Witam,
Jestem nowym użytkownikiem, dlatego jeżeli piszę wiadomość w nieodpowiednim miejscu, lub cokolwiek dubluje z góry przepraszam.
Mam niezdiagnozowany problem, który pojawia się u mnie od kilku lat, ale nie jest to częsta przypadłość, statystycznie patrząc może raz na miesiąc.
Dochodzi u mnie do nagłego przyspieszenia akcji serca, które trwa zazwyczaj 2-3 minuty, czasem dłużej, potem wszystko wraca do normy jak ręką odjął. Sam *atak* pojawia się nagle, choć zaobserwowałem że w 90% jest to gdy się schylam np., żeby zawiązać buta czy podnieść coś z podłogi (mówię tutaj o schylaniu na wyprostowanych nogach, nie kucaniu). Mam wtedy wrażenie że coś (jak by *bańka* powietrza) unosiła mi się od żołądka pod klatkę piersiową, i wtedy się zaczyna.
Ostatnio udało mi się zmierzyć ciśnienie i tętno, o ile ciśnienie mam ok. 120 / 80 o tyle tętno wzrasta mi z normalnego jakie mam ok. 70, do 195, po czym nagle (nie stopniowo) wraca do 70.
Jest to bardzo męczące, jeśli trwa dłużej niż 2 minuty, zaczynam się pocić, pojawia się uczucie niepokoju.
Czasem też sytuacja pojawia się kiedy leżę w łóżku na wznak, mam wtedy wrażenie jak by taki *atak* miał nadejść, czuje tak jakby podchodzące powietrze od żołądka idące w górę (uczucie jak by pod przeponę, serce), chcące wprowadzić je w częstoskurcz? dziwne uczucie...
W EKG nic nie ma (przynajmniej wg. lekarza), ciśnienie mierzę regularnie, jest ok, robiłem badanie w kierunku przepukliny wślizgowej, także nic nie wyszło.
Z góry dziękuję za radę i pomoc w tej kwestii, o ile w tej chwili mam lat 30, obawiam się aby moja przypadłość, nie doprowadziła mnie w starszym wieku do poważniejszych komplikacji.
Pozdrawiam