Witajcie, Poradzcie mi cos prosze. Zaczelo sie w tamtym roku w listopadzie... Mialam jakis dziwny atak. Ogladalam tv i nagle poczulam jakby mi z emocji, strachu klatka piersiowa sie zacisnela... mialam wrazenie ze serce mi stanie... Zakolatalo mi pare razy, przestraszylam sie ogromnie... Jak maz mnie uspokoil zaczelam sie trzasc jak galareta... MIalam takie dwa *ataki*. Poszlam na badania. Ogolne Ok, tarczyca podwyzszona (lecze sie na nia juz rok), przestalam brac tabletki i znowu wpadlam w niedoczynnosc... bylam na ekg i u kardiologa. Wszystko ok. Kilka epizodow tachykardii zatokowej. Nic wiecej. Do tej pory od tamtego czasu czuje ten dziwny lek ze serce mi stanie, ze dostane zawalu. Juz sama nieiwem czego sie boje:(( W nocy budzi mnie dziwne uczucia w klatce piersiowej... Jakby rosl lek, stres, sama niwiem co to. Od czasu do czasu mi sie w glowie zakreci, szumy w uszach itd. Jestem wykonczona tym. Dodam ze jak mam ten *atak* mam wrazenie ze wstane i po prostu gdzies przed tym uciekne :( Kupilam sobie rowerek stacjonarny, jak mnie dopada ten lek siadam i jade... Ogolnie jestem czlowiekiem bardzo wszystko przezywajacym, stresuje sie z byle powodu. Czy to moze byc nerwica ?????? Czy moge miec takie objawy? prosze o porady. BEDE OKROPNIE WDZIECZNA