Witam mam 28 lat, od czterech lat mieszkam w uk. Moje problemy z nerwica, zaczeły sie ok 1,5-2 lata temu. Gdy pewnego ranka obudziłam się z krwiomoczem, który powtorzył sie pozniej kilkakrotnie:/ Nie majac tu lekarza rodzinnego, pierwsze co zrobilam, to znalazlam prywatnego urologa w Londynie. Ta wizyta zaczela lawine... lekarz powiedzial mi, ze widzi guza w moiom pecherz i zapytala, czy w rodzinie byly przypadki nowotworu ukladu moczowego. Swiat mi sie zawalil, schudlam lezalam w lozku, plakalam, zaczelam sie leczyc w uk i w polsce jednoczesnie. Jakich ja badan nie mialam i jakich chorob: raki, guzy mózgu, białączka, choroby serca. Okazalo sie, ze mam sklonnosc do krwotocznych zapalen pecherza. Dwie tomografie definitywnie wykluczyly guza pecherza. Jednak ja nie wierzylam lekarzom, calymi dniami siedzialam na internecie i dopasowywalam objawy do potencjalnej choroby. Stracilam apetyt, mialam zawroty glowy, ataki paniki, ze zaraz umre, nie potrafilam sie skupic na niczym innym tylko na tym jak sie czuje. Pewnego razu, po raz kolejny bedac u lekarza gp z atakiem paniki, ten zasugerowal, ze to moze na tle nerwowym. W glowie zapalila mi sie lampka, zaczelam powolutku wierzyc, ze nie umre. Znalazlam dobra pania psycholog, wizyty u niej mi pomagaly. Zaraz na poczatku terapii dowiedzialam, sie ze jestem w ciazy, pomimo chwilowego leku, przezwyciezylam to. Prawie cala ciaze znosilam dobrze, zaczelam zyc, cieszyc sie kazdym dniem. Widzac poprawę, w miedzy czasie zrezygnowalam z terapii. Obecnie jestem juz w koncówce ciazy 37 tydzien, wszystko wróciło, paniczny lek przed tym co bedzie, przed nieznanym, przed tym ze nie dam rady z dzieckiem, caly czas placze, boje sie, znow zaczely sie bole i zawroty glowy. Wstydze sie przyznac najblizszym, ze to wrocilo. Boje sie zawiesc mojego meza, ktory caly czas mnie wspiera i pomaga. Wiem, ze jest odpowiedzialny i moge na niego liczyc, jednak jest mi go szkoda, ze musi tak sie ze mna meczyc.
Nie wiem, co ma robic, czy zaraz po porodzie isc do lekarza i poprosic o jakies lekarstwa, nigdy nie bralam i boje sie, ich dzialania. Poza tym, nie wiem, czy tutaj w Anglii kieruja do psychologa, czy od razu daja tabletki. Mysle, ze najlepiej byłopy powrocic do terapii z polska pania psycholog, jednak kazda wizyta kosztuje, a pieniadza na macierzynskim nie sa duze :(