Witam. Choruje na nerwicę już jakieś dobre 3 miesiące. Kiedyś parę razy zdarzyło mi się że dostawałem zawroty głowy a serce zaczynało mi szybciej bić. Pewnego razu zrobiło mi się słabo, ciężko mi się oddychało i byłem zlany zimnym potem normalnie objawy jak przy zawale. Myślałem że zaraz odjadę, więc została wezwana karetka. (leżałem zlany zimnym potem kręciło mi się w głowie do tego trudności z oddychaniem i wszystko mi przeszkadzało) Po przyjeździe karetki obadali mnie wszystko niby ok i dostałem zastrzyk na uspokojenie.... po tym dostałem silnej delirki miałem takie drgawki że nie mogłem napić się z kubka. Po 20 min. wszystko ustało i czułem się jak nowo narodzony. Po paru dniach umówiłem się na wyzytę u lekarza okazało się ze to nerwica z zaburzeniami lękowymi. Lekarz przepisał mi cital po którym tak źle się czułem że aż nie chciało mi się zyć... zmienilem tabletki na pramolan i jest lepiej.. Dużo razy męczyłem sie z lękami, bólem głowy, bólem w klatce piersiowej i ciągłe myśli o zawale raku czy innych rzeczach. Do teraz miewam ataki ale słabsze... głównie boje się o serce robiłem EKG i nic nie wykazało wszystko nakręca się w głowie, do tego skoki ciśnienia. Cały czas zmagam się z nerwicą nie ma lekko ale trzeba działać czasami jak mnie bierze mówię sobie w myślach: nie dam się tej ku**ie! W nocy nie mogłem czasami spać i do tego nerwobóle które jeszcze bardziej nakręcają. Próbuje znaleźć sobie jakieś przyjemnościowe zajęcie żeby uwolnić się od tych wszystkich myśli i to pomaga.