Serce potrafi nieźle dopiec jeżeli chodzi o nerwicę. Ponad rok temu nagle, znienacka zaczęła mi sie tachykardia i to taka do 170-180 w spoczynku,,, Chociaz nie do końca znienacka, były symptomy wcześniej, ciągłe zmeczenie, wrażenie ze jestem bardzo cięzko chora, trwało to kilka miesiecy, serce oczywiście też szybko biło ale jeszcze jako tako funkcjonowałam. W końcu nadszedł ten dzień kiedy potworny lęk, panika nie pozwoliły mi wyjść z domu lub zostac w nim samej:-( Serce, ciśnienie skakało jak przy cięzkiej chorobie serca. Oczywiście wcześniej i później sie badałam przekonana że to coś poważnego. W holterze wyszły tylko nadkomorowa tachykardia. Echo w porządku inne badania też. W końcu odważyłam się brać leki antydepresyjne ( po dłuuuugim czasie- bałam sie ich panicznie) i powoli przeszło. Brałam tylko 4 miesiące potem musiałam przerwać. Teraz nerwica wróciła ale weszła nie w serce ale w głowę- potworne zawroty głowy, zaczęłam brać znowu ten lek, 3 dzień, zobaczymy... na razie jest źle:-(