Skocz do zawartości
kardiolo.pl

IGNAC

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia IGNAC

0

Reputacja

  1. Psycholog podczas wykładu dotyczącego zarządzenia stresem w pewnej chwili podniósł z biurka szklankę z wodą. Słuchacze domyślili się, że za chwilę padnie pytanie: „czy szklanka jest w połowie pusta czy pełna”. Tymczasem prowadzący z uśmiechem na ustach zapytał: „Ile waży ta szklanka?” Odpowiedzi były różne. W końcu psycholog podał prawidłową: „Nie jest istotne, ile waży ta szklanka. Zależy, ile czasu będę ją trzymał. Jeśli potrzymam ją minutę to nie problem. Gdy potrzymam ją godzinę, będzie mnie boleć ręka. Gdy potrzymam ją cały dzień, moja ręka straci czucie i będzie sparaliżowana. W każdym przypadku szklanka waży tyle samo, jednak im dłużej ją trzymam tym cięższa się staje”. Kontynuował: „Zmartwienia i stres w naszym życiu są jak ta szklanka z wodą. Jeśli o nich myślisz przez chwilę nic się nie dzieje. Jeśli o nich myślisz dłużej, zaczynają boleć. Jeśli myślisz o nich cały dzień, czujesz się sparaliżowany i niezdolny do zrobienia czegokolwiek. Pamiętaj, by w porę odłożyć szklankę. ;) FUTERKO25 naprawdę trzymam kciuki, i nie tylko ja. Twoje *choroby* przez tyle czasu nie wyrządziły Ci krzywdy, dla czego? Bo są wytworem Twojej głowy, franca Cię nimi zniewala. Przyglądaj się takim sytuacjom, wyciągaj wnioski rusz do przodu. Polecam stronkę http://nerwicalekowa.com/, jest tam sporo mądrych tekstów, *otwierających oczy* Pozdrawiam nerwowo ;D
  2. Pozdrawiam wszystkich na forum a szczególnie FUTERKO25, bo chyba Ty jedyna możesz mnie pamiętać. Właściwie tylko dla Ciebie tu wszedłem, rozstałem się z forum rok temu ponieważ prawie dwa lata temu moje pożegnanie z nerwicą stało się faktem i trwa nadal. Franca odeszła w niebyt. FUTERKO potwierdzam wszystko to co pisałem kiedyś - samodzielna praca nad swoimi problemami przy wsparciu dobrego psychologa. No i cierpliwość, bo to wymaga czasu. Szukanie powodów zdrowotnych i leki to ślepa uliczka. Objawy to tylko nerwica, leki to zasłona dymna, która nic nie leczy. Zresztą co ja będę pisał po raz kolejny to samo - moje wcześniejsze posty ciągle można przeczytać. Trzymam za Ciebie kciuki FUTERKO i jeszcze Ci powiem że nie tylko mnie się udało, przynajmniej dwie osoby które znasz z tego forum również rozstały się z francą - nam się udało to i Tobie się uda. Jesteś silną kobietą, zobacz z iloma rzeczami się uporałaś!!! Naprawdę trzymam kciuki, jak chcesz to pisz, kiedyś podawałem adres mailowy. Ściskam nerwowo
  3. JASMA!!! kurza dupa - prosiłem Cię na wszystko żebyś mi w głowie nie grzebała!!! i co z tego że szybciej piszesz... ;D A tak w ogóle to pozdrawiam i piąteczka dobra kobieto!!! Pozdrawiam nerwowo
  4. Jasma, dzięki. Twój też porusza ważny temat - wychowanie. Przepraszam ale pozwolę sobie dopisać jeszcze jeden z błędów, bo stykam się z tym coraz częściej - toksyczni rodzice. Rodzice którzy swoje frustracje i niepowodzenia (w różnych dziedzinach - od błahych typu zadrapanie na lakierze nowego samochodu, do poważnych typu brak pracy, pieniędzy i ciężkie warunki życia) przerzucają brutalnie i bezwzględnie na dzieci. Może się to przejawiać w wyładowaniu agresji (bicie, karanie, poniżanie), może to być presja psychiczna (obarczanie winą, wygórowane żądania) może przybierać inne formy. Dziecko rośnie w przekonaniu że ponosi winę za to co się dzieje w jego rodzinie (a to ciężka odpowiedzialność dla kilku - kilkunastolatka), rośnie w przekonaniu że jest złe, nieudolne, głupie - czyli z bardzo niskim poczuciem własnej wartości i w końcu rośnie w przekonaniu że na miłość rodziców misi sobie zasłużyć - często okazuje się że zasłużyć nie jest w stanie, bo co by nie zrobiło jest źle, za mało, nie tak jak trzeba.... A dziecko nie ma świadomości że to wszystko jest bzdurą i tak naprawdę to rodzice mają poważny problem, są sfrustrowani, zgorzkniali i to oni, przerzucając to na dzieci są źli, głupi, nieodpowiedzialni i przede wszystkim to oni ponoszą winę za swoje życie i to oni powinni zasłużyć na miłość dziecka. Dziecko nie ma tej świadomości i rośnie w przekonaniu że jest takie jak mu to wmawiają rodzice - przecież to autorytet, do pewnego wieku niekwestionowany. Na takim przekonaniu buduje swoje kolejne doświadczenia, metody radzenia z problemami, funkcjonowania w życiu. Dorosły człowiek już nie widzi tych podstaw, i ciężko mu stwierdzić dlaczego zbudowany gmach jego życia chwieje się i rozpada. Toksyczni rodzice w cale nie muszą być patologiczną rodziną, często z zewnątrz wszystko wygląda pięknie, wręcz wzorcowo. Mówiąc o patologii szukamy siniaków i innych uszkodzeń ciała, pani w przedszkolu chętnie powiadomi policję jeżeli zauważy siniaki na plecach. Ale nie da się dojrzeć siniaków na psychice. Przemoc psychiczna boli znacznie bardziej niż fizyczna i zostawia znacznie trwalsze blizny. Ale przecież my jesteśmy nowoczesnymi rodzicami, nie bijemy naszych dzieci, to oburzające że w ogóle ktoś może to robić... A tym czasem dzieci dostają tęgie baty tyle że po psychice a nie po pupie. I taki drobiazg na koniec - ANDZIA1070 dostajesz jakąś działkę od koncernów farmaceutycznych? Nie wstyd Ci naciągać 17 letnią osobę. W tym wieku organizm jeszcze dorasta, kształtują się ciągle jeszcze niektóre funkcje fizjologiczne, hormony są troszkę rozszalałe samym procesem dojrzewania, a ty chcesz temu dziecku dodatkowo mieszać w hormonach chemią. Makabra. I co jej te leki pomogą? Na chwilę zamiotą problem pod dywan, na chwilę usuną objawy? Namieszają w organizmie, a potem latami będzie pozbywać się ich działania - przeczytaj sobie post Ewalit na poprzedniej stronie i zastanów się, zanim kolejny raz komuś coś poradzisz. Organizm człowieka to nie zbiór organów, w które się wali chemią, byle szybciej, byle z głowy. Organizm to jest całość i nie warto naprawiać jednego na siłę psując wszystko inne. Zdanie z ulotek brzmiące - efekt terapeutyczny przeważa nad objawami niepożądanymi - brzmi jak zdanie wyjęte z sennego koszmaru. Rozwalimy CI nerki wątrobę, kiszki i prawą nogę, ale głowa nie będzie bolała. Żeby o czymś pisać nie wystarczy mieć własne doświadczenia jednostronne. Wzięłam - pomogło. Tylko co dalej? Już wiesz co lek zrobił z Twoim organizmem? Próbowałaś odstawić i miałaś skutki odstawienie? Wiesz jak przyjmowanie tego leku przez kilka lat wpłynęło na Twój układ nerwowy, mózg? Odstawiłaś i dalej jest dobrze? Trzeba umieć dostrzec wszystko co się z tym wiąże. Neuropsychiatria być może święci triumfy w Stanach lub w Niemczech. U nas się idzie do psychiatry. Ale w tym wieku psychoterapia będzie lepszym rozwiązaniem, systematycznie, u mądrej sprawdzonej osoby i uda się na pewno, z świetnymi perspektywami na przyszłość. Młody człowiek wchodzący w życie z pozamiatanymi problemami - tylko się uśmiechnąć promiennie. Tyle że się trzeba za to wziąć i wylać troszkę potu - znacznie więcej niż przy dźwiganiu tabletki do ust. Pozdrawiam nerwowo
  5. Witajcie dziewczyny, cóż ja mogę jeszcze napisać, oprócz tego co wielokrotnie pisałem na tym forum. W sumie to troszkę przypadek, że tu zajrzałem - podszept dobrej wróżki ;) Odszedłem już od tych tematów o których piszecie i dla tego zaglądam na forum bardzo rzadko, zresztą niewiele się tu ostatnio dzieje. Napiszę w dużym skrócie. Po pierwsze Ewalit to co piszesz o wychodzeniu z leków, to prawda ale nie cała. Uwolnienie się z krwi i z tkanki tłuszczowej to jest kwestia oczyszczenia się organizmu z *chemii* ale pozostaje jeszcze powrót organizmu do równowagi. Nie zapominaj że przez długi czas zastępowałaś jego naturalne mechanizmy sztucznie dostarczanymi lub sztucznie wywoływanymi. Teraz on czeka że jak mu brakuje czegoś (serotoniny np.) to mu dasz to w tabletce i nie podejmuje produkcji własnej. Oczywiście to pewne uproszczenie, ale zmierzam do tego, że przywrócenie normalnych fizjologicznych reakcji trwa znacznie dłużej niż uwalnianie chemii z tkanki tłuszczowej. Kolejna rzecz to poznawanie siebie i usuwanie przyczyn. Pozbycie się leków (mam nadzieję że POLA1199 że ostatnie słowo w Twoim poście - ze względu na brak ogonków miało oznaczać lęki a nie leki) to tylko bardzo drobny element. Zaczyna się je brać ze względu na objawy, a objawy są efektem konkretnych przyczyn. Jeżeli się tych przyczyn nie usunie, to objawy też nie miną. Trzeba szeroko otworzyć oczy i popatrzyć na swoje życie. Uczciwie i możliwie obiektywnie, odrzucając stereotypy, które w nas tkwią i często nie pozwalają ostrzec problemów. To czego nas nauczono przez lata, to co sami myślimy o sobie wydaje nam się ciężko wypracowaną prawdą, której nie ma potrzeby dotykać - jest fundamentem naszego życia, naszą opoką. Do tego dochodzą stereotypy społeczne i kulturowe - trzeba żyć tak i tak, w takim to a takim wieku powinno być to i to, takie elementy są wartościowe a takie złe. Jeżeli w 100% się o to bezrefleksyjnie oprzemy to mamy efekty. Konflikt wewnętrzny, nieuświadomiony między stłamszonym ja a tymi prawdami na całe życie. Żeby wyjść z nerwicy trzeba dostrzec to co się dzieje na prawdę, odpowiedzieć sobie na wiele pytań. To jest zadanie trudne i praktycznie na całe życie, żeby znów nie wpaść w pułapkę stereotypów i szablonów. Dostrzeżenie pancerza w który ubrało nas dotychczasowe życie nie jest łatwe, dobry psychoterapeuta może być pomocny, ponieważ patrzy obiektywie, wie na co patrzeć i potrafi wyciągać wnioski z naszych zachowań reakcji. Pokazując na to, właśnie otwiera drzwi przez które możemy wyjrzeć we własny świat i zacząć w nim układać wszystko po swojemu. To jest zadanie dla nas. Nie dla terapeuty, który jest odźwiernym, nie dla lekarza, który meczy nasze ciało ale dusza go mało obchodzi i w końcu nie dla bliskich, rodziny - bo oni nie są na mi i za nas nic nie są w stanie zrobić. Tylko my mamy dostęp i możliwość zmieniania siebie, na tej zasadzie nie mamy możliwości zmieniać innych (oczywiście możemy starać się na nich wpływać, ale wyłącznie poprzez zmianę siebie i pociągniecie ich za lub przeciw sobie). Jednym z takich pierwszych rzutów okiem powinno być uświadomienie sobie że jesteśmy tylko ludźmi. Tylko, bo aż stosujemy nieustannie. Tylko człowiek oznacza, że jesteśmy częścią otaczającego świata, przyrody. Dla tego ma ona na nas ogromny wpływ - pory roku, żywność, pogoda itd. itp. To oznacza że mamy pełne prawo mieć gorsze dni, źle się czuć, być zmęczonym, popełniać błędy. Jeżeli to do nas dotrze, jeżeli to przyjmiemy i przez takie okulary zaczniemy patrzeć, zaakceptujemy - to wstąpiliśmy na właściwą ścieżkę. Droga daleka, ale kierunek dobry. Z otwarciem oczu łączy się nierozerwalnie wiedza, która możemy czerpać zewsząd, byle obiektywnie, rozsądnie. Wiedza to także potężny oręż. Jeżeli wiemy i potrafimy rozpoznać reakcje naszego organizmu, wiedzieć obiektywnie sąd się biorą, przestajemy się ich bać i uznawać za nienaturalne. To są trzy klucze do dalszych działań - otwarcie oczu, uznanie się tym kim naprawdę jesteśmy i wiedza. To pozwala nam poznawać siebie - kim jesteśmy czego pragniemy (my i tylko my a nie kolorowe gazety, mądrala w telewizji, czy nauczyciel sprzed lat), co jest ważne, czego nie chcemy, dokąd dążymy. Na tm możemy budować nasze prawdziwe ja, nasze szczęśliwe życie. My nerwicowcy jesteśmy w uprzywilejowanej sytuacji - tak, nie pomyliłem się. Z reguły do takiego spojrzenia na siebie i swoje życie skłania ludzi śmiertelna choroba. Nam dała taką szansę nerwica, odczuwanie panicznego lęku, uniemożliwiające normalne funkcjonowanie objawy - nie skazując nas przy tym na śmierć. Wyrwanie się na wolność jest krokiem w nieznane, obarczone lękiem przed utratą dotychczasowego komfortu, ale jak sobie uprzytomnimy jaka cenę z ten komfort płacimy, zaczynamy robić kolejne kroki. Nie chodzi tu o rzucanie się głową do przodu w chaos czy burzenie wszystkiego wokół łącznie z mostami. Dla tego jest to działanie na całe życie i próba budowania a nie burzenia. Stare i tak z czasem i pod wpływem naszego nowego prawdziwego ja rozleci się i zniknie. Miało być krótko, ale nie wyszło. Na pewno nie miał być to post dla tych którzy chcą mieć święty spokój i nie podejmą nigdy żadnych działań. Tym pozostaje zaakceptować objawy bo będą z nimi już zawsze. Nie był to również post dla tych którzy szukają szybkich i łatwych rozwiązań. Oni za mało wycierpieli, żeby zrozumieć. To jest post dla tych którzy zaglądają na to forum bo ma tytuł Nerwica lękowa - jak z nią walczyć. A na biadolenie szkoda życia i czasu Pozdrawiam nerwowo
  6. Do tego co napisała JASMA dodam że ucisk z tyłu głowy jest częstym objawem, niektórzy lekarze przypisują to wysokiemu ciśnieniu, więc warto również sprawdzić ciśnienie. Jeżeli jest w normie, powodem prawdopodobnie są napięte mięśnie karku i kręgosłupa, w nerwicy bardzo często bezwiednie napina się te partie mięśni, co skutkuje oprócz ucisków, szumami usznymi, zawrotami głowy. Wynika to z gorszego ukrwienia głowy w wyniku utrudnionego krążenia poprzez zaciśnięte mięśnie. Dodatkowym elementem są stany osłabienia i jest to bardzo typowa reakcja organizmu. Układ autonomiczny który kieruje pracą naszych organów wewnętrznych i nie podlega naszej woli jest wrażliwy na nastroje i emocje. W ramach tego układu działa układ sympatyczny - pobudzający i działający np. w sytuacjach zagrożenia i napędzany głównie adrenaliną. Jak wiadomo objawy nerwicowe są najczęściej reakcja organizmu na sygnał zagrożenia, z tym że sygnał ten płynie z wewnątrz z mózgu a nie z zewnątrz jak przy prawdziwym zagrożeniu. jest także układ parasympatyczny, który ma działać hamująco - przeciwnie do układu sympatycznego. Ponieważ zwalnia on reakcje organizmu, może wpływać na uczucie ogólnego osłabienia i senności. Dodatkowa funkcja tego układu to nasilenie perystaltyki jelit i praca pęcherza moczowego. Może się to objawiać *zaburzeniami* ze strony układu pokarmowego i być niesłuszną sugestią do zdiagnozowania zespołu jelita drażliwego. Metody które powinny tu dobrze zadziałać to techniki relaksacyjne pozwalające rozluźnić napięte mięśnie pleców oraz aktywność fizyczna pozwalająca *zużyć* adrenalinę bez konieczności angażowania układu przywspółczulnego. Oczywiście są to metody dodatkowe, podstawą jest psychoterapia pozwalająca poradzić sobie z czynnikami wywołującymi nerwicę. Pozdrawiam nerwowo
  7. Ja cie tez pozdrawiam INTERNAUTA DAM RADE zajrzyj do poczty
  8. Każdy ma in­ne spos­trzeżenia bo pun­kt widze­nia za­leży od pun­ktu siedzenia. Czasami lepiej milczeć i sprawiać wrażenie idioty niż się odezwać i rozwiać Wszelkie wątpliwości. (-)takie tam cytaty...
  9. Każdy ma in­ne spos­trzeżenia bo pun­kt widze­nia za­leży od pun­ktu siedzenia. Czasami lepiej milczeć i sprawiać wrażenie idioty niż się odezwać i rozwiać Wszelkie wątpliwości​. (-)takie tam cytaty...
  10. Każdy ma in­ne spos­trzeżenia bo pun­kt widze­nia za­leży od pun­ktu siedzenia. Czasami lepiej m​ilczeć i sprawia​ć wrażenie idiot​y niż się odezwa​ć i rozwiać wsze​lkie wątpliwości​. (-)takie tam cytaty...
  11. Najpierw nieporozumienia ;) EWALIT czemu sadzisz że Cię nie lubię? Oczywiście że nie szaleję z sympatii do Ciebie, ale powód jest prosty - nie znam Cię i tyle ;) Naprawdę nic do Ciebie nie mam. Jak widzisz już nie daję się wpuścić w maliny bezsensownych dyskusji czy ktoś był na forum pod jednym, dwoma czy piętnastoma nickami. W sumie cóż to szkodzi. Jeżeli ktoś potrzebuje pomocy to pisze na forum, inni mu odpowiadają, czytają wszyscy i każdy wyciąga (jeżeli chce) coś dla siebie. ANNACHYLEWSKA11 dwie sprawy. Ten brak miejsca to czysta kokieteria z Twojej strony. Tak jak Ci napisała MARY10 To tylko Trolle Cię zaatakowały i już. Mnie też i JASMĘ też, i co z tego. Tak już mają i czym tu się przejmować? Natomiast to co piszesz dalej... fajnie by było zamknąć oczy i już nigdy o nic nie walczyć... Jasne, tylko że takie marzenia można snuć długo i namiętnie. Życie to jest nieustanna walka, z problemami, z przeciwnościami, z decyzjami; a w naszym wypadku dodatkowo z nerwicą. Można się poddać i nie walczyć, ale wtedy trzeba zaakceptować swój stan a przede wszystkim objawy i przestać się użalać nad sobą. MEGI88 chyba szkoda zaprzepaszczać to co już za Tobą. Myślałaś może kiedyś o terapeutach prowadzących terapię on-line, np przez Skypa? Nie mam doświadczeń z taką terapią ale wiem że jest wielu terapeutów którzy przyjmują i w realu i przez internet. To może być rozwiązanie problemu z dojazdami. Krzys83 spróbuj poszukać na znanylekarz.pl, tylko nie sugeruj się gwiazdkami - poczytaj opinie, czy są jakieś konkretne wpisy a nie tylko nic nie znaczące pochwały. PAMKA czy coś robisz ze swoją nerwicą? Jakaś terapia? Inne działania? Nerwicą nie ma się co przejmować, po co dopieszczać francę. Trzeba z nią walczyć. Jesteś już jakiś czas na forum i pewnie przeczytałaś nie jedną radę, także powinnaś już wiedzieć jakie kroki trzeba podjąć. I zrób to dla siebie, a nie po to żeby coś udowodnić innym! Pozdrawiam nerwowo
  12. A ja bardzo się cieszę z tej wymiany postów. Teraz już wszyscy zobaczyli czarno na białym że mamy na wątku dwa TROLLE. Opluć zniszczyć obrazić i jak człowiek w słusznym oburzeniu próbuje się bronić to walić jak najmocniej. Merytoryczne argumenty - super można pojechać demagogią do kwadratu i teraz spróbuj merytorycznie. Udowodnij że nie jesteś wielbłądem. Najbardziej bawi mnie to, że wszyscy widzą jakie te posty są żałosne i głupie, wszyscy oprócz samych trolli - one są dumne z siebie i uważają za przezabawne. Znacie takie osoby które zaśmiewają się w głos z własnych dowcipów? No właśnie. Małe biedne żałosne kreaturki. Teraz się będą klepać po tłustych zadowolonych brzuszkach i udawać że są wielkie. Tylko nie wychodźcie z domu bo rzeczywistość się nie zmieniła - tam dalej was nikt nie lubi i nie szanuje. Załatwiły EWALIT, ale to łatwy cel był. JASMA, ta mądra i silna to dopiero wyzwanie... Szkoda gadać. Już nie trzeba cytować definicji trolla i trollingu - przykłady są podręcznikowe. Niestety jedyną metodą jest ostracyzm i nic na to nie poradzimy. To jest tak jak ze śmierdzącym jajem - lepiej nie dotykać bo smród się rozejdzie. Radzę ignorować i przyznaję, że nie potrzebnie prowokowałem, myślałem że to takie lokalne zagubione troszkę trolliki a to są trolle zawodowe. Jedno jest pewne, dalsza dyskusja nic nie da, jak komukolwiek zależy na tym żeby forum wróciło na jakie takie tory to tylko ignorowanie. Pozdrawiam nerwowo
  13. PAMKA, DOROTAT i ANNACHYLEWSKA mają bardzo dużo racji. Zrób to bo warto ale zrób to dla siebie. Z Twojego postu aż wyje żal za to co Ci zrobiła Twoja rodzina i ogromne pragnienie akceptacji z ich strony, albo przynajmniej braku negacji. Szkoda na to czasu, to jest ich problem, ich zgorzknienie, ich odreagowanie nieudanego życia. Mszczą się na Tobie (być może nieświadomie) za swoje nieudane życie. Tak jak pisałem zrób to co postanowiłaś, zrób po to żeby się z tego wyrwać i żeby nabrać dystansu do tych osób. To że oni Cię tak traktują nie oznacza nic. Nie przeglądaj się w ich krzywym zwierciadle. Przebaczenie ma także wielka moc - spróbuj im wybaczyć, bo to mali biedni i cierpiący ludzie. Dziewczyny - proszę bardzo, dałem żreć trollowi i jak się od razu rozhasał. Tłuściutki pyzaty i zadowolony z siebie. Jak łatwo jest go zdemaskować. Ty się dziewczyno zastanów - po co to robisz, czemu to służy? Zarzucasz innym że zmieniają nicki, sama z tym nie masz problemu prawda? KTOŚ KTO CZYTA, TAK SAMO MYŚLI, TAK SAMO MYŚLI JAK INTERNAUTA, TROLL. Zaczynasz pisać tylko i wyłącznie żeby kogoś obrazić, zdołować i wyśmiać - to jest typowy trolling. Chcesz żebym coś szczerze napisał, no to czytaj dalej uważnie każdego posta - sama szczerość. Nie napiszesz o co chodzi bo to elaborat? Nie pierwszy i nie ostatni na tym forum ,chętnie poczytamy. Dostałaś swego czasu szczerze po uszach i teraz się mścisz, żółć sie wylewa tak jak z rodziny PAMKI. Uważasz że jak innych obrazisz i zdeprecjonujesz to sama będziesz lepsza, mądrzejsza. Tylko niestety to co piszesz jest dość żałosne, ani obraźliwe, ani mądre, ani odkrywcze. Szczycisz się pilnym śledzeniem forum, rób tak dalej. Tylko tu chodzi o to żeby coś zrozumieć a nie coś wyśledzić. Wydaje Ci się że inni nie dostrzegają pewnych rzeczy - dostrzegają, tylko nie ma żadnej potrzeby ani powodu o nich pisać. Postów o tym że ktoś po lekach ma sraczkę tez nie komentuję, bo po co. Sprawdź słowo demagogia w słowniku i nie bój się tak bardzo, to nie jest takie trudne żeby zauważyć posta z sieci komórkowej :) No i nie fochaj się tak cholernie z ta moje obraźliwe słowa - pięknym za nadobne, jak ktoś tak bardzo prosi o takie słowa, to ja życzliwe mu je udostępniam, a na pytanie zadane JASMIE - gdzie obrażasz, wyzywasz poniżasz odpowiem ci - w każdym poście. Nikt nic ci nie będzie udowadniał, bo oczywistych rzeczy się nie udowadnia, przeczytaj to co sama piszesz i się przekonasz. INTERNAUTA Ci wtóruje i jest przezabawny - to o figlowaniu z żoną, naprawdę dobre. Chór śpiewający jednym głosem ;) przypadek? Już Ci kiedyś pisałem, no dobra nick był inny, ale przecież forum śledzisz pilnie. Ja, JASMA, DOROTAT, PAMKA, ANNACHYLEWSKA i wszystkie inne osoby to jest jedna i ta sama osoba. Używam schematów, żeby się nie pogubić w tym co pisze jako różne osoby i dla tego to takie podobne do siebie. Siedzę sobie samotny wieczorami przed kompem, losuje szablon i wklejam na forum, a potem kolejny i jeszcze jeden. Tak rodzi się dyskusja, którą tak pilnie śledzisz. Jak mi się zaczyna nudzić to wtedy podszywam pod siebie i wtedy jest wesoło bo ty wpadasz na forum i mnie wykrywasz identyfikujesz i obrażasz. Ja wtedy wyje z rozkoszy tak, że sąsiedzi walą w ściany. Opisów takich czy innych zachowań ludzkich potrzebuje do tworzenia nowych szablonów które będę wklejał w przyszłości. ROZSZYFROWANY!!! Małe biedne i żałosne dziewczynki, nie wierzące w życzliwość, bo im jej nikt pewnie nie okazał. Nie okazał bo ciężko ją okazać komuś kto wyłącznie kąsa. A i na pytania forumowiczek o powody takiego waszego zachowania nie odpowiadajcie - w żadnym wypadku, to tajemnica. Nie może się wydać. Wasz pseudopsychologiczny Guru IGNAC Żeby to nie było tak żałosne to może bym się uśmiechnął z politowaniem... DOROTAT, JASMA, same widzicie bełkot, nie rozumieją ani sarkazmu ani ironii, ani nawet tego co same piszą, także szkoda zadawać konkretne pytania, bo nigdy nie uzyskacie odpowiedzi - to po prostu taka chora zabawa sfrustrowanych panienek, dla podbudowania swojego ego. No cóż jak się nie ma czym to i taki sposób też może być dobry. Niektórzy żabom oczka wydłubują albo robią jeszcze gorsze rzeczy. Nie ma co się odwoływać do sumienia, przyzwoitości, bo to zupełnie nieznane sfery życia. Nie karmić trolla - to jest słuszne hasło, prowokacja wypaliła, ujawniła wszystko jak na tacy. Nie wiem jak Wy ale ja przestaje zauważać posty od nich - taki rodzaj ślepoty, szczególnie że teraz dopiero się posypie... Pozdrawiam nerwowo
  14. Mniam, jak miło i merytorycznie!!! No poza nowym trollingiem ;) starego trolla; tym razem z komórki, sprytnie. Zmieniłem zdanie - nakarmmy trolla. Może będzie jak ze smokiem wawelskim - jak się nażre to pęknie? A i taki wierszyk wymyśliłem: Lepiej być grubą starą babą Niż paskudnym trollem. Oj chyba mi coś nie wyszło ;D No dobra starczy tych bzdur. Dziewczyny włączając się w Waszą dyskusję, dokładnie tak, trzeba starać sie obserwować swoje zachowania. Nasz mózg ma tendencję do tworzenia schematów, bo to ułatwia codzienne funkcjonowanie, Nie musimy za każdym razem zastanawiać się nad rutynowymi czynnościami i to pozwala nam nie przegrzewać umysłu. To był by koszmar, gdyby każdy krok wymagał przemyślenia. Stawiam prawą piętę, potem całą stopę, przenoszę środek ciężkości na nią stojąc na palcach lewej nogi, unoszę.... super - wyobrażacie sobie chodnik w centrum miasta - tłum skupionych maksymalnie postaci sunie powoli do przodu, mamrocząc pod nosem, żeby sobie ułatwić chodzenie. Niestety ten mechanizm się mści, kiedy schematyczne działania dominują w naszym życiu i przestajemy zwracać uwagę na to kiedy rutyna wystarcza a kiedy trzeba włączyć myślenie. Miałem okazję to obserwować w bardzo wyraźnej formie w czasie treningów dla kadry obsługującej klientów. Częścią treningu były zadania mające pokazać, że wyłączanie rutyny w pewnych sytuacjach jest koniecznością, bo inaczej nie dało się zadania wykonać. Niektóre osoby w ogóle nie potrafiły przełamać tej bariery. Popadały w typową fiksację, powtarzając w nieskończoność nie przynoszące efektów czynności i w efekcie następowała frustracja, agresja i w paru przypadkach skończyło się łzami połączonymi z zarzutem o celowe znęcanie się nad konkretną osobą. Potwornym problemem wielu osób mających problemy nerwicowe, ale nie tylko jest *niewidoczne* źródło tych schematów. W dzieciństwie stykały się z problemami które je przerastały i nie mając pomocy w ich rozwiązaniu uczyły się na zasadzie prób i błędów unikania tych problemów. Czasami niektóre schematy były mocno wbijane w głowę przez rodziców, otoczenie, nauczycieli. Tak wypracowany lub wpojony schemat zachowania wbity mocno w głowę może funkcjonować przez całe życie. Nie zauważamy go, bo został przyswojony w dzieciństwie, często do zupełnie innych sytuacji i bezwiednie przeniesiony na życie dorosłe, w którym powoduje niedostrzegany konflikt pomiędzy własnymi odczuciami, wpojonymi schematami a uzyskiwanymi efektami. (JASMA nazwała to kacem, ale równie dobrym jest określenie przyczyna nerwicy - jedna z). Dokopanie się do takich schematów samemu często jest trudne, bo stanowią odwieczny element naszego życia. Dopiero uważny obserwator, patrzący z boku i słuchający naszych wspomnień, jest w stanie zauważyć i wskazać go - to jest m.in. rola dobrego terapeuty. Bardziej ogólnie to właśnie jest jeden z mechanizmów wychodzenia z nerwicy i pracy nad sobą. Czujemy, że coś nas ogranicza, nasz organizm to sygnalizuje stresem (układ nerwowy w wyniku tego się uwrażliwia - mój poprzedni post). Niestety w pierwszej kolejności zwracamy uwagę na efekty stresu i chlustającej adrenaliny, często skupiamy się na nich i poprzestajemy na tym. Jeżeli pójdziemy krok dalej i zobaczymy jakie więzy nas krępują i możemy próbować się ich pozbyć. Niestety czasami te więzy nauczyliśmy się błędnie interpretować jako ramy kształtujące nasze postawy życiowe i boimy się, że ich zmiana, pozbycie się ich spowodują brak oparcia i rozsypanie się naszego życia. Dobrze jeżeli możemy złe więzy zastąpić dobrymi ramami, ale czasami musimy się pogodzić ze zrzuceniem więzów i okres przejściowy po którym dopiero zastąpimy je dobrymi ramami - bo musimy je dopiero wypracować. To jest okres stąpania w nieznane, które nas przeraża. Nikt nie lubi poruszać się po omacku. Przy okazji tłumaczy to także poszukiwanie super leku - woleli byśmy pozbyć się dyskomfortu wywołanego więzami, niż narażać się na stąpanie bez oparcia. Czasami troszkę się obawiam że za bardzo wchodzę w swoje przemyślenia i nie do końca pisze zrozumiale używając intuicyjnych dla mnie pojęć. Jak zabrnywam zbyt głęboko to przepraszam. To co pisała DOROTAT o okruszku jest także symptomatyczne. I klimaty są zbliżone - nie chodzi koniecznie o strach przed śmiercią ale raczej o obawę przed wszelkimi *problemami* i asekurowanie się na wszystkie strony - bardzo łatwo wchodzą wtedy przyzwyczajenia do przewidywania oraz zakładanie pewnych rzeczy, które są niewiadomą. Są to pozorne działania, mające nam niby dać pełne dane do oceny danej sytuacji i dzięki temu *obiektywnej* jej oceny. Nie zauważamy, że w dalszym ciągu podejmujemy decyzje na podstawie niepełnych danych a dodatkowo część tych danych jest fałszywa, bo wytworzona przez nasze przewidywania i założenia. To jest nic innego jak ulubione błędy poznawcze JASMY (nie, nie nie twierdzę że popełniasz błędy poznawcze i dla tego są Twoje - tylko że są Twoje ulubione :D). Takie zdarzenia jak z okruszkiem uczą nas - i tu cytat z super strony, którą ostatnio odkryłem, o której wspominała JASMA: *Nie ma bowiem takiej rzeczy na ziemi, która by zabezpieczyła nas przed życiem – przed bankructwem, utratą pracy, śmiercią naszą i śmiercią bądź odejściem najbliższych. Nie ma takiej pracy, której nigdy nie stracimy, takiego banku, który nigdy nie zbankrutuje, ani takiej relacji, która nigdy się nie rozpadnie.* Dzięki temu przychodzi refleksja, że nasze obawy, lęki, starania są tylko kurczowym trzymaniem się iluzorycznego bezpieczeństwa. Daje to odwagę wyjścia na zewnątrz i próbowania bycia sobą. Oj łatwe to to nie jest, a droga od *wiem* do *potrafię* długa i wyboista. Pozdrawiam nerwowo
  15. JASMA też się czasem dziwię i też pisze to bez sarkazmu :)) ANNACHYLEWSKA11 to nie do końca chodzi tylko o emocje ale bardziej o przegrzanie całego systemu nerwowego. To co piszesz o sobie i ta kwestia pominięcia w poście niestety świadczą o niskiej samoocenie, zresztą nie jest to dziwne bo u wielu nerwicowców jest to jedna z częstych przyczyn problemów. Pozdrawiam nerwowo
×