Witam.
Czytam tak te wasze objawy, i stwierdzam, ze albo ja nie mam nerwicy albo świadomość o chorobie sam was nakręca, napędza lęk. *Boje się bo jestem chora, jestem chora bo się boję. *
Możliwe jednak, że nie mam nerwicy. Strasznie mnie wkurza brak profesjonalizmu i zainteresowania pacjentem, z drugiej strony jednak rozumiem że takich jak ja jest x, i ciężko byłoby skupić się na każdym pacjencie.
Człowiek idzie, płaci, i gówno wie za przeproszeniem.
Poszłam do internisty bo miałam kaszel od 2 tygodni. Zbadała, okazało się, że mam zapalenie dróg oddechowych. Spoko, antybiotyk i po sprawie.
Na końcu posłuchała serca, jak to zwykle interniści, zrobiła wielkie oczy i zapytała czy wiem że mam nerwicę. Ja również wielkie oczy, bo niby skąd miałam wiedzieć. >W dzieciństwie miałam niby zwolnienie z biegania od kardiologa, który kazał mi robić przysiady, ale nie była to nerwica, ja miałam wrażenie że to bardziej z mojego *widzimisie* dostałam to zwolnienie.
Jednak też nie wzięło się to znikąd, bo gdy biegam to mi słabo.<
Więc szybko wysłała mnie na ekg, po 10 minutach wróciłam z wynikiem i mówi że nerwica. Z tego co czytam na forach, nerwicę może stwierdzić kardiolog po wykluczeniu innych chorób. A mi lekarz internista obwieszcza że mam nerwicę serca.
Chyba nie mam takich objawów bardzo, poza tym że od kwietnia (wtedy miałam to zapalenie dróg oddechowych, myślałam że to od tego) mam straszne bóle na środku klatki, ale to ponoć może też być od kręgosłupa, od żołądka, przełyku itd. To że kiepsko sypiam to nie nowość, ale nigdy nie łączyłam tego z sercem. Mam napady lęków czasem ale nie przywiązywałam nigdy do tego wagi, każdy czasem ma schizy.
Nie drętwieją mi ręce,
Jestem osobą która raczej się nie stresuje, optymistką.
Ogólnie zdziwiłam się tą nerwicą, ale jak tak pisząc to analizuję to wszystko, to może po prostu wcale nie zdawałam sobie sprawy że może to być choroba. A teraz już wiem. I sama będę się nakręcać. Mogłam tego nie czytać. Eh.