Witam.Mam problem,od 2006 roku dzieją się ze mną dziwne rzeczy,lekarze oczywiście nie są zbytnio zainteresowani co mam im do powiedzenia.Zaznaczam że robiłem podstawowe badania i wszystko w normie łącznie z glukozą,ob,tsh,ekg.Chodzi generalnie o to że zaczeło się od ścisku w gardle kiedyś przy kolacji (2006 rok)myślałem że przejdzie ,później lęki ,góla w gardle ,ale z tym dało się żyć.W 2007 roku przez niesprawną wentylacje w kuchni zaczadziłem się od termy gazowej (nie straciłem przytomności ,ale skończyło się to kilku dniowym pobytem w szpitalu .Lekarze mnie przebadali i niby w porządku.Od momentu wyjścia ze szpitalu rozpoczą się etap w moim życiu pod tytułem *koszmar*.Uczucie słabośći,senności,lęki(dużo większe niż przed zdarzeniem)i problemy z widzeniem tzn.drgający obraz jak patrzę na dystans,problemy z koncentracją i niemożność cieszenia się z czego kolwiek,uciski w głowie podczas spacerów(cieżka głowa),utracenie sensu życia(ale o żadnych samobójstwach nie myśle:) ) ,problemy z koncetracją przy czym najgorsze są te uciski w głowie i problemy z widzeniem. Nie wiem za bardzo w którym mam kierunku iść ,a to naprawdę przeszkadza mi w życiu ,nie użalam się nad sobą po prostu szukam jakiejś drogi która doprowadzi mnie do jakiejś trafnej diagnozy .To że mam nerwice to zdaję sobie z tego sprawę ,ale po tym zaczadzeniu po prostu zrobił mi się straszny sajgon w głowie i nie wiem czy nerwica po prostu się nasiliła po tym zdarzeniu czy po prostu uszkodziło mi się coś w mózgu.Byłem ostatnio u neurologa i dał mi skierowanie na badanie eeg na wrzesień ale ogólnie Pani doktor stwierdziła że nie musi mi wierzyć w to co ja mówię,cokolwiek by to znaczyło:/ .Jakieś pomysły?pozdrawiam wszystkich.