smutasek13

Witam! Juz jakoś od grudnia 2007 roku zaczęłam odczuwać to *coś*. No właśnie nawet nie wiem jak to nazwać... Najpierw jakby takie lekkie w bok odwracanie głowy i w ogóle jakaś taka nie swoja ta moja twarz była... Byłam i jestem ciągle spięta, gdy jestem wśród dużej ilości ludzi. Te objawy przeszły nagle jak reką odjał gdzieś po miesiącu. Myślałam, że to może był powód niedoboru jakiś witamin, bo zaczęlam zazywac zestaw witamin i minerałów i jakoś niby po tym przeszlo... Jednak nie na długo dało mi o sobie zapomnieć... Już po miesiącu znów wróciło... A zaczęlo sie wszystko od Kościoła, gdzie chodziłam codziennie na rekolekcje i codziennie musiałam przeżywać to samo.......... Dziś mamy prawie maj i trochę ustąpiło, ale pojawiły się chyba innego typu tiki nerwowe - jakby takie czasami gwałtowne ruszenie kącikiem ust itp. Nie zawsze to występuje np, dziś byłam w mieście z siostrami i nic mi się nie działo, ani w sklepach, ani na ulicy, jednak gdy czekałam na siostre w sklepie, gdy ona była w kolejce i było duzo ludzi znów się zaczęło... Byłam cała spięta no i ta twarz... Myślałam jeszcze że to może nie dobór magnezu, ale zrobiłam badania i wszystkie wyszły OK.... Pomóżcie mi jakoś, bo ja już na prawdę nie wiem co zrobić... Nikomu o tym nie powiedziałam bo się wstydzę... Do tego jeszcze czasem pulsuje mi tak strasznie w miejscu gdzie jest tętnica szyjna - czuję jak się rusza... Dodam jeszcze że mam 13 lat. Wiem że to moze byc związane z wiekiem, ale czy ja muszę tak cierpieć?? :( Proszę o odpowiedź. Pozdrawiam!