Witam!
Ja również zmagam się z tym koszmarem. Zawsze byłam osobą nerwową ale jakoś sobie z tym radziłam a teraz będąc w 6 mc te objawy się strasznie nasiliły. Mam jakieś napady lękowe, serce wali mi jak oszalałe, duszności, w nocy nie mogę spać a kiedy już zasnę budzę się po kilku godzinach z napiętym brzuchem i wpadam w panikę, że dziecku coś się stanie, że dostanę skurczy itd itd, jednym słowem panika. Gin przepisał mi magnez, piłam też neospasminę i nic to nie daje. Odmawianie mantry: *wszystko jest ok* też nie. Tylko siąść i wyć. Dobrze, że chociaż do pracy muszę chodzić bo inaczej zwariowałabym. Nie wiem jak ja to wszystko przetrwam ale najważniejsze, żeby z dzidziulkiem było wszystko dobrze.
Pozdrawiam i życzę siły. Jeśli macie jakieś dobre rady, wskazówki dajcie znać, bo jestem już u kresu wytrzymałości :(