
edik
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Osiągnięcia edik
0
Reputacja
-
MAGDAACO mam pytanie dotyczące tej grzybicy ogólnoustrojowej, jakie miałaś zlecone badania do zdiagnozowania tej grzybicy. Jakie miałaś objawy, jeśli nie chcesz na forum napisz proszę prywatnie, edik@opoczta.pl Poczytałam trochę na ten temat, jakiś czas temu miałam podobny problem ale lekarze totalnie mnie olali i nic z tym nie zrobiono. Samo przejdzie - cytuję. Jasma to nie jest to co myślisz nie szukam... tak do końca... ale już jakiś czas temu pomyślałam o tym że to może cos takiego być ale tak jak wspomniałam lekarz mnie wyśmiał. A nie ukrywam że jakieś objawy miałam. ;-)
-
Dawno mnie nie było, ale i tydzień był całkiem udany, bez większych lęków ba nawet był taki dzień, że nie było ani lęków ani złych emocji :-)Tylko powiedzcie mi dlaczego ja boję się cieszyć, nawet wtedy kiedy jest dobrze ja boję się cieszyć, bo gdzieś we mnie siedzi myśl, że jak ja będę taka sobie odrobinę szczęśliwa to zaraz mnie coś dołapie. Ta prześladowcza myśl, że lekarze coś pominęli, że ja na coś nie zwróciłam należytej staranności i pewnie coś jest faktycznie nie tak i jak ja już wszystko sobie poukładam do nagle mnie coś „złapie” i najgorsze, że wtedy może być już za późno na pomoc. Od wtorku uczę się przy pomocy mojej terapeutki odróżniać „moje prawdy” od faktów. Jakie to wszystko jest proste w teorii … Od wczoraj chodzę na rehabilitację kręgosłupa, masaże i ćwiczenia. Tak to jakoś się dziwnie złożyło … w poniedziałek 40-stka (JASMA wielkie dzięki za życzenia)a od wtorku rehabilitacja … hahaha przecież mówię starsza pani jestem … bebebe ;-) a propo starszej pani, na zajęcia chodzi ze mną Starsza Pani ale taka naprawdę starsza i uwierzcie tyle optymizmu co ta kobieta w sobie ma… tylko pozazdrościć. Z uśmiechem na twarzy powiedziała że ma czerniaka i nie bagatelizuje tego… z tego co opisała stosuje się do zaleceń lekarza jest po zabiegu i reszta nie jest w jej mocy. Cieszy się życiem, chodzi na studia 3-wieku i jest szczęśliwa … to są jej słowa. Aha i jeszcze jedno ale to już do mnie wypowiedziane, że muszę pokochać siebie. Czyż ona nie ma racji? Pytam.? Kto potrafi tak zarażać optymizmem … chcę tego trochę, przyjmę kazdą najmniejszą ilość. Chodzę na terapię, jeden z najważniejszych dla mnie tak na początek faktów (tak faktów a nie moich prawd) jest to, że nie obwiniam siebie za to, że tam chodzę, że jestem jakaś nieudana. Jest poprawa, ja to czuję i wiem że gdyby nie terapia to nie dałabym rady. Trwa to trochę i potrwa zapewne jeszcze czasu, ale są efekty. Jestem na tym forum od nie dawna, ale ile mi TO pomogło … Jasma, Ignac, Dam radę i wielu innych przyjażnie nastawionych ludzi - pomagacie wszystkim bardziej lub mniej znerwicowanym i taka jest prawda. Wasze doświadczenia stają się moimi doświadczeniami i tym samym wiem jak mam postępować, pomimo że jak każdemu z nas jest ciężko. Magdaaco, Iselor i wszyscy inny bardziej nowi lub mniej warto tu zaglądać chociażby tylko po to aby przy kolejnym narzekaniu Jasma doprowadziła was do porządku * :-) Aha i jeszcze jedna bardzo ważna dla mnie sprawa to dzięki forum nie zaczęłam łykać prochów, a byłam bardzo bliska tej decyzji. Jestem szczęśliwsza z tego powodu. Angie91 jak na terapii, dzwoniłaś czy znalazłaś kogoś innego. Pozdrawiam Was mniej nerwowo niż zwykle :-)
-
Dzień dobry... dobry dzień będzie ;-) ANKASKAKANKA, chyba jak większość z nas na tym forum doskonale Cię rozumiem, te wszystkie poszukiwania... nigdy więcej choć skłamałabym gdybym nie napisała że nie zdarza mi się to i teraz tylko nie w takim nasileniu. Ja tak siebie nasłuchiwałam, tak szukałam jeszcze rok temu że miałam absolutnie wszystkie objawy stwardnienia rozsianego, do tego stopnia że przy jednej z wizyt w szpitalu na kontroli błędników pan który przeprowadzał to badanie naprawdę zrozumiał że ja mam tą chorobę i zapytał kiedy mi to stwierdzono. Po tym okropnym kolejnym doświadczeniu postanowiłam, że już nigdy tego nie zrobię. Po postawieniu prawdziwej diagnozy nie zajrzał do internetu przez długi czas, nie czytałam nic co można znaleźć o tym tylko słuchałam lekarza. Skoro on powiedział, że mam się teraz tym nie martwić ... to dlaczego mam to robić. Oczywiście nie wyszło mi to tak od razy z tym martwieniem ale powoli udało mi się to, tak na taki sposób który ja sama wiem że jest lepiej zdecydowanie lepiej. Z tym szukaniem jest tak, że pomimo piszę że nie robię tego ... przynajmniej staram się to ostatnio we wtorek, w pracy zaczęła mi drętwieć prawa ręka, tzn. chyba drętwieć ... od zawsze mam boleści na zmianę pogody od zawsze bo pamiętam że odczuwałam to już będąc dzieckiem. Tylko tym razem, zamiast odczytać to tak jak zawsze ja ... od razu panika drętwieje mi ręka i co zrobiłam ... internet ... i co, proszę spróbujcie wpisać drętwienie prawej ręki .... to co przeczytałam tak mnie nakręciło że nie byłam normalnie funkcjonować, panika strach sztywny kark ściśnięta głowa falę gorąca które zaczęły mnie zalewać trzęsące się ręce.... trzymało mnie tak do późnego wieczora. Do wieczora za oknem lał deszcz ... ale nie ja swoje, coś mi jest ... pomimo tego, że piszę o małym sukcesiku ze czasami uda mi się nad tym zapanować tak we wtorek sama sobie zrobiła takie kuku że nawet na spotkaniu z moją terapeutką nie byłam w stanie zapanować nad płaczem. To jest okropne, każdy to potwierdzi ale kto mi to zrobił ... JA SAMA... ANKASKAKANKA, trzymam kciuki za piątkowe badanie ale tak jak pisze JASMA, ja też sobie obiecywałam że to badanie będzie ostatnim... i nici z moich obietnic, na tamtym etapie, teraz jest lepiej zdecydowanie lepiej i będzie jeszcze bardziej, będzie tak, bo nie chcę żeby odnaleźć się tak jak to fantastycznie napisała wczoraj JASMA znajdę ... a to starość będzie. Wczoraj nawet przeczytałam to mojemu mężowi a on pocałował mnie w czoło i powiedział że damy radę i ja też przestanę nasłuchiwać, szukać badać tylko racjonalnie podchodzić do tego co mnie strzyknie a ma w sumie już co ... W poniedziałek kończę 40 .... śmieszne ... nie możliwe ... nie ... ja, nie mam tyle lat.... przynajmniej na tyle się nie czuję.... Nawet jak tymi moimi małymi kroczkami pójdę do przodu o kilka kroków... potem mała czasami większa fala strachu i odrobine się cofnę, to i tak wiem że jestem w innym miejscu... w innym lepszym bo wiem jak się czułam rok temu a jak teraz. Wiem ile mnie jeszcze pracy czeka nad sobą, ale czy tak od zaraz musi być lepiej... jeszcze kilka lat temu marzyłam o innej pracy takiej która da mi satysfakcję i osobistą i finansową.... podczas tych wszystkich złych rzeczy które się ze mną dzieją zmieniłam pracę. Zmieniłam, udało mi się nie dlatego że ktoś mi pomógł ... JA SAMA (też ja sama jak wyżej ;-)) to zrobiłam to ja pisałam test kompetencyjny to ja chodziłam na kolejne rozmowy rekrutacyjne to ja wygrałam ten konkurs i chcę się z niej cieszyć ... ale jak nie poukładam siebie do końca to tak nie będzie. Pozdrawiam Was wszystkich, JASMA kolejne dzięki. Trzymajcie się ciepło
-
Witam Po kiepskim dla mnie tygodniu, po wtorkowej wizycie u mojej wysłuchiwaczki, wczorajszej roztrzęsionej środzie dzisiejszy dzień zaliczam do danych, to tak w nawiasie ;-) co do mojej pani terapeutki, też mam mieszane uczucia, tzn. miałam szczególnie po jednej z wizyt u neurologa, który stwierdził że to mi nic nie pomoże za długo już trwa i takie tam.... Prawda jest taka że chodzę do niej od maja zeszłego roku, na początku co tydzień ale w swoim zabieganiu nie zawsze mi się to udawało, potem okres wakacyjny, przeprowadzka i uczucie że chyba nie jest mi już potrzebna ... ogrom zajęć pracy spowodował że myśli miałam czymś innym zajęte. Przyszedł wrzesień więcej czasu głowa i ręce wolne od pracy fizycznej i znowu się zaczeło. Ale podjęłam decyzję ze bedę się spotykała co dwa tygodnie bo na więcej mnie nie stać. I tak czasami jak mi coś wypadło zdarzało się że nie widziałyśmy się miesiąc bo moją godzinę z częstotliwością tygodniową zajął ktoś inny. I tak dotrwałam do grudnia z totalnie rozchwianą sobą, z lękami gorszymi jak przed wakacjami. Moja decyzja zresztą po którymś poście JASMY ... zaczęłam cotygodniowe spotkania i zrobię wszystko żeby tego pilnować i żeby tak było. Zdaję sobie sprawę że mam o czym opowiadać... oj mam i wiem że na to co teraz ze mną się dzieje miały wpływ tak dużo sytuacji i przede wszystkim czasookres w którym to się działo... niestety trzeba zainwestować w siebie tak to nazwałam ... to tak jakbym robiła kolejna podyplomówkę ... kasę wyciągam i płacę ... opowiadam, płaczę, opowiadam i słucham i pragnę wrócić do w miarę normalnego funkcjonowania. Wiem że bez tego nie dam rady, mogę nawet powiedzieć że czasami jest tak że tęsknię za tym aby móc pójść do mojej terapeutki i znowu pogadać... ostanio fale strachu które mnie ogarniały spowodowały że znowu zaczełam myśleć że to jednak coś poważniejszego, ja może nie mam aż takich problemów z sercem jak Wy opisujecie, u mnie najgorsze są fale starchu, które mnie zalewaja jedna za drugą i pernamentny strach ... ciagły strach i lęk że jestem chora, powodują że jestem dosłownie sparaliżowana, ja nie potrafię normalnie pójść do toalety żeby nie myśleć że coś mi się stanie właśnie teraz... wszystko co robie jest podporządkowane tym że może mi się cos stać... przy tych falach owszem czuję szybsze bicie serca, ale jak mierzę wtedy ciśnienie to jest wszystko w normie. W pracy jak idę do toalety to myślę zebym właśnie teraz nie zemdlała chociaż nigdy mi się to nie zdarzyło bo nikt mnie nie znajdzie a jak znajdzie to będzie już za póżno ... w zeszłym tygodniu miałam tak prawie codziennie, weekend - sobota taka sama, do tego u mnie wypicie lampki wina powoduje że czuję się jeszcze bardziej zestresowana bo wtedy lekarze mogą mi nie pomóc bo jestem po alkoholu, miałam taki czas że nie najadałam się tak do końca bo co jak mi się coś stanie ... wiem jakie to jest irracjonalne ale tak miałam.... niestety. Ale to mi przejdzie... muszę sobie pomóc i choćby najmniejszymi kroczkami to, to zrobię.
-
Tyle razy napisałam, że dam radę, że jak w to nie uwierzyć ;-)
-
Witam w piątkowy wieczór, JASMA zaczyne od Ciebie, absolutnie się nie obrażam ... ;-) bardzo dobrze, że jest ktos taki jak Ty czy IGNAC. Ktos kto nie obwija w bawełnę, nie głaszcze po główce (czasami to robicie i wspaniale wiecie kiedy trzeba). Miałam fatalny tydzień, cały pomieszany i naładowany samymi złymi emocjami. Ból głowy praktycznie bez przerwy, prochy pod ręką. Wczoraj apogeum złych emocji, panika, płacz, strach i znowu natarczywy powrót myśli... to chyba nie nerwica, mnie naprawdę coś jest coś złego sie dzieję i nikt tego nie zauważa a mnie brakuje już siły. Wczoraj brakowało... wczoraj było okropnie TRAGICZNIE ale dzisiaj pomimo kolejnego kiepskiego dnia, złego samopoczucia, kolejnych prochów przeciwbólowych, wietrzysko które buja mną i moim samopoczuciem ... DAM RADĘ ... boję sie jak cholera ale chodzę i w myślach śpiewam *nie jestem chora, wszystko jest w porządku to tylko moje wymysły* DAM RADĘ... Przeczytałam dzisiaj taki artykuł w którym były opisane dodatkowe badania, które należałoby zrobic przy nerwicy, uświadomiłam sobie, że u mnie żaden z lekarzy nie stwierdził nerwicy, że sama szukając przyczyn moich lęków, mojego permanentnego napięcia doszłam do wniosku ze to może ??? byc to. Zapisałam sie na terapię bo sama stwierdziłam że pomimo że bardzo chciałabym to niestety nie tym razem, tym razem nie poradze sobie sama z tym wszystkim. Wszystkie znaki na niebie wskazują że to nerwica lękowa. Po moich badaniach wyszła sprawa z oponiaczkiem i neurochirurg wykluczył jakiekolwiek z objawów, czyli przede wszystkim zawroty głowy, że to przez to. A to co przeżywałam kilka lat przed tym (ciągły sters w pracy, w domu a jeszcze wczesniej nie zbyt łatwe dzieciństwo) i w trakcie badań, oczekiwania na wyniki spowodowało (kumulacja) że nie potrafie sama nad tym zapanować. Panicznie boję się silniejszych leków, i tak jak pisałam wcześniej NIE BĘDĘ TEGO BRAŁA >>> DAM RADĘ>>> wystarczy meliska validol neospazmina (chyba tak sie pisze). DAM RADĘ Pozdrawiam wrażliwych nerwusków. Miłego weekendu. Bez wiatrów, lęków i strachów. :-) DAMY RADĘ, bo kto jak nie my...
-
Dobry wieczór Wszystkim Jasma wielkie dzięki za dobre słowo i jak zawsze po słoneczko u mnie leje. ?. Dzisiaj fatalnie, strach opanowal moje całe JA jestem totalnie rozbita boli mnie glowa a u mnie to juz jest wystarczajacy powod by czuc się na tyle kiepsko zeby panikowac na maxa juz w swoim azylu sypilani i nasluchuje i zamartwiam jak ja pojade jutro do pracy. Zawroty glowy dzisiaj mi sie nasiliły i wszystko jest do bani Dzisiaj nie pomaga ani książka ani sudoku ... ja chcę spokoju nie chce sie bac jak dobrze ze moznatu wyrzucic wszystkie nasze gnioty nawet za mmałą chwilke spokoju ... dobrej nocki dzisiaj spokojnego spanka
-
Witam Wszystkich ciepło. U mnie jak zawsze. ?.nie, tak nie napiszę, Napisze tak u mnie było całkiem dobrze mialam dość długą przerwę ze spotkaniami z terapeuta ale juz jutro nastepna wizyta i juz nie moge sie doczekac. Dzisiejszy dzien moge zaliczyc do udanych niestey nie w 100 procentach ale i tak powiem ze byl udany. Bylam na dlugim spacerze na pysznej kawie pospiwalam kolędy w kosciele i niestety ale nie udalo mi sie tego nastroju utrzymac do wieczora. Dwie meliski validol i nie jest jeszcze spokojnie ale powoli wracamy. W przerwie zajrzalam na forum a tak sudoku nie wypada mi z rąk. To mi pomaga stabilizuje moje napiecie ten cholerny uscisk na glowie a z tym od razu mysli ze moze jednak to nie nerwica moze to cos z moim oponiaczkiem ... kolejne badanie mam w kwietniu i juz bym chciala miec je za sobą. Te wszystkie zle emocje sciski w klatce napiecie miesniowe doprowadzaja mnie jak zresztą kazdego z was do szału. Ale jak tak poczytam wasze wpisy terazniejsze starsze, specjalnie do nich wracam bo pomagaja i naprawde to co pisze Ignac Jasma i inni przede wszystkim pomogly mi powoli myslec inaczej . Inaczej o samej sobie... to co pisalam ze tesknie za sobą z przeszlosci jej juz nie ma a bedzie inna Edik inna i nikt nie powie ze gorsza kazdego dnia sie boje jednego dnia bardziej innego mniej jednego o siebie czesto o moich najblizszych ale ucze sie to wszystko ogarnąć. Korci mnie zrobic jakies dodatkowe badania ale po co ... żeby znowu czekać w napieciu na wyniki i bez tego jestem napieta. Nawet teraz jak zaczęłam pisac jestem odrobinę spokojniejsza a to tez jest mały sukcesik czyz5 nie tak? Powoli uswiadamiam sobie ze to jest do ogarniecia tylko to musi potrwac wyhodowalam to przez ladnych pare lat więc wyeliminowanie tego badziewia z mojego zycia tez musi potrwać pozdrawiam Was wszystkich zycze spokojnej nocy i milego dnia na jutro. A na dalekie podróże w autobusie może wlasnie sudoku spróbuj mozna sie wyłączyć :-)
-
Witam Wszystkich serdecznie w ostatni dzien tego roku. Ja pomimo wszystko, że jakoś tego roku nie polubiłam a nie był wcale taki zły. Mogę a nawet muszę przyznać że to był bardzo dobry rok. tylko jakoś cieszyć sie z tego nie potrafię bo ciągle mi jakaś *Franciszka* przeszkadza. Tak ją dzisiaj nazwę (franca) bo w ostatni dzień 2013 chcę byc miła chociaz ona dla mnie nie koniecznie. Tyle się działo dobrego w tym roku, moi chłopcy zaczynali nowe etapy w swoim młodym wieku, z duzymi sukcesami, ja zmieniłam pracę, wydaje się że na lepsze. Zmiana miejsca zamieszkania - tu bez apekacyjnie na lepsze i wogóle tak było całkiem ok, nie powiem gdyby nie ta F... bo przeciez podsumowując nie było żle, było bardzo dobrze z małymi niedogodnościami ale i to zwalczymy. ZWALCZĘ, POTRAFIĘ i CHCĘ. Życzę Wam ... NAM wszystkich spokojnego roku, aktywnego bo wtedy tak nie myślimy, nie szukamy nie nasłuchujemy, pełnego pięknych chwil, które będziemy długo pamietać. Wszystkiego NAJPIĘKNIEJSZEGO
-
Witam Wszystkich serdecznie. Ja tradycyjnie przyjemności przed pracą. Chociaż czytamłam wpisy przez cały okres świąteczny, byłam obecna tylko mniej aktywna. Jasma prosiłaś o pozytywne historie z moich świat. Masz oczywiscie rację były takie i o takuch powinnam pamiętać, jednak teraz jeszcze nie potrafię tak tego rozgraniczyć, te złe pchaja sie na potęgę, chociaż trwały krócej niz te wszystkie pozytywne emocje podczas świąt. Było ich trochę chociażby *urzędowanie z moimi chłopaczyskami* ;-) byliśmy razem w te święta, nie kązdy w swoim pokoju. Z moim mężem czas nieoceniony i taki ciepły. Z naszymi przyjaciółmi przede wszystkim wspólna wigilia, przygotowanie, podział prac ... i próbowanie tych wszystkich pyszności.... te błogie lenistwo, miałam trochę wolnego od pracy więc można było sobie na to pozwolić. Tylko te chwile napięcia, które pojawiały sie nie widomo skąd. W drugi dzień świąt paniczny strach przed jazdą do kościoła. Dopiero w połowie mszy udało mi sie jakoś uspokoić, potem spacer po rynku ... brakowało tylko delikatnego mroziku i odrobiny śniegu. Dzisiaj jestem już w pracy, trochę poddenerwowana ale meliska juz sie parzy ;-) będzie dobrze ... musi być. Ja tego chcę i tego oczekuje moja rodzina. NIe wymaga tylko cierpliwie czeka i pomaga. Dzisiejsza noc kiepska nie wiem ile razy się budziłam, i nasłuchiwałam bo wydawało mi sie że budziły mnie zawroty głowy. Nie wiem czy też tak macie bo mnie się czasami wydaje, że budzą mnie te stany wachnięć jak ja to nazywam jak mam wstac to też najpierw leżę i czekam ... jak na kochanka, który gdziś udał się nie widomo gdzie ... przyjdzie nie przyjdzie ... zakręci się nie zakręci. Nie wime czy jest na kogo czekać przyjemności z tego związku nie mam. ;-) Angie napisz na prywatny adres podam Ci kontakt do kogoś z Krakowa. Sama korzystam wydaje się być odpowiednią osobą. (edik@opoczta.pl) Pozdrawiam Was ciepło i zyczę udanego dnia. Spokojnego bez nasłuchiwania, oczekiwania ...
-
Witam Wszystkich. Ja zaczynalam okres świąteczny z ogromną nadzieją że ta franca w święta zrobi sobie wolne i niestety sama ją przywolalam. ?. Tak to właśnie było byle zachęcie na linii. ?. Tak nazywam moje zawroty głowy i znowu się zaczęło strach lęk bicie 5serca i wszystkie inne cholerne objawy które mnie zniewalaja doprowadzają do stanu kiedy czuję się jak starsza schorowana pani, magiczna ręka którą czuję na swojej głowie w stanach spięcia cholerne szumy w uszach sztywność karku to wszystko odpadło mnie od wczoraj i trzyma do tej chwili. W sumie to mam pytanie czy te wichury nie wpływają też na nasze samopoczucie bo ja tak chyba mam. Mimo wszystko życzę dalszego świętowania w spokoju. ?. Którego tak pragniemy. Sciskam Was wszystkich ciepło i życzę przetrwania.
-
Dzień dobry wszystkim, jestem tylko jakoś czasu brak mi czasu na pisanie. U mnie no cóż raz lepiej raz gorzej, zajęłam sie pracą w pracy, pracą w domu ... nie zawsze mi wychodzi ale jakoś staram się. Płaczę jak potrzebuję, ostatnio miałam fatalną noc jeden wielki wszechogarniający strach i lęk. W nocy brałam uspokajacze i jakoś przetrwałam. Ja mam taką jakby rocznicę w te święta, rok temu miałam wyżynę jesli chodzi o diagnozowanie moich dolegliwości i pomimo tego że lubie świeta, boję sie powtórki stanu mojej psychiki sprzed roku. Czy wiecie gdzie można kupić spokój ... o to prosiłam Mikołaja w tym roku ;-) Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko, życzę SPOKOJNYCH i zdrowych Swiąt. Trzymajcie się
-
Napiszę co robię teraz... moi chłopcy w pokoju ;-) podobno odrabiają lekcje, ja z wielką potrzebą wyciszenia ... sudoku w ręku, muzyka relaksacyjna w tle i kontakt z Wami. To nie tak że nić mnie dzisiaj nie gniecie ... gniecie ale staram się to zdusić w zarodku. Jasma tak właśnie sobię myslałam że oprócz tych samych doświadczeń związanych z francą - kto ją tak nazwał... ? to masz jeszcze doświadczenie - bardziej teoretyczne, i chyba dla wielu z nas jest to też podnoszące na duchu że ta franca może dopaść wszystkich, nawet ludzi z taką wiedzą i możliwościami jak Ty. Czy mam rację.?
-
Właśnie przeczytane ... NIC TAK NIE NISZCZY CZŁOWIEKA OD ŚRODKA, JAK UDAWANIE, ŻE WSZYSTKO JEST OK.... dla mnie teraz najważniejsze jest to, że mówię o tym że mam problem, nie chcę byc już to aktorką ... chcę byc sobą, z małym defektem ale jak mówicie i robicie a ja słucham i się uczę - da sie to naprawić ;-)
-
Dobry wieczór Drogie SILNE Panie ... i Panowie bo też tu jesteście, Prawda? Powiem tak, bardzo się wzruszyłam czytając to wszystko. Ja od zawsze jestem płaczkiem, w przedszkolu na każdym przedstawieniu moich dzieci płakałam więc te dzisiejsze łzy to takie proste wzruszenie - nie nerwicowe, takie moje bo jest mi dobrze czytając to wszystko JESTEŚCIE WIELKIE Kiedy kilka dni temu przydarzyły mi się te bardzo niedobre chwile, totalnego strachu i paniki że myślałam .... nie będę opisywała tego bo wszyscy wiemy jak to jest... rzeczywiście pomogły mi spokojne ruchy, najpierw były nerwowe bardzo nerwowe ale powoli bardzo powoli jakoś się uspokoiłam i z tej takiej bezradności wzięłam sudoku do ręki... nie śmiejcie się to a propo tego liczenia i pomogło, nie od razu bo najpierw nie mogłam się skupić ale to nie trwało długo ... i nie było szybszego bicia serca naprawdę to mnie uspokoiło. Dzięki Tobie JASMA mam mocne postanowienie NIE ŁYKANIA PROCHÓW - mocno w to wierzę, jak będzie potrzeba to placebo czy nie placebo ziołowki mam, konkretnie Validol i może tylko mi sie wydaje pomaga, dzisiaj zakupiłam meliskę do picia i damy radę, ja tej francy nie odpuszczę. MADZIOREK też masz rację - dlaczego to my zawsze mamy być grzeczne. ;-) Dzisiaj w pracy już nie mogłam sie doczekac kiedy przeczytam całą listę JASMY bo nie mogłam tak sobie tego otworzyć i oddać się przyjemności. Ale jestem i bardzo się cieszę. Fajny ten internet.... chociaż nie zawsze tak myślałam. Jeszcze przed diagnozą tak sie naczytałam że miałam absolutnie wszystkie objawy stwardnienia, kiedy neurochirurg powiedział mi o moim oponiaczku, - przestałam czytać tzn. nie czytałam absolutnie nic NIC, próbowałam sobie to jakoś poukładać nie potrafiłam nawet nawet nazwać tego tak jak to się nazywa naprawdę bo strach mi nie pozwalał - po kilku miesiącach przeczytałam kilka opisów na potwierdzenie tego co powiedział mi każdy lekarz u którego byłam. I udało mi sie na tyle, że nie tak do końca ale przynajmniej na tyle że o tym mówię - tak jest to mój oponiaczek i muszę go zaakceptować czy chcę czy nie. Jest mój ze mnie a chyba najbardziej mi pomogło jak neurolog zapytał mnie czy z każdym pieprzykiem tak przezywam. Skłamałabym gdybym powiedziała że się nie boję nie myślę co jak dlaczego ale czy to cos zmieni ... to właśnie to spowodowało to właśnie te moje debatowanie ciągłe permanentne myślenie spowodowało że tak naprawdę nie mam problemu z moim oponiaczkiem tylko z myślami lękami strachami i teraz muszę walczyć o nową siebie (to też dzięki JASMIE) Pozdrawiam i ściskam mocno ;-