Witam, jestem Matylda mam 20 lat i już od dłuższego czasu mam pewien problem. Mianowicie chodzi o moje serce i stany lękowe. Często czuję obecny ciężar na klatce piersiowej i problemy z oddychaniem przy większym wysiłku fizycznym. Denerwuje się błahostkami, stresuje się z byle jakiego powodu, a nawet jak ktoś podniesie na mnie głos to wpadam w paniki zaczynam płakać i się dusić. Nie potrafię tego opanować. Zamykam się w pokoju i godzinami moge płakać w poduszkę aż do czasu gdy się zmęczę i nie zasnę.
Miewam nagłe zmiany osobowości. Raz smutna bez powodu raz szczęśliwa bez powodu.. Nie wiem, co się ze mną dzieje, nigdy wcześniej nie miałam podobnych napadów. Mało tego zaczęłam obsesyjnie myśleć o swoim sercu. Idąc spać boję się leżeć bokiem po stronie lewej ponieważ wydaje mi się że coś się może stać. Kilka miesięcy temu miałam napad, serce zaczęło mi szybko walić, byłam strasznie słaba, wymiotowałam i skończyłam w szpitalu. Tam jednak nie wykryli nic co by wskazywało na jakiekolwiek problemy jedynie co to zatrucie. Pierw byłam załamana myśląc, że to może być choroba wieńcowa jednak teraz coraz bardziej jestem przekonana co do nerwicy. Oczytałam się wiele jednak nadal nie rozumiem co mam zrobić. Jak mam żyć w takim stanie? Z tego co wiem moja babcia leczyła się na tę chorobę jednak u mnie w rodzinie nikt nie chce o tym rozmawiać. Nie wiem jak mam sobie pomóc by znowu żyć normalnie, nie chce się ciągle martwić co się może dziać z sercem. Rodzice twierdzą, że wmawiam sobie to wszystko i nic mi nie jest. Ja jednak wiem, że coś jest nie tak. Boje się spać w nocy, często zostawiam sobie włączone światło bo inaczej nie zasnę. .. Wcześniej by zasnąć brałam silne leki na sen, ale na szczęście problem bezsenności mam już za sobą. Nie wiem, co się ze mną stało jeszcze niedawno byłam towarzyską, śmiejącą się dziewczyną teraz czuję się jakbym była jedną nogą w grobie. Nerwica? Depresja? Czy może i nerwica i depresja? W dzieciństwie dowiedziałam się bardzo dużo nieprzyjemnych rzeczy o moich rodziach jednak mimo wszystko nie wpłynęło to na mnie w tedy tak bardzo jak teraz. Wcześniej jakoś dawałam radę i tak o tym nie myślałam, dlaczego więc teraz to wszystko zaczęło się nasilać i wychodzić? Czy naprawdę obecny mój stan może być wywołany przez nieciekawe dzieciństwo mimo, że jeszcze kilka lat temu akceptowałam to i nie przejmowałam się tymi sprawami do tego stopnia jak teraz? Jak mam sobie pomóc z tym sercem bo naprawdę oszaleję...