Od paru miesiecy budze sie z uczuciem *ciezkosci* plecow.Po paru minutach uczucie to mija,zostaje jednak dziwny bol po prawej stronie zeber ale tylko w pozycji stojacej.
We wrzesniu zeszlego roku bylam u ortopedy a ten po prostu docisna moj kregoslup.Uslyszalam trzask w kregoslupie piersiowym i wlasnie po prawej str zeber.Pierwsza mysl-zlamal mi zebra....dopiero po okolo godz pojawil sie paralizujacy bol zeber.Nie moglam oddychac,ruszac sie,smiac.Na drugi dzien wyladowalam na pogotowiu gdzie zrobiono mi RTG zeber i wyszlo ok.Lekarz stwierdzil ze to neuralgia.Bolalo okolo 2 m-cy,pozniej bol sie zmniejszal.
Jednak (mam nadzieje) problem zostal do dzis.Ortopeda ma mnie chyba w nosie-stwierdza blokade zeber i masaze,zablokowany nerw i masaze a ja nie wiem w ktore drzwi pukac i co robic.Nie jest to mocny bol ale jest a nie ma bolu bez przyczyny.....
Czy ktos moze mnie wesprzec?Oczywiscie boje sie ze to rak no bo co innego.Mam 41 lat i panicznie boje sie raka i ten lekki bol zeber siedzi nie tylko w tam ale i w glowie.Boje sie ze nie dlugo umre a mam przeciez dzieci.