Skocz do zawartości
kardiolo.pl

czarli

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez czarli

  1. Teraz potwierdzam - hiperwentylacja powstała przez wielogodzinne wciąganie zbyt głęboko powietrza przez napięcie nerwowe. Wylądowałem u mojej dr psychiatry.... Gały na wierzchu, brak możliwości zaczerpnięcia tchu, ból szyji po obu stronach tak jakby ktoś mnie krawatem dusił. Mętność widzenie i zawroty głowy. Szum w uszach. Kochana Pani dr na chasło że to na prewno tym razem tarczyca powiedziała - spokojnie już sprawdzamy : obejrzała mi gardło i wymacała szyję. Potem dała w garść tabletkę i kazała połknąć - rozmowa o wszystkim przez trzydzieści minut - i zanim się zorientowałem wszystko wróciło do normy - zero betonowej płyty na klacie, zero ścisku, wychodzenia oczu z orbit. Tabletką był Afobam, a ja po raz kolejny przekonałem się, że mimio iż czułem, że niby się nie denerwuje tak w istcocie byłem w szponach mojego nadreaktwnego systemu nerwowego... Dziś wstałem po tygodniu codziennego nakręcania się i duszenia od rana, bez jakichkolwiek dolegliwośći. Pani doktor przerwała po prostu błędne koło jednym prostym zabiegiem.
  2. A dziś po stresującym tygodniu - miałem kontrolę z U.S. - mimo, iż było miło i poszło ok to doznałem czegoś, co wyglądało jak początek zasłabnięcia. Poczułem jakby ktoś ze mnie całą krew wypompował, Nie mogłem ustac na nogach serce zaczęło mi walić w uszach dzwonki i mrocki przed oczyma. Ciśnienie 107 na 70. Już teraz wiem co oznacza *Słabo mi* miałem wrażenie jakbym odjeżdzał. Trwało to około poł godziny potem mn a zaczęły dreszcze targać i miałem wrażenie że na łeb mi ktoś założył obręcz metalową albo garnek. Paskudne uczucie zapadania się w sobie. Mogłem tylko leżeć jak wór. Oczywiście lekarz stwierdził, że mam klasyczne zaburzenia wegetatywne i kazał położyć sie w domu na pół godziny. Drętwiały mi kończyny, i były jakby nie moje. Ustało - teraz tylko mam uczucie, że w pulsach ma skroniach mi gwoździe zostały. Zachowuję się jak debil skończony - w przychodni patrzyli na mnie jak na dziwo. T
  3. Taki stan *wypełnienia* czymś pułc, czego nie ma towarzyszy mi właśnie przy objawach nerwicowych. U mnie jest tak . Budzę się rano i jest ok, do momentu, kiedy wraca do mnie świadmość po przebudzeniu. Zaczyna się, niepokojem i taką nieokreślona trwogą. Wszysko zdaje się być zagrożeniem. Potem mam wrażenie jakbym miał coś w przełyku - taki nie do końca połknięty kęs - kluskę, watę - nie wiem jak to powiedzieć. Zaczyna mnie mulić do takich kalsznięć. Powietrze wchodzi we mnie bez świstów, bólu, ale mam wrażenie, że oddycham próżnią. Uczucie braku powietrza i duszenia się, jak po biegu. Odruchowo chcę odkalsznąć, ale nie ma czego, I zaczyna się jazda. *dusznośc* wędruje a to mam wrażenie palca na pod jabłkiem adama ato zbyt ciasnego szalika lub też ucisk jakby na mostku ktos mi stanał butem. Nie ma świstów tak jak miałem przy dusznościach alergicznych nnie ma odksztuszania *flegmy* tylko w końcu od tych głębokich wdechów szum w uszach i oszołomienie. Też czuję czasem ucisk jak sie rozchuśta między łopatkami w ramionach po lewej lub prawej stronie mięśni klatki piersiowej. Bardzo nie przyjemne uczucie. To przełyjanie powowduje, że zwykle połykam powietrze, więc własnie dlatego czuję kulę w żołąku - wiecie chcę odruchowo przełknąć tę watę w gardle której nie ma. Zmieniłem stosunek do tych rewelacji kiedy uświadomiłem sonbie, że dusi dusi i nie udusiło a pomaga tylko mi afobam... i luz.... Trzymajcie się, nie dajcie tej chorobie się zjeść, bo ona odbiera nam najfajniejsze chwile życia.
  4. P.s. SKOWi U mnie ostatni rzut nerwicy - tej niebotycznej tez był spowodowany usłyszeniem od lekarza przypuszczenia, że to może być coś poważniejszego niz zwykła nerwica. Tam się zaczęło błędne koło i cały czas ta uporczywa myśl - umieram po kawałaku, na pewno w środku rośnie jakieś raczysko i mnie zjada tak że już mnie prawie nie ma...
  5. Witajcie,! Nie odzywałem się, bo miałem trochę spokoju - obecnie walczę z rwą barkową - tu przyczna była organiczna - przedzwigałem rękę i zablokowało mi szyję, ramię aż do łokcia. Teraz przy zmianie pogody, lub jak coś ciezszego dźwignę to zaczyna boleć. Dodam, że na zdjęciu rentgenowskim kręgosłup ok - brak zmian wszelakich - standard - tylko pacjent się nie czuje. Z rego stresu i lęku wróciły mi wczoraj duszności. Wiecie, co pomogło, testowałem BErotec - nic prócz drżenia mięśni, antyhistamione - zero reakcji, mydocalm na zwiotczenie mięśni - też guzik nawet majamil mi nie pomógł na boleści ramienia, no-spa bez efektów. Po zarzyciu dzis Alproxu - lek przeciw lekowy po trzydziestu minutach, ŻADNYCH dolegliwości- nic mnie nie dusi, nie boli nie strzyka. Okazuje się, że to kolejny kanał nerwicy... Bardzoooo namacalny..... Ech... pozdrawiam Was
×