Witam.
Mam 18 lat i całkiem niedawno (a konkretniej w tamtym tygodniu) dowiedziałam się, że mam tachyarytmie napadową nadkomorową - czyli tzw. częstoskurcz. Tak na dobrą sprawę mam to od paru lat, ale zawsze tylko tętno podskakiwało na parę minut i puszczało - stwierdzili, że to nerwica. Jak tętno skakało to już nie zwracałam na to uwagi. Tydzień temu nagle dostałam tętno ponad 200. Zabrali mnie do szpitala i od razu zostałam skierowana do szpitala w Opolu i tam lekarz zapisał mnie na ablację tuż przed świętami. W tym natłoku informacji zapomniałam mu powiedzieć, że będę mieć miesiączkę - czy to będzie przeszkadzać? Mogę mieć w tym czasie badanie elektrofizjologiczne i ablację? Jak się czuliście po takim zabiegu? Co będzie mi wolno a czego nie? Okropnie się boję, ale chcę żyć normalnie, a po wszystkich lekach jakie dostałam teraz to tętno mi spada do 50 i ciśnienie mam bardzo niskie oraz lodowate stopy i dłonie.
Pozdrawiam