Witam. Nie dalej jak rok temu lekarz wykrył u mojej mamy szmery w sercu. Po dokładniejszym badaniu okazało się, że cierpi na ostrą stenozę aortalną. Zaznaczę, że w życiu codziennym jakie prowadziła nie odczuwała, aż tak bardzo że coś jest nie tak z jej sercem.Zdarzało się, że idąc np. kilometr czuła zmęczenie, ale nic poza tym, żadnych omdleń zawrotów głowy . Ale lekarze kardiolodzy (odwiedziła ich 3) jak to lekarze mówili jest pani młoda miała 62 lata,nie ma co czekać, na nic innego pani nie choruje i przekonali ją do operacji. Operacja odbyła się 15.04. tego roku ...i nastąpiła 11 dniowa gehenna. Mama już na bloku operacyjnym doznała wstrząsu kardiogennego, niewydolności wielonarządowej zmarła 26.04. Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci ponieważ osoba, energiczna, która na nic innego nie chorowała nagle umiera a lekarze nie potrafią powiedzieć dlaczego?Przez 11 dni próbowali *wykombinować co się stało, co poszło nie tak i nic nie wymyślili. Myślę że nigdy się już tego nie dowiemy i to najbardziej boli. Nie życzę nikomu aby przechodził przez takie piekło, przez piekło bezradności i niewiedzy.