Dzięki wielkie dziewczyny za wsparcie!!! Pytalyscie czy ktoś mnie wspiera- tak, mąż i to bardzo, brat, przyjaciółka. Ale mimo wszystko to nie to samo co rozmowa z kimś kto poznał ataki paniki na własnej skórze. Maz stara sie robić wszystko co może by mi pomoc, stara sie nie wychodzić nigdzie z domu jak tylko wraca z pracy, żebym przynajmniej popołudniami czuła sie normalnie i spokojnie. Ja pracuje jako urzędnik, miałam ponad 1,5 roku przerwy w pracy, bo urodziła mi sie córeczka i byłam na wolnym z tego tytułu. Do pracy wróciłam w październiku. Troche bałam sie jak to będzie, jak sie odnajdę w robocie, jak ogarne z rana rodzine - mam oprócz córki 6 letniego synka. Na wakacjach zdałam prawko, dużo nerwów mnie to kosztowało, zdawałam 10 razy, już wtedy zauważyłam ze za bardzo sie denerwuje przy tych egzaminach, ze coś złego zaczyna sie ze mną dziać. Zapisalam sie nawetna wizytę do terapeuty ale olalam sprawę i nie poszłam. Pomyślałam, ze przecież ja całe życie byłam nerwowa (pochodzę z rodziny alkoholowej, mój ojciec zgotowal mi fatalne dzieciństwo) i ze skoro do tej pory jakoś dawałam sobie radę to i teraz sobie poradze. Od czasu do czasu robiło mi sie słabo będąc gdzieś na ulicy czy w domu, ale tłumaczyłam sobie, ze to nic takiego, pare głębokich oddechów i wszystko wracało do normy. Czasem brałam jakieś ziołowe leki na uspokojenie jak emocje za bardzo we mnie szalały i stawiałam sie nie znosna dla swojej rodziny. Po powrocie do pracy wszystko było ok, mam bardzo fajne dziewczyny w pokoju, znamy sie od lat, tworzymy super zespół. Szybko ksie wdrozylam,jedyne co powodowało we mnie stres, to dojeżdżanie samochodem do pracy, ale jakosdawalam radę, z dnia na dzień odczuwalam mniejszy lęk. Żyłam jak każdy normalny człowiek z większa lub mniejsza ilością stresów. Aż do tego cholernego dnia gdy prawie zaslablam za kierownica... Od tamtej pory wszystko jest inne, boje sie wrócić do pracy, bo boje sie ataków, nie jeżdzę wogole samochodem. Stram sie wmówić sobie ze to tylko nerwica, ze to wszystko siedzi w mojej głowie i da sie to przywrócić do normalności, ale jakoś miernie mi idzie...