Cześć wszystkim. Od kilku miesięcy zmagam się z nerwicą. Jest to straszna choroba, bo nie mogę przy niej normalnie funkcjonować. Mam często stany depresyjne i *ataki*, które doprowadzają mnie do szału. Najgorsze są te myśli,że się zaraz umrze,albo dostanie zawału, aczkolwiek mam pełną świadomość tego,że jestem zdrowa(byłam dwa dni temu u kardiologa i powiedział,że wszystko jest w porządku, ciśnienie wzorowe,żadnych szmerów nie słyszy..) i skoro JESZCZE nie umarłam od tych ataków,to się pewnie nie stanie, bo lęk nie zabija. Niektórzy zmagają się z tą chorobą kilka lub kilkanaście lat i NADAL żyją.Wiem,że te różne objawy typu: drętwienie kończyn,szum w uszach, ścisk w klatce piersiowej,duszności,bóle serca,nerwobóle, kołatanie serca, natłok myśli, poczucie,że się umiera, poczucie,że się wariuje,zawroty głowy,mdłości,biegunka, bóle brzucha,bezsenność, lęk,wysokie ciśnienie doprowadzają do szału. Ja już naprawdę chyba wszystkie miałam te rzeczy, ale jakoś nadal żyję,a mam 20 lat i to jest dziwne,że skoro jestem zdrowa nagle moje serce miałoby przestać bić,albo miałabym dostać tego zawału. WSZYSTKO siedzi w głowie, też słyszałam,że zazwyczaj ludzie wrażliwi mają nerwice lub oczywiście ludzie,którzy przeżyli jakąś traumę lub mieli okropne dzieciństwo. Jednak zachowanie zdrowego rozsądku przy atakach jest bardzo trudne.. czasem potrafię się tak nakręcić,że się nie mogę uspokoić i choć lekarz zapewnia,że jestem ZDROWA,to ja sobie oczywiście wkręcam,że coś tam jednak jest nie tak.. Kurczę..przecież wszyscy umrzemy tak czy inaczej,a po śmierci na pewno coś tam jest ;) dlatego najlepiej żyć tak,jakby każdy dzień miał być tym ostatnim i gdy już to się stanie, to pożegnajmy ten świat z czystym sumieniem,że się wszystko zdążyło zrobić. Nie ma co marnować sobie życia na szukanie na siłę chorób. Najważniejsze to nie poddawać się tej chorobie i nie pozwolić,żeby zawładnęła naszym życiem,naszą głową i naszym sercem. Komuś pomagają tabsy,innym psychoterapia,a jeszcze innym robienie czegokolwiek,tylko po to,żeby nie myśleć o zbliżającym się ataku. Mi np pomaga czytanie na forach wypowiedzi ludzi,którzy zmagają się z tą chorobą, bo wiem wtedy,że nie jestem sama,że są ludzie,którzy bardziej ode mnie nie radzą sobie z tą chorobą, dlatego też zakładam ten temat abyśmy mogli się wszyscy podzielić wszystkimi swoimi atakami(ja tak nazywam moje objawy),żeby w sobie tego nie trzymać( bo wiem, że nasi bliscy: przyjaciele, rodzina często nas nie rozumieją) oraz podzieleniu się co komu i w jaki sposób pomaga. Piszcie.. :) z góry dzięki i życzę duuużo duużo zdrowia i wytrwałości :))))