ten świat. Przestraszyłem się strasznie dostawałem strasznych dreszczy cały się trząsłem, do takiego stopnia, iż w 2-3 minuty cały byłem zlany potem. Dostałem kroplówkę i zastrzyk, który miał mnie oczyścić po nim straciłem bardzo dużo płynów chciałbym zaznaczyć ze trafiajac do szpitala nie spałem przedtem 2 dni. Cudem dotrwałem do rana czułem się strasznie wyczerpany, że ledwo co się poruszałem. Lekarz 1 pomocy stwierdził u mnie chorobę związaną z krążeniem. Udałem się do lekarza rodzinnego pobrano mi krew, ( gdzie ten zabieg jest dla mnie trauma z dzieciństwa , przy pobieraniu w wieku 6 lat pani pielęgniarka źle mi wbiła igłe a po wyciagnieciu krew trysneła niczym fontanna i tak mi juz zostało do teraz, boje się tego panicznie) zrobiono badania wszystko w normie. W szpitalu natomiast byłem strasznie wypłukany chodzi tu o potas i bodajże fosfor. Zrobiłem badania na holter -wszystko ok. Od tamtej pory mam straszne lęki boję się, że umrę na zawał, przez co myśląc tylko wzrasta mi ciśnienie krwi. Lekarz rodzinny dał mi skierowanie do psycholaga/psychiatry. Pani psycholog nie przekonała mnie do siebie tak naprawdę na tym spotkaniu sam sobie postawiłem diagnozę, że mam nerwicę na co pani psycholog odparła -dostanie pan leki antydepresanty i panu przejdzie a jak nie zadziałają to sprawdzimy czy inne podziałają ale to już panu wytłumaczy lekarz psychiatra, do którego się nie udałem bo stwierdziłem, że dam sobie z tym samemu radę. Zacząłem czytać książki na temat zaburzeń emocjonalnych nerwic lęków etc., zdrowo się odżywiać rzuciłem wszystkie nałogi 0 narkotyków, alkohol ( 1 piwo max ) koniec z paleniem papierosów picie kawy również sobie odpuściłem, ale to nie wystarczyło lęki mnie napadały dzień w dzień nie potrafiłem się wyluzować i rozluźnić i to trwa nawet z tą chwilą kiedy piszę ten post. Najgorszy jest spięty kark, który powoduje bóle i zawroty głowy czuję jakbym miał mózg niedotleniony nie mogę się nad niczym skupić, straciłem dobrą pamięć mój poziom intelektualny również wydaję mi się, że znacznie się zaniżył. Przechodzą mnie dreszcze, straszny ścisk w klatce piersiowej, powodujący, że nie potrafię wziąć głębokiego wdechu na dodatek staram się tak jakby ziewać by wymusić wezbranie większego wdechu do płuc, jestem strasznie osowiały pozbawiony emocji/ obojętny jakby mój mózg nie wytwarzał hormonu szczescia. Pomijając dreszcze oraz sny, które wydaję się jakby działy się na jawie (koszmary) dochodzą do tego skurcze mięśni. Wracając do sedna sprawy a mianowicie tego, iż od czasu do czasu niestety ale zdarzy mi się puścić wodze zapomnieć o tym, że jestem chory i napić się alkoholu -najgorzej jest z moim przyjaciólmi bo im nie potrafię odmówić, naprawdę ciężko a szczegolnie gdy juz wypije się te 2 piwa potem już leci 3...4....6... etc. aż do urwania tzw filmu. Na drugi dzień przezywam straszny koszmar mój żołądek nie trawi jedzenia wypróżniam niestrawione do konca pozywienie, Lęki przekraczaja moje wszelkie wyobrazenia, co najgorsze sam się nakręcam i już 2 razy pojechałem na izbe przyjec myslałem ze umieram ale gdy lekarz powiedział, że mam normalne cisnienie wszystko tak jakby wracało do normy. W tej chwili jestem własnie po takiej imprezie znów tego żaluje od wczorajszego dnia 10:00 rano spałem 2-3h max. Jestem wyczerpany czuję cięzkie bicie mojego serca a co najgorsze nie potrafię zasnac. Byłem w szpitalu ale potraktowano mnie zlewkowo nawet nie chcieli mi zmierzyc cisnienia kazali mi czekac 3h, pojechałem taksówka z powrotem do domu. Boję się brania różnych leków bo wydaje mi sie ze juz do konca zwariuję, boli mnie to że straciłem taką jakość zycia jak kiedys ale mam to na wlasne zyczenie i pretensje kieruje tylko do siebie. Po wypiciu alkoholu i wstąpienia w stan upojenia dopiero czuję się tak jak kiedyś, ale tak nie da się zyć tym bardziej, że na drugi dzien czuję się jakby miał byc moim ostatnim. Jak miałem 12 lat skakałem w zime z górki uderzyłem się mocno w głowę straciłem swiadomosc na 20-30 minut został mi mały guz ostatnio byłem u lekarza rodzinnego, pan doktor scisnal tego guza. - Boli? - nie, nic czuję. - czyli wszystko jest w porządku. Choć uzyskałem odpowiedź po, której nie powinienem się tym przejmować nadal mam do tego obawy, że przy sciskaniu karku może mi się coś stać nawet przez ten maly guz. Zasnę pewnie o 22 może później. Czy mógłby mi ktoś wskazać drogę jak z tego wybrnąć bo ja juz sobie sam nie radzę dowodem jest ten post, który kieruje do państwa. Co do narkotyków proszki takie jak amfetamina zażyłem tylko wtedy mefedron z 5-6x w zyciu paliłem również marichuanę przez okres 1-2 lat z przerwami i ciagiem pół rocznym. Nie biorę nic od listopada z wyjatkiem zapalenia 2x marichuany po której moje ciało zostało niczym sparalizowane myslalem ze odlatuję lek nie do opisania.
- 27 636 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witam, nie raz przeglądałem różne fora dotyczące nerwicy ale dopiero teraz zdobyłem się na odwagę by napisać o swoim problemie.Jestem studentem mam 22 lata, byłem bardzo żywiołową osobą, która cieszyła się kazdym dniem swojego zycia ale pewnego dnia ulego to zmianie, po której nie mogę wrócic do poprzedniego stanu. Zaczęło się to w listopadzie ubiegłego roku; wesele, poprawiny, 5 dniowy ciąg dyskotek zaprawiany amfetaminą i alkoholem następnie 2 dni przerwy i znów impreza(narkotyki amfetamina+ inny proszek bodajze mefedron czy jakos tak), którą skończyłem w szpitalu ze stanem przedzawałowym choć nie wiem czy nie miałem samego zwału bo zwlekałem z pojechaniem do szpitala jakieś 20 minut kiedy serce mi zaczęło strasznie bić aż dostawałem uderzeń gorąca. W szpitalu po 15 minutach czekania przebadano mnie dano mi jakieś tabletki pod język wydaje mi się, że na zbicie ciśnienia gdy spytałem się lekarza czy przeżyję - odpowiedział mi, że nie wie i już wielu takich jak ja w moim stanie opuściło ten świat. Przestraszyłem się strasznie dostawałem strasznych dreszczy cały się trząsłem, do takiego stopnia, iż w 2-3 minuty cały byłem zlany potem. Dostałem kroplówkę i zastrzyk, który miał mnie oczyścić po nim straciłem bardzo dużo płynów chciałbym zaznaczyć ze trafiajac do szpitala nie spałem przedtem 2 dni. Cudem dotrwałem do rana czułem się strasznie wyczerpany, że ledwo co się poruszałem. Lekarz 1 pomocy stwierdził u mnie chorobę związaną z krążeniem. Udałem się do lekarza rodzinnego pobrano mi krew, ( gdzie ten zabieg jest dla mnie trauma z dzieciństwa , przy pobieraniu w wieku 6 lat pani pielęgniarka źle mi wbiła igłe a po wyciagnieciu krew trysneła niczym fontanna i tak mi juz zostało do teraz, boje się tego panicznie) zrobiono badania wszystko w normie. W szpitalu natomiast byłem strasznie wypłukany chodzi tu o potas i bodajże fosfor. Zrobiłem badania na holter -wszystko ok. Od tamtej pory mam straszne lęki boję się, że umrę na zawał, przez co myśląc tylko wzrasta mi ciśnienie krwi. Lekarz rodzinny dał mi skierowanie do psycholaga/psychiatry. Pani psycholog nie przekonała mnie do siebie tak naprawdę na tym spotkaniu sam sobie postawiłem diagnozę, że mam nerwicę na co pani psycholog odparła -dostanie pan leki antydepresanty i panu przejdzie a jak nie zadziałają to sprawdzimy czy inne podziałają ale to już panu wytłumaczy lekarz psychiatra, do którego się nie udałem bo stwierdziłem, że dam sobie z tym samemu radę. Zacząłem czytać książki na temat zaburzeń emocjonalnych nerwic lęków etc., zdrowo się odżywiać rzuciłem wszystkie nałogi 0 narkotyków, alkohol ( 1 piwo max ) koniec z paleniem papierosów picie kawy również sobie odpuściłem, ale to nie wystarczyło lęki mnie napadały dzień w dzień nie potrafiłem się wyluzować i rozluźnić i to trwa nawet z tą chwilą kiedy piszę ten post. Najgorszy jest spięty kark, który powoduje bóle i zawroty głowy czuję jakbym miał mózg niedotleniony nie mogę się nad niczym skupić, straciłem dobrą pamięć mój poziom intelektualny również wydaję mi się, że znacznie się zaniżył. Przechodzą mnie dreszcze, straszny ścisk w klatce piersiowej, powodujący, że nie potrafię wziąć głębokiego wdechu na dodatek staram się tak jakby ziewać by wymusić wezbranie większego wdechu do płuc, jestem strasznie osowiały pozbawiony emocji/ obojętny jakby mój mózg nie wytwarzał hormonu szczescia. Pomijając dreszcze oraz sny, które wydaję się jakby działy się na jawie (koszmary) dochodzą do tego skurcze mięśni. Wracając do sedna sprawy a mianowicie tego, iż od czasu do czasu niestety ale zdarzy mi się puścić wodze zapomnieć o tym, że jestem chory i napić się alkoholu -najgorzej jest z moim przyjaciólmi bo im nie potrafię odmówić, naprawdę ciężko a szczegolnie gdy juz wypije się te 2 piwa potem już leci 3...4....6... etc. aż do urwania tzw filmu. Na drugi dzień przezywam straszny koszmar mój żołądek nie trawi jedzenia wypróżniam niestrawione do konca pozywienie, Lęki przekraczaja moje wszelkie wyobrazenia, co najgorsze sam się nakręcam i już 2 razy pojechałem na izbe przyjec myslałem ze umieram ale gdy lekarz powiedział, że mam normalne cisnienie wszystko tak jakby wracało do normy. W tej chwili jestem własnie po takiej imprezie znów tego żaluje od wczorajszego dnia 10:00 rano spałem 2-3h max. Jestem wyczerpany czuję cięzkie bicie mojego serca a co najgorsze nie potrafię zasnac. Byłem w szpitalu ale potraktowano mnie zlewkowo nawet nie chcieli mi zmierzyc cisnienia kazali mi czekac 3h, pojechałem taksówka z powrotem do domu. Boję się brania różnych leków bo wydaje mi sie ze juz do konca zwariuję, boli mnie to że straciłem taką jakość zycia jak kiedys ale mam to na wlasne zyczenie i pretensje kieruje tylko do siebie. Po wypiciu alkoholu i wstąpienia w stan upojenia dopiero czuję się tak jak kiedyś, ale tak nie da się zyć tym bardziej, że na drugi dzien czuję się jakby miał byc moim ostatnim. Jak miałem 12 lat skakałem w zime z górki uderzyłem się mocno w głowę straciłem swiadomosc na 20-30 minut został mi mały guz ostatnio byłem u lekarza rodzinnego, pan doktor scisnal tego guza. - Boli? - nie, nic czuję. - czyli wszystko jest w porządku. Choć uzyskałem odpowiedź po, której nie powinienem się tym przejmować nadal mam do tego obawy, że przy sciskaniu karku może mi się coś stać nawet przez ten maly guz. Zasnę pewnie o 22 może później. Czy mógłby mi ktoś wskazać drogę jak z tego wybrnąć bo ja juz sobie sam nie radzę dowodem jest ten post, który kieruje do państwa. Co do narkotyków proszki takie jak amfetamina zażyłem tylko wtedy mefedron z 5-6x w zyciu paliłem również marichuanę przez okres 1-2 lat z przerwami i ciagiem pół rocznym. Nie biorę nic od listopada z wyjatkiem zapalenia 2x marichuany po której moje ciało zostało niczym sparalizowane myslalem ze odlatuję lek nie do opisania.
- 31 odpowiedzi
-
- nerwica (serca inne)
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami: