Witam. Opiszę wam swoja historię dla pokrzepienia serc:)
Rok temu w maju po majowym długim weekendzie - *grillowaniu przy alkoholu* złapało mnie migotanie przedsionków. Cholerne uczucie , puls skacze od 140 do 40 , brak oddechu, słabość i wyrywanie serca z klaty. Trafiłem do szpitala gdzie ładowano we mnie jakies tam blokery itp. Dodam, że wyniki miałem jak najbardziej ok i Potas i Magnez i inne. Trzymało mnie to dokładnie 14 godzin. Ustąpiło, zostałem wypisany do domu z zaleceniami brania Rytmonormu przez 3 m-ce. W tym czasie zrobiłem echo, holter i inne badania. Serce zdrowe komory nie powiększone tylko w holterze wyszło kilkaset pobudzeni komorowych. Rok miałem spokoju i w maju tego roku dokładnie o tej samej porze, jednak nie po imprezie tylko po zakończeniu tygodnia pracy, zjadłem obiad poderwałem się od stołu i znowu to samo. Serce wali jak opętane wyrywa się z klaty itd. itp. Znowu szpital i po 14 godzinach rytm wraca po wzięciu prysznica. Wypisany do domu . POjechałem do dobrego, znanego kardiologa w Łodzi i co echo prawidłowe wyniki prawidłowe. Otrzymałem Ebivol + Rytmonorm. Pan lekarz powiedział że teraz jestem dobrze zabezpieczony lekami ale jak się trafi - czego nie cchę za nic w świecie, to czeka mnie ablacja. Mówił jeszcze, że migotanie nie zabija trzeba się położyć odpoczywać i czekać aż przejdzie.
Pacjent czyli Ja wiek 33 lata, nie otyły wysportowany. Pozdrawiam i nie wsłuchujcie się w rytm serca.