Jak cudnie poczytać ludzi którzy żyją, rodzą , pracują z tą naszą kardiomiopatią. -))) Wszedłem kiedyś na inne forum i naczytalem sie dwudziestoparolatek wypisujących, że to nie życie a wegetacja, że czekanie na śmierć. Nie ukrywam, że solidnie sie wtedy wściekłem, złapalem doła. Przecież z tą chorobą można żyć.
Sam jestem 7 lat po operacji wycięcia przerostu ściany międzykomorowej i pomijając bliznę ,,od grdyki po pępek*, cyjkające zastawki i rozrusznik żyję zupełnie normalni. Pracuję, uzupełniłem wykształcenie, wychowuję syna i nie unikam imprez. Z kardiomopatią trzeba sie oswoić.