Witam! Od 10 lat męczę się z tym problemem... To nerwica,ktora zzera nas od srodka. Był czas, że sen stawał się koszmarem, musiałam zrywać się z łóżka i biec do okna, by zaczerpnąć powietrza. Nie wiem, czy nawet wtedy mogłam załapać powietrza ale sam fakt, ze stałam przy otwartm oknie i łzy bezsilności trochę mnie uspokoiły.Zaczęłam brać KALMS, to ziołowy środek uspokajający, biore go systematycznie i Bogu dziękować noce przestały być jak z horroru. Od wczoraj męczy mnie przyspieszone bicie serca, żle się z tym czuję.To też juz sprawdziłam, jak się dowiedzialam, tachykardia emocjonalna mnie męczy. Wspomagam się metokardem. Do tej pory mi pomagał, może teraz winna pogoda?Jaki z tego wniosek? Nerwica jest gorsza od raka....jedyny i skuteczny lek? Spokój, to takie proste... Jeśli wiara czyni cuda trzeba wierzyć że się uda... Szczęścia sobie i Wam życzę...