
GOSCINA
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez GOSCINA
-
Hej! wszyscy się pewnie *jakoś* trzymają.. teraz po lekkim postawieniu nas do pionu przez Ignaca każdy o kilka cm jest pewnie mniejszy :))... ale sama przyznam, że długo się zastanawiałam czy pisać na tym forum widząc jaki jest tytuł i czy ktoś zaraz mi nie wypali że domeralizuje towarzystwo bieżącym samopoczuciem. Uważam, że taki *kop* Ignaca jest przdatny, co nie oznacza, iż teraz nikt już nie napisze co przeżywa..to także jest potrzebne gdyż w większoći późniejszych przypadków w takich opisach przewija się także jak kto z tym walczy... miłego dnia wszystkim
-
Dokładnie.. dzielnie chodze na te spotkania, dlatego tez dziękuje za utwierdzanie mnie w przekonaniu, ze psychoterapia jest ważna, ponieważ miałam juz pewne wątpliwości i chciałam przestać chodzić..
-
:-) nie mam sily na szukanie nowego psychologa, gdyż zastanawiam sie także nad tym ile temu obecnemu daje od siebie. Ja z zasady nie naleze do osób wylewnych wiec obecny psycholog może mieć utrudnione zadanie. Mam tez lekko złe doświadczenia w porównaniu usług za pieniądze i niby bez - chociaż wiadomo ze placimy składki na NFZ. W styczniu szukalam psychiatry.Znalazłam z NFZ jednak wizyta była dopiero za miesiac . zapisalam się ale nie chcąc czekać do wiedziałam się ze ta sama osoba przyjmuje prywatnie wiec poszlamna pierwsza wizytę płacąc. Oczywiście rozmowa, wywiad ..zalecenie skontrolowania tarczycy przepisany servenon i wszystko fajnie, zaznaczylam ze za miesiąc jestem u niej zapisana juz w poradni. Za miesiąc spotkanie juz w poradni.... pani nie wiedziała kto ja jestem itp, zupełnie inny stosunek. Nie generalizuje ale jeszcze dam szanse dotychczasowej psycholog.. Może cos ze mnie wyciągnie..bo to tak wygląda,czasami IDE na spotkanie i się zastanawiał co będę mówić przecież juz wszystko powiedzialam... I to juz jutro wiec muszę pomyśleć :-) pozdrawiam
-
Dokoncze. gdyż nacisnelam wysyłkę.. W pewnym stopniu zachowuje sie tak jakbym wmawiala sobie nerwice bo przecież i tak wiem lepiej ze to cos fizycznego i poważnego. I ta świadomość mnie dobija bo widzę także na tym forum wszyscy wykluczają na początku problemy fizyczne i zostaje *tylko* głowa, z która to ja zawsze sobie umialam poradzić. A tu nagle się okazuje, ze nie potrafię tego wszystkiego ogarnąć. Psycholog mówiłam o tym. Nie wybieralam sama psychologa chodze na nfz. Opinii brak na jej temat. Jak sobie pomyśle o zmianie to nie chce, bo nie chce na nowo opowiadać co jak i dlaczego innej kolejnej osobie. Brakuje mi takiego samozaparcia do samodzielnej pracy nad sobą mimo iz jest cały czas gorzej tak jakbym to wszystko akceptowali i się godziła na taki stan rzeczy bo inaczej juz nie będzie.... To na razie tyle mojej pisaniny...pozdrawiam wszystkich
-
Hej! Tak chodze na psychoterapie od października, pisalam że mam mieszane uczucia bo ja sama nie wiem co chcę osiągnąć. Na razie dużo się nie dzieje* *skaczemy* z tematu na temat. Oczywiście dużo cofamy się do dzieciństwa. Na razie spostrzeżenia SA takie* iz ja każda sprawę czy temat jaki porusza psycholog tłumacze, ze nawet jak cos było nie tak no to przecież tak mogło być ja tego nie zmienie i w pewien sposób akceptuje. Cały czas ja nie chce wierzyć w to, iz jakieś sprawy z przeszłości maja na mnie taki wpływ, bo zawsze potrafiłam sobie z nimi poradzić i jakoś wytłumaczyć. Mogłam sama ze sobą się dogadywac. A jak doszły fizyczne problemy czyli cos mnie zaczęło bolec i zamiast iść na badanie to ja znowu sama sobie wmowilam ze to cos poważnego i całkowita blokada przed podjęciem jakichkolwiek kroków aby cos z tym zrobić. Wtedy tez zaczęły się typowe nerwicowe problemy serce oddech .. Ale bóle nie mijały a co gorsza cały czas cos dochodzi aktualnie juz chyba nie ma ma takiego miejsc gdzie cos by nie bolalo.
-
Hej wszystkim! Ostatnio także nie za dobrze u mnie ze snem (i nie tylko). Cały czas jem ziołowe pigułki *lobofarm* czy jakoś tak, do tego od czasu do czasu funduje sobie jakiś *vital tonik*.. - nie urażając nikogo - dla osób powyżej XX... lat ;p. Działało na pewno wyciszająco.. oczywiście zwracam uwagę, że głównego problemu nie rozwiązują... Wczoraj mąż dostał list/mail ode mnie na temat tego jak się czuję bo oczywiście wie, że coś jest nie tak, lecz pewnie nie zdawał sobie sprawy jak to głęboko siedzi we mnie i że poza myślami, iż już długo czasu nie mam nic wiecej we mnie nie ma. Postanowiłam to napisać bo wiedziałam, iż nie powiem tego, bo po dwóch zdaniach w płacz uderzę i tyle by się skonczyło. Tak więc trochę był w szoku.. powiedział, że teraz to się będzie bał pocztę czytać... Postanowił od wczoraj przypilnować mnie i np mam nakaz jeżdżenia 15 min dziennie na początek, na rowerku stacjonarnym pod jego okiem... i wczoraj grzecznie usnęłam co nie znaczy ze chwile się męczyłam przed snem ale ok 22-23 spałam.. mogło to być spowodowanę kilkoma wcześniejszymi nocami na wpół nieprzespanymi, ale zmęczenie fizyczne na pewno też coś dało. I tak teraz codziennie będzie, zwiekszając powoli czas jazdy, bo okrutnie te 15 min mnie zmęczyło...a kiedyś chodziłam na fitnessy po 6 godz. tygodniowo. Niekoniecznie przed snem jak napisała JASMA :) aby się nie rozbudzić... Pewnie jeszcze mi trochę rzeczy wymyśli bo dałam mu do zrozumienia, że sama nie potrafię już się sobą zająć,,,, Pozdrawiam
-
Hej, nie jesteś sama z tym *niespaniem* ... Z tym, że ja od dziecka tak mam wtedy to z książką zasypiałam, później przy tv... Teraz tez albo telefon, albo tv męczę o ile ostatnio duszności nie mam to pozostał taki przeszywajacy lęk na sekundę co jakiś czas...
-
U mnie - tak, odczuwam, że mam większe jazdy przy takiej pogodzie. Jak też np miesiączka też, kiedyś to nawet nie wiedziałam, że ją mam a teraz odliczam bo wiem, że na pewno będzie ciężko... tak jak i bólu głowy także nie znałam....
-
Hej! No właśnie ja też jestem ciekawa, szczególnie jak skierować swoje myśli na innne tory? JAK?? bo ja staram się, staram się myśleć o czymś innym, ale czuje też jakbym miała taką drugą podświadomość, która w tym czasie sobie tylko odpoczywa by uaktywnić się np wtedy jak mnie coś zaboli, zakłuje. Ja już naprawdę myślę, że bedzie tylko gorzej. Jak jest dzień, kiedy czuję się względnie dobrze to i tak gdzieś tam w czubku jest myśl, że to długo nie potrwa bo mnie coś *sieknie*. Próbowałam, ale nie potrafią skupić się na czytaniu ksiązek (kiedyś dużo czytałam), muszę być w ciągłym ruchu ... najlepiej przeglądać str. www, czytać głupoty ale takie krótkie... tv włączony aby coś *mówiło* w miedzyczasie. Kiedyś dużo też cwiczyłam, ale wtedy kiedy było dobrze te cwiczenia nie powodowały u mnie odpoczynku psychicznego, ponieważ pomimo wykonywania ćwiczeń męczenia sie fizycznego, moja głowa pracowała nadal, zawsze wtedy analizowałam sobie jakieś sprawy, nigdy nie było tak, że przede wszystkim skupiam się na ćwiczeniach... Poza tym im gorzej się czuję tym bardziej zamykam się w sobie... Mogłabym się wyżalić bliskim i wiem że nie byłabym wyśmiana odrzucona, ale tego nie robie - nie potrafie...Wygląda to, jakbym nawet się bała tego, że oni chcieliby mi pomóc... zwariować idzie... A tu nad morzem kolejny dzień leje na całego szaro, buro nawet na spacer cieżko wyjść. Zawsze po pracy przynajmniej na półgodzinny spacer po bulwarze szłam, i dziasiaj mimo tego wiatru i deszczu pójdę bo może od tego zasiedzenia takich odpałów dostaje... Pomału mija 3 miesiąc psychoterapii, po której może godzine po wyjściu czuję ulgę bo w jakiś sposób się wygadałam. Lecz dalej mam mieszane uczucia do do niej.. W głowie mi siedzi cały czas to, że dopóki nie pójde na badania to i tak mi się nie poprawi...Lecz niestety to zamykanie się w sobie cały czas wygrywa ..ze wszystkim co mam. Ostatnio oglądałam jakieś zdjęcia sprzed trzech lat gdzie siedziałam uśmiechnięta wyluzowana - i moja jedyna myśl to była taka *Już nigdy taka nie będę*.... Dlatego podziwiam większość osób tutaj, jak sobie małymi kroczkami radzi ze sobą ... Ja mam wrażenia cofania się z miesiaca na miesiąc... pozdrawiam deszczowo i pochmurno .. jak widać w mojej głowie też
-
Hej! Co słychać u wszystkich? okropnie tu cicho.... . Przyzwyczaiłam się już trochę do tego forum i trochę dziwnie jak nikt nie pisze. Bardzo brakuje mi później takiego *spojrzenia* czyimiś oczami na nerwusowe sprawy.. Pozdrawiam wszystkich
-
Dokładnie tak! Oszukuje głównie samą siebie i co więcej byłam dumna z tego że tak dobrze mi to wychodziło... obecnie mniej jestem dumna już jestem.. chodzę już od ponad dwóch miesięcy na psychoterapie na razie mam mieszane uczucia, poza tym nawet jakchcialabym zweryfikować czypsycholog jest dobry to teraz wolałabym sama tego nie robić.. bo obecnie ie mam ograniczone zaufanie przede wszystkim do samej siebie. Póki co mój największy lęk przed porządnym przebadaniem sie jaki był taki jest . Pozdrawiam wszystkich.
-
Właśnie u mnie płacz pozwalał raz na jakiś czas wyładować całą złość i inne rzeczy, zawsze taka byłam, że szczególnie negatywne sprawy sama sobie tłumaczyłam na pozytywny pkt widzenia i zawsze byłam dumna z siebie, iż potrafię być ponad pewnymi sprawami sytuacjami zawsze z uśmiechem i *luzem* na twarzy jak widać mój sposób na spokojne życie nie wypalił, prZynajmniej nie na dłuższą metę..
-
Hej! Mi kiedyś płacz pomagał wyladować emocje, niestety obecnie już tak nie działa. Pewnie przez to, że traktowałam go jak lek na całe zło. Popłakałam porządnie, jakiś czas miałam *spokój * byłam ponad wszystko. Teraz już mi pozostał płacz z bezsilności.. pozdrawiam wszystkich