Cześć jestem tu nowa..mam na imię Magda, od 3,5 miesiąca zmagam się z zaburzeniami lękowymi. Raz jest lepiej a raz gorzej. Biorę 3 miesiące pramolan. Raz byłam na pogotowiu bo myślałam, że umrę od bólu w klatce piersiowej - myślałam, że to zawał. Chodziłam do jednej psycholożki, ale to nic nie pomagało. Od miesiąca chodzę do innego psychologa (skutecznego)..a on 2 miesięcy do psychiatry. Na początku, czyli w marcu lek działał..nie było żadnych skutków ubocznych. Wróciłam do formy..i z dnia na dzień odstawiłam lek. Na *bolesne efekty* nie musiałam długo czekać...po 4 dniach nie mogłam opanować swojego ciała - drżenie rąk, kołatanie serca, bezsenność, bóle w klatce itd. Postanowiłam wrócić do leku. Jednak to okazało się trudne. W przeciągu 2 tygodni schudłam, bo nie mogłam nic jeść. Miałam już 3 zwolnienia w pracy, krótkie bo krótkie, ale wcześniej nie zdarzało mi się to w ogóle. Wiodłam beztroskie życie, pełne koleżanek, zabaw, wyjazdów itd. Niestety wszystko przez ogrom pracy się załamało. W maju polepszyło mi się. Tabletki brałam regularnie, jadłam, spałam i chodziłam do pracy. Odżyłam :). Aż do piątku 21.06.2013r., gdzie przez sytuacje stresową w pracy i ciągłą gonitwę z czasem...miewam silne bóle brzucha, ucisk w klatce i niepokój. Byłam już prawie u wszystkich lekarzy - wyniki mam ok. Nawet zapisałam się za tydzień do gastrologa (przez ten brzuch i ciągłe odbijanie się jedzenia). Jestem zmęczona walką ze sobą..ale z drugiej strony nie poddaje się..bo przecież jak przyszło to i odejdzie. To jest uleczalne. Czytam teraz książkę *potęga podświadomości*...i wierzę.