Witam wszystkich!Moi kochani,
nerwicy można się pozbyć czego żywym dowodem jest moja osoba.
Mam 38 lat i pół roku temu miałem przeżycia wskutek których
zaczęły się bóle w klatce piersiowej, zawroty głowy i inne
dolegliwości w głowie właśnie zlokalizowane. Zaczęła się eskalacja strachu
o życie. Bałem się jeździć samochodem, siedzieć w jednym miejscu i chodzić do pracy.
Miałem problemy z zaśnięciem - wieczorami musiałem co najmniej 2 godziny
biegać i wykonywać ćwiczenia aż do wyczerpania - wtedy mogłem spać w miarę spokojnie
Mam żonę i trójkę małych jeszcze dzieci więc postanowiłem walczyć.
Oto przebieg mojej kampanii.
1. Wizyta u psychologa, który wyjaśnił mechanizm powstawania bólu.
Ponadto stwierdził, że moje dolegliwości to po prostu obniżona
odporność na stres wskutek przepracowania i nadmiaru innych obowiązków.
Trochę pomogło ale lęki dalej zostały.
2. Wyjazd do rodziny na wieś - kompletna głusza. Tam od rana do wieczora
praca fizyczna, bieganie, jazda na rowerze, wycieczki na grzyby i basen
w pobliskim mieście. W międzyczasie treningi relaksacyjne (3 dziennie).
3. Po przyjeździe byłem trochę zawiedziony, myślałem że wszystko przejdzie,
więc znowu trafiłem do psychologa. Terapia polegała na analizie myśli
automatycznych i budowaniu myśli alternatywnych. Trochę to pomogło
ale oczekiwanie na kolejnego potomka, dużo pracy i nerwówka spowodowała
powrót dolegliwości.
4. Mój lekarz dał mi zwolnienie i przepisał Xanax. Zapisałem się do psychologa
a w międzyczasie oddałem się w ręce bioenergoterapeutów i hipnoterapeutów.
5. A jeszcze próbowałem metody BSM (wszelkie info na stronie www.samoleczenieBSM.pl).
Ostatecznie trudno powiedzieć czy najbardziej pomogła mi BSM i bioenergo i hipnoterapia.
BSM spróbować warto nie wymaga jakichkolwiek nakładów finansowych.
Ponadto zalecam czytanie odpowiednich książek - bardzo pomagają (autorzy:
Anthony Robbins i Joseph Murphy).
Mam jeszcze apel do ludzi, którzy na tym formum piszą w stylu *można z tym żyć*,
*nauczycie się z tym żyć* itp. Kochani jeśli tylko tyle macie do powiedzenia to
lepiej nic nie piszcie. To podcina skrzydła tym osobą które chcą zwalczyć w sobie
tą hydrę a wy im odbieracie nadzieję i chęć walki.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie. Życzę dużo wytrwałości i cierpliwości w pracy nad sobą.
Zalecam dużo optymizmu i uśmiechu i pozytywnych myśli.