Skocz do zawartości
kardiolo.pl

karamba

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia karamba

0

Reputacja

  1. MARY10, z tą wojną to święta racja. Podczas wojny nie ma właściwie żadnych praw, oprócz prawa silniejszego. Zastanawiające jest to, jak wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z faktu, iż wojna nie jest tylko zjawiskiem historycznym. Wojny są wynalazkiem człowieka i nie znikną tak długo, jak długo nasz gatunek będzie chodził po ziemi. Dzisiejsze wojny są jeszcze gorsze niż te, o których uczyliśmy się w szkole. Broń masowego rażenia, broń chemiczna i biologiczna. Broń wciąż udoskonalana tak, by powodowała jak największe straty. Kolejnej wojny światowej możemy już, jako gatunek, nie przerwać. Nasze babcie mają rację - cieszmy się tym, że jeszcze żyjemy w pokoju, bo nie jest ostatnimi czasy zbyt ciekawie w Europie. ECH80, naprawdę źle myślisz. Ilekroć powtarzasz sobie, że *coś* będzie się za Tobą ciągnąć całe życie, że *czegoś* nie zapomnisz lub nie wybaczysz, tylekroć Twój mózg to sobie coraz lepiej zapamiętuje i przyjmuje za jedyny sposób, w który chcesz myśleć. Utrwalasz zły schemat. To tak, jakby uczyć się jazdy na łyżwach i naumyślnie upadać co drugi krok. Mózg myśli sobie wtedy - ach, to o to chodzi! To tak się jeździ na łyżwach! Fajne to nie jest, ale skoro tak ma być, to okay, tak będziemy jeździć ;) Wiem, że jesteś uprzedzona. Przesądny człowiek nie skrzyżuje swej ścieżki z czarnym kotem, choćby inni go przekonywali, że nic się nie stanie. Twoje uprzedzenie będzie Twoim przekleństwem. Z samonapiętnowaniem jest taki problem, że nieświadomie wysyłamy sygnały ku innym ludziom mówiące: nie chcę być szczęśliwy, bo wlokę ze sobą ciężki bagaż nieszczęśliwych doświadczeń. Jest tak ciężki, że nie mam siły zrzucić go z pleców i nie mam czasu na szczęście. Czy ktoś zechce pomóc mi nieść ten ciężki bagaż? Nie? No trudno, wiedziałem, że tak będzie ;) Z kolei z nastawieniem typu: *hej, jest mi ciut przyciężko, ale jestem gotowy na szczęście, czy chcesz iść obok mnie i tego szczęścia poszukać?* łatwiej znaleźć kogoś, kto idąc z nami w końcu przejmie od nas i część naszego ciężaru, a może nawet pomoże nam go zostawić w jakimś depozycie na wieczne zapomnienie. Wybaczcie te proste przypowieści. Robiem, co mogiem. Ja wiem bardzo dobrze, jak ciężko wyjść ze schematycznego myślenia. Zapadam w nie aż nazbyt często. Ale coś każe mi szukać dróg wyjścia, bo wciąż nie mogę uwierzyć, że moim przeznaczeniem jest być wiecznie nieszczęśliwą. Wiem, że gdzieś popełniam błąd, lub bardzo wiele błędów, a błędy można naprawiać. Parę razy już mi się udało, czego i Tobie, ECH80, życzę. Karamba
  2. Alleluja. A pamiętasz, jak jeszcze niedawno ze stuprocentowym przekonaniem diagnozowałaś u siebie bigeminie, trigeminie, salwy, częstoskurcze, blok przedsionkowo-komorowy i inne cuda oraz wianki? Jesteś klasycznym przykładem nerwicy. Zwykłe przyspieszenie akcji serca sprawia, że *umierasz*. Nie wiem, co ma się Tobie uspokoić po wyregulowaniu tarczycy - te dwa dodatkowe skurcze komorowe? A teraz czas się obrazić ;-P
  3. Monna8787, to nie moja sprawa, ale naprawdę sama chcesz decydować o tym, jakie leki brać, bo ktoś poznany w Internecie je bierze? Czy to właśnie powiesz lekarzowi rodzinnemu, kiedy poprosisz go o receptę?
  4. No właśnie, SALLY. Tego też się obawiam. Że byłoby mi tak dobrze po benzo, że nie mogłabym przestać brać. Do diabła ze skurczami, nawet jak jest te parę tysięcy na dobę. Ale gdyby jakiś lek wyzwolił mnie od ciągłego napięcia nerwowego i lęku, żarłabym go jak pies kulki. Beznadziejny przypadek ze mnie. Z ciekawością jednak czytam, co piszesz, i nie wykluczam podjęcia *próby farmakologicznej* w celu okiełznania hydry. ALLICJA, nic z tego :) Przy okazji - jak Twój żołądek? Ja mam dziś pierwszy dzień spokoju. Jeśli nie liczyć zawrotów głowy, ale te już też zaczęłam olewać (pardon moi). Udało mi się nawet zjeść obiad i zachować go dla siebie :D K.
  5. Ja również nie biorę leków na skurcze dodatkowe. Kiedy mam okres spokojnych dni, tzn. kilka do kilkunastu epizodów dziennie, to przecież szkoda się truć. Problem z betablokerami polega na tym, że nie można ich brać jak popadnie, więc nie biorę wcale. Widać kocham tę adrenalinkę - umrę, czy nie umrę? ;) ECH80, cóż za Wyjście Smoka! Zważ jednak, iż nie zwróciłam się w swojej wypowiedzi do nikogo konkretnie, i nawet nie zamierzam. Powiem Tobie tylko, że czasem też wydaje mi się, że cały świat dyskutuje właśnie o mnie. Ba, często idę sobie lasem, niby nigdy nic, a te cholerne ptaki siedzą po krzakach i się ze mnie nabijają! Szczególnie, kiedy się potknę, mają używanie. Sroki przechodzą same siebie, żeby mi dokopać, a gile raz się posmarkały ze śmiechu. Cóż, uroki nerwicy i osobowości graniczącej z paranoidalną. SALLY, tak bym chciała spróbować tych leków, o których piszesz, a jednocześnie tak się boję. Dwóch moich dawnych kolegów, jeden z nerwicą lękową, drugi z chroniczną depresją, testowali różne specyfiki przepisywane im przez psychiatrów. Kolega z nerwicą miał taką przygodę z jednym z leków, że w sklepie zoologicznym usiadł na pryzmie kocich żwirków i siedział tam do późnej nocy, trzęsąc się ze strachu. Pół biedy, że to był jego sklep. Kolega z depresją z kolei doznawał różnorakich działań niepożądanych (brał aż trzy medykamenty jednocześnie), włącznie z obsesyjnymi myślami samobójczymi. Dlatego tak się boję. Myśli samobójcze mam i bez leków. Lekarze muszą (podobno) eksperymentować, bo na każdego piguły działają inaczej. Dobra, zaczynam przynudzać.
  6. SALLY, nie do Ciebie były moje gorzkie żale. Twoje wypowiedzi są wyważone, rozsądne, przemyślane. Mylić może się każdy, dyskutować można o wszystkim, mnie jedynie irytują ponad ludzkie pojęcie osoby, które w kółko jęczą to samo, nic nie wnosząc do sprawy. Swoją drogą ciekawa rzecz z tymi potencjalnymi przyczynami arytmii, jakie wymienił Twój lekarz. Moja mama miała problemy z tarczycą, oczywiście kiedyś przechodziła menopauzę (czyli chaos hormonalny), jest kobietą i zawsze była szczupła, a kiedyś nawet młoda ;) Nigdy nie miała arytmii. Zresztą, w całej mojej rodzinie tylko ja tę zarazę mam. Ciotka z kolei całe życie zmaga się z niedoborami żelaza (jakiś problem z przyswajaniem z pokarmu). O arytmii słyszała tylko ode mnie. Znam też osobę, która nie je absolutnie żadnych owoców, w żadnej postaci, a z warzyw jedynie ziemniaki, marchew i buraki. Żadnych kiszonek. I zero szkorbutu! Unika też słońca, takie typowe zombie jaskiniowe. Z braku wit. D powinna już mieć krzywicę i grom wie, co jeszcze. Tymczasem jest okazem zdrowia, na pohybel wszystkim teoriom zdrowego żywienia. Normy wyników badań to ostatecznie tylko średnia wyciągnięta na podstawie wyników wybranej grupy osób uznawanych za zdrowe. Nie będę ciągnąć tematu, kto chce ten sam go zgłębi. Ja godzę się z tym, że nigdy nie dowiem się, skąd u mnie zaburzenia rytmu serca. Kiedyś trzeba sobie odpuścić. K.
  7. Na rany pająka. Czy naprawdę sądzicie, że to takie proste? Że wystarczy pomyśleć: skurcze dodatkowe, a one się pojawią? I odwrotnie, że wystarczy nie myśleć, a one jak zaklęte znikną w dokładnie tej minucie, w której przestaniemy o nich myśleć? Skąd się w ogóle wzięła tak niedorzeczna teoria? Na efekty stresu i nerwicy trzeba trochę poczekać. Skurcze serca nie są sterowane myślami. Ile osób pisało już o tym (włącznie ze mną), że np. podczas stresujących tygodni w pracy funkcjonują doskonale, za to w pierwszy wolny weekend zdychają z powodu migreny? To są skomplikowane mechanizmy, a niektórzy chcieliby wszystko sprowadzić do poziomu obsługi młotka, po czym z satysfakcją stwierdzić, że młotek nie działa, albo wręcz w ogóle nie istnieje. Nerwica nie powoduje arytmii wprost. Nerwica zaburza funkcjonowanie całego organizmu, co może ostatecznie odbić się na sercu, żołądku, wątrobie, czym chcecie. Nerwica wpływa na to co, ile i kiedy jemy. Wpływa na jakość snu. Silny stres może powodować zaburzenia widzenia. Ile czasu trzeba, żeby delikatne mechanizmy przemiany materii, gospodarki hormonalnej itp. zaczęły szwankować? Otóż u każdego będzie inaczej. Dlaczego? Bo tak jest. Lepszej odpowiedzi nie zna na chwilę obecną nikt. A niektórzy nadal będą pisać - dzisiaj nie myślałam, a skurcze miałam. A w środę myślałam i nie miałam. Ojej. I jeszcze jedno. Niektórzy nie mają ani nerwicy, ani wady serca, a mają arytmię. Bywa też tak, że ludzie nabawiają się nerwicy, bo pojawiła się u nich arytmia. Dam sobie łeb z włosami do pasa obciąć i nogi przeszczepić w miejsce ramion, że nikt na tym wątku nie zna odpowiedzi na pytanie: dlaczego? Mam więc całkiem rozsądną propozycję: każdy z nas bywa czasem u kardiologa, prawda? Zapytajmy więc naszych lekarzy, jaka jest przyczyna arytmii u osób bez fizjologicznej wady serca. Pozbieramy odpowiedzi do kupy (zapewniam Was, że każdy lekarz powie co innego) i wybierzemy jakąś średnią. Bo jak na razie uprawiamy spacer ślepego z kulawym po bardzo nierównym terenie ;)
  8. Hm... Z aluzjami jest trochę tak, jak z przesyłkami w rękach Poczty Polskiej. Niektóre nie trafiają do adresatów i nikt nie wie, dlaczego. Monna8787, wielkąś mi zagadką. Masz/miałaś *niewielki* płyn w osierdziu. Zachodzę w głowę, dlaczego kardiolog miałby Cię wziąć za kretynkę, gdy zadasz mu pytanie dotyczące swojego serca. Przecież, jak mawiał Kononowicz, od tego oni są, od tego są oni! Żeby odpowiadać pacjentom na pytania o stan zdrowia serca. Ja zawsze pytam, kiedy mam jakieś wątpliwości. Ostatecznie lepiej być żywą kretynką, niż martwą kretynką ;) Nie wiem, kto może dać skierowanie na UKG, ale na badanie pewnie poczekasz dłużej, niż do 7 marca. Może inaczej: co się niepokojącego wydarzyło, że po siedmiu latach obawiasz się czekać na wizytę do 7 marca?
  9. Tak, może. Trzeba się mocno zbliżyć do Słońca. Wadą tej metody jest to, że wraz z płynem znika również cały właściciel osierdzia. Mona8787, czy masz płyn w osierdziu? Jeśli tak, to co na to Twój lekarz? On będzie wiedział najlepiej. Pomijam fakt, że na wątku o dodatkowych skurczach możesz długo czekać na odpowiedź ws. płynu w osierdziu. Jeśli nie masz płynu w osierdziu, to ja nie mam więcej pytań.
  10. O, tak. A już w ogóle wystrzałowo by było, gdybyśmy tak wszyscy mogli pochorować przez jakiś czas na cukrzycę. Albo nowotwór mózgu, stwardnienie rozsiane, kiłę, paraliż kończyn dolnych, nietrzymanie moczu... Wtedy może zrozumielibyśmy, że są ludzie, którzy chętnie zamieniliby się z nami na dodatkowe skurcze ;-P
  11. Ja na chwilkę, ponieważ dzisiaj wpadły z wizytą zawroty głowy i - one zawsze chodzą pod rękę - nudności. Cały dzień bez sensu, jak dostawa grzejników na Saharę. SALLY, kiedy przeczytałam Twój pierwszy wpis, do zawrotów głowy dołączyła paranoja. Jak w tandetnym, amerykańskim tasiemcu telewizyjnym, zobaczyłam w Tobie wcześniej mi nieznaną siostrę-bliźniaczkę, którą źli ludzie ukradli w szpitalu jeszcze jako niemowlę :D Skoro czytałaś ten wątek to może kojarzysz: ja też mam 39 lat, około osiemnastego roku życia miałam napadowe częstoskurcze, które same zniknęły, a dodatkowe skurcze komorowe pojawiły się wiele lat później. O nerwicy nawet nie wspomnę. Cała reszta się nie zgadza, ale początek Twojej historii spowodował u mnie przyspieszoną akcję serca. Nerwica jest piękna - wszędzie widzisz jak nie cuda, to czary, spiski i knowania ;) Źle mi się pisze, bo lewa dłoń jakaś dzisiaj nieskoordynowana. Jakby działała w trybie slow motion. MARIAKC, pókim żywa, zawsze do usług. Jeśli po lekturze będziesz chciała *pogadać*, możemy się jakoś umówić poza forum, żeby nie zanudzać innych. BETSI23, nerwica ma spore szanse wykończyć Ciebie i Twoich bliskich (śmiem stawiać ją na równi z alkoholizmem), zajmij się nią. Nie chce mi się powtarzać tego, co pisałam wiele stron wcześniej, może znajdziesz kiedyś czas na przeanalizowanie całego wątku i doznasz oświecenia: nerwica z wielu z nas zrobiła idiotów, zastraszonych niewolników i kawałek po kawałku odbiera nam życie za życia. Jednak ludzie z nerwicą, podobnie do alkoholików, lubią szukać przyczyn swoich problemów zupełnie nie tam, gdzie powinni. Spadam podziwiać wirujący sufit. Z podrygującą lampą. Karamba.
  12. MARIAKC, tutaj: http://allegro.pl/dieta-zycia-maja-blaszczyszyn-i3891480608.html i tutaj: http://allegro.pl/dieta-zycia-maja-blaszczyszyn-i3891738848.html W tej diecie ważniejsze są zasady łączenia produktów w posiłku, niż ich ilość lub rodzaj. Przepisy kulinarne podane na końcu książki są trochę z kosmosu, osobiście nigdy z nich nie skorzystałam. Nie musiałam też, w znakomitej większości przypadków, rezygnować z jedzenia posiłków z rodziną, jak to ma miejsce w przypadku typowych diet odchudzających. Przeczytasz, połapiesz się, a efekty sama mogę zagwarantować. Za 7 zł (bo koszt wysyłki) zrobisz sobie lepiej, niż Pani D za kilka stów :) KAMILEK, jeśli z Twoich wyników badań nie wyłania się obraz żadnej choroby, to... Jak Ci to powiedzieć... Moja szklana kula też nie wie, co Tobie dolega ;) Może jednak nerwica? A może holter był założony wtedy, kiedy akurat nie miałaś objawów? PanZzaSanu, a co na to kardiolog, który Ciebie diagnozował? Takie zatrzymywanie się serca i następujące po nim mocniejsze uderzenia są nam doskonale znane i jeszcze wszyscy żyjemy. Przeżywasz typowe lęki nowicjusza :) Niemniej jednak, o niepokojące objawy zawsze warto zapytać lekarza.
  13. Na rany kaktusa! Allicjo, nie wyszłaś na ciekawską. Zrozumiałam Twoje dobre intencje i ani przez chwilę nie brałam ich za przejaw Przewlekłego Zespołu Wtykania Nosa w Nie Swoje Sprawy :D Ja tam nie narzekam, że śnieg, czy zimno. Im zimniej, tym słoneczniej, no i huragany nie szalejo ;) MARIAKC, Twoja dietetyczka jest więc wyznawczynią szkoły liczenia kalorii. To fatalnie. W skrócie: kaloria kalorii (jeśli chodzi o pożywienie) nigdy nie będzie równa. Był na ten temat interesujący artykuł w Świecie Nauki parę lat temu. Po drugie, nagłe ograniczenie ilości kalorii powoduje alarm w organizmie, który to organizm w mechanizmie obronnym przed *kryzysem* zaczyna panicznie magazynować zapasy. Po trzecie - wraz ze zmniejszeniem porcji i ograniczonym bądź wykluczonym spożyciem niektórych składników, pozbawia się organizm niezbędnych witamin, tłuszczów i minerałów. Nie będę pisać elaboratu, bo mądrzejsi ode mnie już wypełnili Internet odpowiednimi informacjami nt. optymalnego żywienia. Maria, jeśli zależy Ci na zdrowiu i faktycznej utracie wagi, sama poszukaj. Książka, o której wspomniałam, wystarczy by zacząć, poczuć się dobrze, no i jeść bez katowania się tabelką kalorii. Swoją drogą, w jakże przedziwnym świecie żyjemy... Od lat wiadomo z praktyki, że diety w stylu *mniej kalorii*, zero tłuszczu itp., powodują krótkotrwały efekt (jo-jo), utratę dobrego samopoczucia pacjenta (to szalenie ważne!), a na dłuższą metę kończą się rozmaitymi niedoborami w organizmie. Jednak wciąż z uporem maniaka diety te są polecane przez rzekomo wykształconych ludzi. Motto przewodnie dyplomowanych idiotów: Jestem wykształcony, więc nie muszę myśleć. Nieważne, że ci, co mnie kształcili, też nie myśleli. Nieważne, że to, co robię, jest o kant rzyci potłuc. Mam dyplom, za to mi płacą, i tego się będę trzymać. No, to trzymajmy się, ludzie... Wracam do szachów, bo się zdenerwowałam. K.
  14. Byłabym zapomniała: stopni minus osiemnaście, zakładam drugą parę rajstop i grubsze sznurówki.
  15. Witaj, Mariakc. Pradaxa, z tego co czytam, przepisywana jest osobom cierpiącym na migotanie przedsionków, jako lek zmniejszający ryzyko udaru. Ten wątek zdominowany jest przez arytmików cierpiących głównie na skurcze dodatkowe, może uzyskasz więcej informacji na wątkach o migotaniu przedsionków? Szkoda, że musisz brać aż tyle leków. Piszesz o potrzebie schudnięcia - niewykluczone, że kiedy już uda Ci się pozbyć nadwagi, to i ciśnienie wróci do normy, a to zawsze jedna piguła mniej :) Nie wiem ile jest warta Twoja dietetyczka, wiem natomiast, że szkoły odchudzania średnio co dekadę śpiewają coraz to inną melodię. Ja tylko raz w życiu miałam problem z nadwagą w okolicach 12-15 kg i tylko jedna *dieta* okazała się i przyjemna i skuteczna, w zakresie powrotu do lekkości bytu. A była to lekkość nie tylko fizyczna, ale i umysłowa. Mówiąc obrazowo: żarłam jak koń, a fruwałam jak konik polny ;) Było to 20 lat temu, a wciąż pamiętam tytuł i autorkę książki: Maja Błaszczyszyn *Dieta Życia*. Zajrzałam na allegro, ktoś sprzedaje używaną za 2 zł, ktoś inny za 4. Jeśli się zdecydujesz, weź tę zatytułowaną *Dieta Życia*, ponieważ tam są wszystkie niezbędne informacje. Wyszły również wersje DŻ Wiosna, Jesień itd., ale w nich są głównie przepisy na konkretne pory roku. No i nie rezygnuj ze spacerów, z kijkami czy bez! Bezruch jest dla serca gorszy, niż ruch systematyczny i umiarkowany. Zapytaj swojego kardiologa :) ALLICJO, jak to całkiem niedawno odkryli *amerykańscy naukowcy*, nie ma takiego miejsca na Ziemi, do którego można uciec przed sobą samym (poza cmentarzem i zakładem psychiatrycznym). Tak, las dużo mi daje. Jednakowoż, jak to przewidział pewien pośledniej jakości wieszcz i poeta, kiedy skończy się kasa, nie będzie i lasa ;) Mniejsza z tym. Nie ciągnijta mnie za język, bo jam nieumiarkowana w jedzeniu i pisaniu, i ani się obejrzycie, a z wątku o arytmii zrobi się blog nerwicowy Karamby ;-P Dla wszystkich po dwa buziaczki i pół starej wykałaczki (czym chata bogata), Karamba
×