JAANIA podziwiam Cię za Twoją postawę i silną psychikę :D
Kilka postów wcześniej opisałam w jakiej sytuacji się obecnie znalazłam heh do wesołych nie należy. Generalnie moje życie od początku nie było fajne hmmm Tato bijący alkoholik, mój ex 3 lata anioł kolejne 3 lata kat i wiele, wiele innych sytuacji których nie chcę w sumie pisać. Generalnie mogłabym dobry thriller napisać. No ale każdy z nas ma jakiś bagaż dla jednych jest lżejszy, a nie którzy nie umieją go dźwignąć. Ja zawsze (kiedyś) byłam duszą towarzystwa, otwarta, uśmiechnięta heh zamaskowana. Optymistka, tryskająca i zarażająca wszystkich uśmiechem i co ?? Bach prawie 2 lata temu pierwszy atak i tak przez 2 tygodnie codziennie między 9 rano a 15-stanie byłam w stanie funkcjonować. Leżałam bo nie dało rady wstać objawy somatyczne chyba wszystkie jakie mogą być. Po 15-stej jak ręką odjął. Organizm wycieńczony, odwodniony...itp. Uspokoiło się na jakiś czas i znów przylazło ni stąd ni zowąd. Kolejny jakiś czas wycięty z życiorysu... No i w zeszłym roku w grudniu gdy moja Mamusia zadzwoniła do mnie ze szpitala dzień przed moimi urodzinami(była kwarantanna, a przyszły wyniki histo) i powiedziała mi dosłownie *Madziu ja umieram* to padłam, świat mi się skończył. Atak był tak silny, ze nie odpuszczał przez dwa tygodnie nawet na chwilkę, wieczory tylko jakby był lżejszy. 4 dni pod rząd lądowałam karetką w szpitalu i dzieci się na to patrzyły. Masakra...było źle a walczyłam na samej Hydroxizinie. Jakoś wyszłam z tego ale ataki przychodziły i odchodziły, sama dużo sobie tłumaczyłam. Po długich przemyśleniach doszłam do wniosku, że chyba jednak powinnam to leczyć hmmm spróbować, a nóż się uda. Jeżeli nawet nie to przez czas leczenia dam swojemu organizmowi się zregenerować, bo odporność mam minimalną.
Megi dzięki za zainteresowanie heh no właśnie boje się jak to będzie mam nadzieję że z dnia na dzień będzie lepiej i tak już zostanie.
Dziś wzięłam 3 połówkę Setaloftu i z obserwacji, żadnych innych skutków ubocznych nie ma. Czuję się trochę jak robot, wczoraj całe mieszkanie wysprzątałam i wiecznie bym coś robiła przy czym zmęczenie jest minimalne. Emocje niby mam ale takie przytłoczone i jakby trochę taki sztuczny uśmiech. Nie do końca mi się mój stan podoba ale mam nadzieję że za te 2 tygodnie unormuje się to. Dodatkowo od niedzieli mam brać całą tabletke i się zastanawiam jak to będzie, skoro po połówce czuje się jak bym była po jakiś dopalaczach.